Forum www.zbawieniecom.fora.pl Strona Główna www.zbawieniecom.fora.pl
Jana 17:17 "Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą."
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Katastrofa w Smolensku

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.zbawieniecom.fora.pl Strona Główna -> Linki [PL]
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pią 14:12, 21 Maj 2010    Temat postu: Katastrofa w Smolensku

dwa linki do artylulow z wybiorczej:

1. Pilot przerywa milczenie ( [link widoczny dla zalogowanych])

2. Pilot "mowilem im..." ( [link widoczny dla zalogowanych])

zastanawiajace jest to, ze po tak dlugim okresie czasu po katastrofie, pilot zdecydowal sie mowic. a raczej: komus udalo sie sklecic w miare sensowna bajeczke nt katastrofy i przekonac owego pilota do wygloszenia jej w mediach. zeby bylo ciekawiej, po pierwsze: art. nr 1 jest zmieniony, tzn wczesniej byl pod innym tytulem i zawieral inne tresci; po drugie, sa male rozbieznosci miedzy tymi dwoma artykulami; i po trzecie - wersja podawana przez pilota NIE ZGADZA SIE z ustaleniami dot. pogody. pilot mowi ze podczas jego lotu i ladowania warunki byly bardzo zle - oficjalna wersja mowi ze widocznosc byla wystarczajaca by posadzic samolot...
na moj "prosty chlopski rozum" to wszystko jest pozszywane baaaardzo grubymi nicmi....
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Czw 13:58, 27 Maj 2010    Temat postu: kolejne klamstwa dot katastrofy

cytat za 'wybiorcza':

[link widoczny dla zalogowanych]

"Podczas podchodzenia do lądowania w obecności gen. Błasika , kapitan Tu-154 Arkadiusz Protasiuk miał powiedzieć: "Nie zdołamy" - ujawnia dziennik "Kommiersant". Według gazety, kapitan ewidentnie mówił o perspektywie lądowania.

"Kommiersant" podaje, że kapitan Tu-154M Arkadiusz Protasiuk poinformował smoleńskiego kontrolera lotów, że wykona próbne podejście do lądowania - zejdzie do obowiązującej na Siewiernym 100-metrowej wysokości podejmowania decyzji, spróbuje dostrzec we mgle pas startowy i w zależności od rezultatów będzie kontynuował zniżanie lub odejdzie na drugi krąg.

Kapitan Protasiuk: "Nie zdołamy"

"Mniej więcej w tym samym czasie - jak wynika z nagrania czarnej skrzynki, która rejestrowała rozmowy pilotów - w kabinie pojawiła się osoba postronna zidentyfikowana później jako dowódca polskich Sił Powietrznych (generał) Andrzej Błasik. Był on też dowódcą prezydenckich pilotów, gdyż byli oni wojskowymi. Kapitan Protasiuk wypowiedział w tym momencie zdanie: "Nie zdołamy". Ewidentnie mówił o perspektywie lądowania. Dowódca w odpowiedzi wyartykułował coś niezrozumiałego. Nagranie - jak twierdzą specjaliści - jest silnie "zaszumione" z powodu otwartych drzwi do kabiny. Ponadto dowódca prawdopodobnie stał w przejściu, daleko od mikrofonu" - informuje dziennik.

"Rosyjscy eksperci utrzymują, że na podstawie tonu tego niezrozumiałego zdania można jednoznacznie powiedzieć, iż nie było w nim rozkazu kontynuowania lądowania, a tym bardziej groźby. Wszelako rozkazu zaprzestania zniżania też w nim nie było. W ten sposób stanowisko dowódcy specjaliści interpretują jako przyzwolenie na kontynuowanie manewru" - przekazuje "Kommiersant".

Gazeta przekazuje, że "sprawa ewentualnej presji też została rozwiązana na korzyść polskich urzędników". "Jak mówią rosyjscy uczestnicy badania, dowódca, rzecz jasna, przeszkadzał pilotom przez sam fakt swojej obecności w kabinie, jednak nie mogą oni skonstatować, że to właśnie pan Błasik zmusił pilotów do lądowania, gdyż do takiego wniosku najzwyczajniej brakuje im obiektywnych dowodów" - podaje dziennik.

Jego zdaniem, "jest wątpliwe, by takie dowody pojawiły się w przyszłości - Rosjanie nie zdołali rozszyfrować słów osoby postronnej, a polscy specjaliści, którym udostępniono kopię nagrania, też raczej nie znajdą w słowach generała niczego kryminalnego".

Piloci zawierzyli autopilotowi?

"Błąd popełniony przez Polaków - w opinii ekspertów - polegał na tym, że zdecydowali się na zniżanie we mgle na autopilocie, powierzając automatowi kontrolowanie wysokości i kursu. Nawiasem mówiąc, również tej decyzji nie sprzeciwił się doświadczony dowódca Błasik. Następnie, orientując się na dno znajdującego się w dole parowu, piloci błędnie przyjęli, że podchodzą do lądowania na zbyt dużej wysokości i nakazali automatyce podwojenie prędkości zniżania. W efekcie przekroczyli krytyczny punkt 100 metrów i kontynuowali zniżanie" - relacjonuje gazeta.
Komenda kontrolera prawidłowa

"Kommiersant" podaje, że "zdaniem ekspertów, komenda rosyjskiego kontrolera: Sto Pierwszy, horyzont!, wymagająca natychmiastowego przerwania zniżania, została wydana, gdy maszyna znajdowała się na wysokości 70-80 metrów nad ziemią i kontynuowała szybkie zniżanie".

Według dziennika, piloci zrozumieli swój błąd i zdecydowali się odejść na drugi krąg dopiero wtedy, gdy samolot skrzydłem skosił koronę pierwszego drzewa; było już jednak za późno.

"Wina polskich pilotów za tragedię była oczywista od samego początku. Jednak uczestnicy badania przez długi czas nie mogli dojść do wspólnych konkluzji co do dwóch innych czynników, które - w ich ocenie - mogły sprzyjać rozwojowi katastrofy" - pisze "Kommiersant".

Gazeta wyjaśnia, że "polscy eksperci domagali się bardziej wnikliwego zbadania roli smoleńskiego kontrolera, który najpierw nie zabronił lądowania Tu-154M, a następnie spóźnił się z komendą: Sto Pierwszy, horyzont!; Rosjanie, ze swej strony, dawali do zrozumienia, że ich zdaniem, na rozwój niezwyczajnej sytuacji na pokładzie mógł wpłynąć dowódca Błasik, zmuszając pilotów do lądowania".

Powołując się na rosyjskich ekspertów, "Kommiersant" informuje, że "oba sporne momenty udało się przezwyciężyć".

"Kontroler przyjmujący lądowanie rejsu międzynarodowego, zgodnie z przepisami, wykonuje tylko funkcję konsultanta - tłumaczy jeden z rosyjskich uczestników badania. Inaczej mówiąc, zabronić lądowania po prostu nie miał prawa. Jeśli chodzi o rzekomo spóźnioną komendę, to - jak utrzymuje nasz rozmówca - kontroler mógł w ogóle jej nie dawać, gdyż przyrządy samolotu określają wysokość maszyny o wiele precyzyjniej, niż radiolokator kontrolera. To pilot powinien kontrolować wysokość i meldować ją kontrolerowi, a nie na odwrót" - pisze dziennik.

"Winę za katastrofę ponoszą tylko piloci"

"Wczoraj faktycznie podsumowano wyniki półtoramiesięcznego badania okoliczności katastrofy polskiego samolotu nr 1 na lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj, w którym zginęli prezydent Lech Kaczyński i inni przywódcy Polski" - pisze rosyjski dziennik, wyjaśniając, iż przysłowiową kropkę nad i postawił Edmund Klich, który oświadczył w wywiadzie dla środowej "Rzeczpospolitej", iż do tragedii doszło z winy prezydenckich pilotów".

"Opinia pana Klicha prawdopodobnie legnie u podstaw oficjalnych wniosków Komitetu" - przekazuje "Kommiersant", podkreślając, że Klich uczestniczył w badaniu okoliczności katastrofy od pierwszego dnia i miał dostęp do wszystkich materiałów z tym związanych.

"Należy odnotować, że oświadczenie pana Klicha nie było niespodzianką w badaniach - polski ekspert jedynie poinformował, że zgadza się z wnioskami rosyjskich specjalistów, poczynionymi zaraz po odczytaniu rejestratorów pokładowych rozbitego Tu-154 M o nr 101. Błąd załogi był oczywisty dla ekspertów, gdy tylko odtworzyli chronologię rozwoju niezwyczajnej sytuacji na pokładzie prezydenckiego samolotu" - pisze gazeta."

wynika z tego - przynajmniej dla mnie - ze ktos nadal obciaza wina za katastrofe jedynie pilotow....
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
thewordwatcher
Administrator



Dołączył: 01 Kwi 2010
Posty: 2015
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 512 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Perth, Australia

PostWysłany: Sob 11:33, 29 Maj 2010    Temat postu:

Najnowsze wieści z TVN24.

[link widoczny dla zalogowanych]

W poniedziałek polscy śledczy otrzymają od rosyjskiej strony stenogramy rozmów z kokpitu prezydenckiego Tupolewa. A we wtorek prokuratura wojskowa - jak zapowiada - wyda w tej sprawie komunikat. Pytany przez nas wprost, czy oznacza to ujawnienie zapisów rozmów, naczelny prokurator wojskowy płk Krzysztof Parulski odparł: Będzie to komunikat dotyczący efektów pobytu w Moskwie.

Zamiast autentycznych nagrań otrzymają STENOGRAMY.

Dlaczego?

Ponieważ nagrań nie da się dobrze zafałszować. Obraz jest łatwo podrobić ale dźwięk jest podrobić znacznie trudniej. Wiem nieco w tej dziedzinie! Smile

Inny artykuł.

[link widoczny dla zalogowanych]

Grupa pilotów cywilnych i wojskowych dokonała analizy


Grupa kilkudziesięciu pilotów cywilnych i wojskowych dokonała samodzielnej analizy ostatniej fazy lotu prezydenckiego Tu-154. W ich opinii, załoga nie próbowała lądować na lotnisku w Smoleńsku, a do tragedii doszło z powodu awarii steru wysokości. Takiego zdania jest reprezentujący lotników dr Tadeusz Augustynowicz, oficer Wojsk Lotniczych, koordynator lotnisk wojskowych, wieloletni pracownik LOT.

W ocenie dr. Augustynowicza poznane dotąd okoliczności katastrofy samolotu Tu-154M oraz wzbudzający kontrowersje przebieg śledztwa wskazują, że winnymi wypadku z 10 kwietnia br. nie są polscy piloci. Zawiodła rosyjska maszyna, a konkretnie jej blok sterowania. Niestety, kluczowe informacje na ten temat nie są ujawniane opinii publicznej. Grupę pilotów wzburzył fakt,
fot. R. Sobkowicz
że zaraz po katastrofie założono, że Tu-154M był sprawny technicznie, a winą za spowodowanie katastrofy usiłowano obarczyć pilota Arkadiusza Protasiuka, przypisując mu szkolne błędy.
Z ustaleń rosyjskiego MAK wynika, że autopilot Tu-154M wyłączony został dopiero na 5,4 s przed katastrofą, a TAWS (EGPWS) ostrzegał pilotów na 18 s przed uderzeniem w pierwsze drzewo. - Komisja zapomniała jednak o najważniejszym szczególe: prędkości samolotu.

W Tu-154M regulacja wysunięcia podwozia zależy od prędkości i jest automatyczna. Na zdjęciach z katastrofy widać, że koła nie są wypuszczone pod kątem 90 stopni, lecz mniejszym. Jest to 3 z 5 stopni wypuszczenia podwozia, który świadczy o prędkości 360-380 km/h, tymczasem lądowanie odbywa się przy prędkości maksymalnie 250-270 km/h - wyjaśnia w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Augustynowicz. Jeśli zatem samolot miałby podchodzić do lądowania - jak sugerują śledczy - to dlaczego leciał tak szybko? W ocenie grupy pilotów, kapitan Protasiuk zdawał sobie sprawę z warunków pogodowych w Smoleńsku, znał też samo lotnisko i nie podejmował ryzyka.
- Kapitan postępuje bardzo rozważnie, najpierw wykonuje co najmniej dwa kręgi nad pasem (tzw. oblot), a dopiero później decyduje się podejść do lądowania. Podchodzi do tego profesjonalnie: sam, osobiście komunikuje się z wieżą, pomimo że zwykle robi to nawigator albo drugi pilot. Piloci rozpoczynają ścieżkę zniżania 10 km od progu pasa startowego, na wysokości 500 metrów. Cały czas działają niezwykle ostrożnie, znając komunikaty pogodowe i wiedząc od załogi jaka o problemach lądującego wcześniej Iła-76 - sugerują piloci. Według nastaw autopilota samolot co 2 km miał się zniżać o 100 m, a na wysokości 100 m w odległości 2 km od pasa miała zapaść decyzja o tym, czy lądować. Jeśli tak - piloci przeszliby na ręczne sterowanie. Tak się nie stało. Za to po "wyrzuceniu" podwozia doszło do usterki steru wysokości.
Tu-154M miał już wcześniej problemy z blokiem sterowania, który uległ awarii na Haiti w styczniu br. (blok ten był wymieniany w czasie zakończonego w grudniu 2009 r. remontu samolotu w zakładach w Samarze). Samolot powrócił do kraju dzięki działaniom pilotów, którzy naprawili usterkę. Po tym incydencie blok powinien być wymieniony przez techników specpułku. Czy tak się stało? Czy w Smoleńsku nowy blok mógł ponownie nawalić?
O to, jak przebiegała naprawa, zapytaliśmy rzecznika Sił Powietrznych. Czekamy na odpowiedź.
Wątpliwości mogłaby rozwiać analiza systemu sterowania podwoziem i powiązanych z nim przewodów. W ocenie Augustynowicza, usterka mogła być spowodowana awarią hydrauliki samolotu lub bloku sterowania. Teoretycznie do zablokowania steru wysokości mogłoby dojść także w sposób samoistny (co rzadko się zdarza) lub na skutek celowego działania (to stosunkowo prosta konstrukcja umożliwiająca blokadę sterowania po wypuszczeniu podwozia).

Walczyli do końca
W pierwszej fazie lotu z uszkodzonym sterem piloci jeszcze nie zdają sobie sprawy z zagrożenia. - Schodzą nieco za szybko, pod zbyt dużym kątem. Kapitan Arkadiusz Protasiuk nie może wiedzieć, dlaczego tak się dzieje, ale woli dmuchać na zimne. Już na 3 km przed progiem pasa decyduje się zrezygnować z lądowania. Kapitan przekręca gałki sterowania autopilotem, ustawiając maksymalną prędkość i wysokość. Autopilot sterujący ciągiem silników ustawia je na moc startową, a więc maksymalną - uważają piloci.
Warto zaznaczyć, że ostatnie doniesienia mediów potwierdzają, że na wysokości 80 m miała paść komenda: "odchodzimy", jednak samolot nadal się zniżał. Tu pojawiają się oskarżenia wobec pilotów, że stało się to poniżej tzw. wysokości decyzji. Tymczasem według dokumentacji lotniska Siewiernyj ta wysokość to 70 metrów. Komenda padła więc w dobrym czasie. "Nasz Dziennik" dotarł do osób dysponujących dowodami potwierdzającymi, że decyzja kapitana o rezygnacji z lądowania zapadła około pół minuty przed katastrofą - wówczas mjr Protasiuk miał wyraźnie zakomunikować: "Nie. Nie siadamy".
- Kapitan Protasiuk poleca nawigatorowi ustawić autopilota tak, aby następny "way-point" (punkt na trasie) znajdował się po przeciwległej stronie pasa - oceniają piloci. Jednak niesterowna maszyna nie pozwoliła na realizację zamierzeń załogi. Samolot się nie wzniósł. W tej chwili ziemia była jeszcze niewidoczna, a samolot gwałtownie przyspieszał. Świadkowie obecni w okolicach lotniska mówili o dziwnym dźwięku silnika - pracującego na maksymalnych obrotach.
Dużą prędkość samolotu potwierdzają też relacje smoleńskich kontrolerów, którzy usprawiedliwiali swoją późną reakcję na wydarzenia właśnie szybkim biegiem wydarzeń. Dodatkowo z lektury akt śledztwa - o czym mówił mecenas Rafał Rogalski - wyłania się obraz nierzetelnych działań obsługi naziemnej w Smoleńsku.

Jak MAK dezinformuje
Po analizie strzępów informacji na temat katastrofy grupa pilotów wytknęła MAK elementy, które nie pasują do obrazu katastrofy serwowanego opinii publicznej. Jak zauważają, przyczyną katastrofy nie mógł być sugerowany błąd pilota, bo w chwili gdy samolot znalazł się na kursie kolizyjnym z ziemią, kierował nim autopilot. Ponadto piloci nie chcieli lądować na smoleńskim lotnisku już kilkadziesiąt sekund przed katastrofą - inaczej dużo wcześniej wyłączyliby autopilota, gdyż ostatnia faza podchodzenia do lądowania odbywa się ręcznie. Także analiza działania systemu TAWS wskazuje, że nie mógł on przekazać pilotom informacji: "Terrain Ahead! Pull up!", ponieważ w tym momencie teren nie był jeszcze przed pilotami, a co więcej, ten tryb ostrzegania był wyłączony przed lotem; gdyby - wbrew instrukcji - był on włączony, zabrzmiałby kilka kilometrów wcześniej. Piloci wskazują też, że nie może być prawdą to, jakoby piloci nie posiadali danych nawigacyjnych lotniska - nie mieli ich na kartce, ale były one w komputerze nawigatora. W przeciwnym razie autopilot nie rozpocząłby ścieżki zniżania. Jak zauważają piloci, informacje rosyjskich śledczych na temat stanu ciał pasażerów tupolewa wskazują, że działała na nie ogromna siła - a to potwierdza dużą prędkość samolotu - niemożliwą do osiągnięcia w ciągu 5 s przy założeniu prędkości początkowej w granicach 250 km/h. Wśród ważnych informacji ze strony MAK brakuje tej o konfiguracji samolotu: o stopniu otwarcia podwozia, pozycji klap, slotów, lotek, płaszczyzny steru wysokości i kierunku, a także hamulców aerodynamicznych, prędkości samolotu. Wiele z tych danych zarejestrowała czarna skrzynka znajdująca się w rękach Rosjan. Czy przemilczenie pewnych informacji świadczy o tym, że są one dla Rosjan niewygodne? Jak to możliwe, że śledczym udało się dość dokładnie opisać trajektorię lotu, skoro prędkość samolotu nie była znana?


Źródło: Nasz Dziennik - [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.zbawieniecom.fora.pl Strona Główna -> Linki [PL] Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin