thewordwatcher
Administrator
Dołączył: 01 Kwi 2010
Posty: 2015
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 512 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Perth, Australia
|
Wysłany: Pią 5:31, 21 Maj 2010 Temat postu: Paul Chambers Zjawiska paranormalne i seks - cz. 2 |
|
|
ROZDZIAŁ 8
Satanizm na przedmieściach
W listopadzie 1989 roku w angielskim mieście Rochdale znaleziono skulonego sześcioletniego chłopca w szafce szkoły. Było rzeczą oczywistą, że chłopcem coś wstrząsnęło. Wypytywany przez dyrektora szkoły zaczął opowiadać bardzo dziwne i niepokojące historie. W lutym 1990 roku wyznaczono dwie pracownice społeczne do zajęcia się tą sprawą.
Chłopiec opowiedział o zmuszaniu go do brania udziału w niezwykłych rytuałach, podczas których istoty nadprzyrodzone, między innymi duchy Jim i Bob, zabierały go z jego pokoju i zmuszały do zabijania niemowląt. Twierdził również, że rodzina trzymała go zamkniętego w klatce, kazała grzebać, a następnie ekshumować zwłoki zamordowanych przez niego niemowląt. Karmiono go też narkotykami, na przykład magicznym roztworem zwanym "musującą herbatą". Chłopiec słyszał, że w okolicy miało miejsce wiele zjawisk nadprzyrodzonych, łącznie z przypadkiem mężczyzny, który kiedy tylko chciał, mógł urosnąć na wysokość trzech metrów.
Pracownice społeczne zareagowały natychmiast. Oddały chłopca oraz trójkę jego rodzeństwa pod opiekę władz. Wszystkie dzieci ze szkoły zostały poddane szczegółowemu przesłuchaniu i potwierdziły opowieści sześcioletniego chłopca, dodając do nich nowe elementy. W rezultacie tych wywiadów urządzono o świcie w czerwcu, lipcu i we wrześniu obławy, odebrano rodzicom szesnaścioro innych dzieci i przekazano pod opiekę miejskiej rady.
We wrześniu 1990 roku krajowa prasa zainteresowała się tą historią. Pracownicy społeczni z Rochdale poinformowali dziennikarzy o przyczynie zatrzymania dzieci. Podejrzewano, że padły ofiarą rytualnego molestowania seksualnego. Podobne historie zawsze wywołują sensację. Po latach ignorowania tego problemu kwestia molestowania seksualnego dzieci stała się szczególnie głośna pod koniec lat osiemdziesiątych XX wieku. Przypadek w Rochdale z historiami o duchach i narkotykach różnił się od dotychczas odnotowanych przypadków pedofilii i kazirodztwa. Niektórzy reporterzy uważali, że sprawa nie jest całkowicie jasna i daje podstawy do bliższego zbadania. Szczególnie dogłębne dochodzenie w tej kwestii przeprowadzili dziennikarze z "Mail on Sunday", brukowca czytanego przez przedstawicieli klasy średniej, którzy dość powszechnie wierzyli w opowieści o satanizmie i czarnej magii. Po sześciu miesiącach dociekań gazeta uznała całą historię za mistyfikację. Okazało się, że dwunastu rodziców niesprawiedliwie oskarżono o rytualne molestowanie seksualne. Mimo wszystko minęło sześć lat, zanim pracownicy socjalni z Rochdale przyznali się do swego błędu i oddali dzieci rodzicom.
Przypadek w Rochdale stanowi przykład zjawiska określanego satanistycznym znęcaniem się rytualnym. Jest to zaledwie jeden z setek podobnych przypadków, o jakich doniesiono z całego cywilizowanego świata począwszy od lat osiemdziesiątych XX wieku.
Do satanistycznego rytualnego znęcania się nad ofiarami, jakie miało miejsce w Rochdale, dochodzi wówczas, kiedy ludność, często we współpracy z miejscowymi pracownikami społecznymi, uważa, że istnieją w społeczności grupy satanistów lub okultystów, które organizują tajemne obrzędy. Na całym świecie obrzędy te wydają się mieć cechy wspólne - morderstwa dokonywane na dzieciach, maltretowanie seksualne, bestialstwo, kanibalizm, pojawianie się duchów, diabłów i demonów. Ukazują się również tajemnicze miejsca, na przykład zamki, lochy, podziemne pieczary, a nawet baseny pełne rekinów. Podczas wszystkich tych obrzędów wykorzystuje się dzieci, nad którymi znęcają się członkowie rodziny, nauczyciele i organizatorzy ceremonii. Satanistów odnajduje się jedynie wówczas, kiedy jedno z dzieci poskarży się odpowiednim władzom i zrelacjonuje stosowane metody maltretowania. Niekiedy ofiary przypominają sobie przeżycia po upływie kilku dziesięcioleci, gdy jest już za późno, aby winnych ścigać sądownie.
Zjawisko satanistycznego rytualnego znęcania się nad ofiarami rozprzestrzeniło się obecnie we wszystkich częściach chrześcijańskiego świata, szczególnie w krajach angielskojęzycznych. Istnieje niewiele zeuropeizowanych krajów, w których nie miałaby miejsca przynajmniej jedna sprawa sądowa wytoczona przeciwko satanistom. W niektórych krajach odnotowano dziesiątki lub nawet setki takich przypadków, co sprawiło, że wiele Kościołów powołało specjalne grupy straży obywatelskiej w celu udaremnienia zagrożeń ze strony miejskiego satanizmu. Sam temat wzbudza jednak wiele kontrowersji. Szereg agencji rządowych przeprowadziło szeroko zakrojone badania tego zjawiska, których wyniki zaprzeczały jego istnieniu. Czy szatan i jego pomocnicy mogli rzeczywiście działać w społecznościach miejskich i wiejskich tuż pod naszym nosem?
Diabeł dokonuje najazdu na Nottingham!
Na terenie Anglii w październiku 1987 roku policja i pracownicy społeczni dokonali obławy na dom licznej rodziny położony na jednym z przedmieść Nottingham, Broxtowe, i wzięli pod opiekę siedmioro dzieci podejrzewając, że rodzice i krewni molestowali je seksualnie. Osiemnaście miesięcy później dochodzenie objęło więcej osób, toteż do czasu, kiedy sprawa trafiła do sądu, dziesięciu dorosłych z osiedla Broxtowe uznano za winnych 53 wykroczeń przeciwko 27 dzieciom w wieku poniżej ośmiu lat. Wszystkich skazano na długie lata więzienia.
Fakty relacjonowanej sprawy, które wyszły na światło dzienne w sądzie, okazały się przerażające i zostały bardzo nagłośnione w mediach. Przypadek ten, podobnie jak wydarzenie w Rochdale, otaczała aura nierealności. Po pewnym czasie okazało się, że zarzuty wysunięte pod adresem dorosłych były nie tylko dziwaczne, ale w wielu wypadkach zupełnie nieprawdopodobne.
Wiele dowodów skierowanych przeciwko oskarżonym osobom dorosłym uzyskano dzięki nawiązaniu dziwnej współpracy między przybranymi rodzinami, które roztoczyły opiekę nad dziećmi z osiedla Broxtowe, i pracownikami socjalnymi. Okazało się, że przybranych rodziców poproszono o prowadzenie szczegółowych dzienników. Zapisywano w nich wszystko, o czym mówiły dzieci. Odnotowane relacje zamierzano potraktować jako materiał dowodowy w toczącej się sprawie. W owym czasie policja rozpatrywała kwestię, czy jakikolwiek z tych dowodów może zostać wykorzystany w sądzie. W końcu odmówiła zbadania wszelkich skarg zawartych w dziennikach. Pracownicy socjalni byli jednak przekonani o ich autentyczności. Podtrzymywali swe oskarżenia o molestowanie seksualne, twierdząc równocześnie, że w regionie Nottingham istnieje szeroki krąg satanistów.
Pamiętniki spisane przez przybranych rodziców zawierały informacje przekazywane przez molestowane dzieci. Stanowiły wyraźne świadectwo straszliwych i odrażających orgii organizowanych ku czci Księcia Ciemności i jego wysłanników. Podczas tych ceremonii miały miejsce wszelkie formy molestowania seksualnego. Zdarzały się przypadki okrucieństwa, a nawet morderstw. Obrzędy zawsze odbywały się w nocy, w różnych miejscach: tunelach, podziemnych pomieszczeniach kościoła lub wielkiego zamku, w okolicach którego pływało mnóstwo rekinów i łódek. Spotykano się również w pubie, na cmentarzu, w domu z basenem pełnym krokodyli, rekinów i smoków, a także na łodzi. Wśród postaci, które dzieci rozpoznawały podczas ceremonii, znajdował się superman, klauny, czarownice, magiczny lew i postacie nazywane pan Brown i pan Pooh Pants.
Podczas okrytych tajemnicą orgii dzieci były świadkami wielu nieprawdopodobnych zdarzeń, o czym świadczyły zapiski w pamiętnikach. Znajdowało się w nich wiele wzmianek o tym, że niemowlęta zabijano, skakano po nich, zasztyletowywano, palono, wieszano ludziom wokół szyi, gotowano żywcem w kuchenkach mikrofalowych, jedzono, siekano, wypruwano płody z brzuchów ciężarnych kobiet. Zabijać niemowlęta mieli również policjanci. Jedno z dzieci powiedziało, że było świadkiem, jak mordowano Jezusa. Jego ciało zostało ugotowane, a następnie zjedzone ze srebrnej tacy. Większość dzieci twierdziła, że widziała ludzi zabieranych z ulicy, których zabijano, a następnie pożywiano się ich ciałami. Dzieci utrzymywały, jakoby je rozcinano, zabijano i okaleczano. Później jednak zdrowiały w jakiś magiczny sposób. Kazano im pić krew, jeść pająki, zarzynać owce. Czarownice zamieniały je w żaby. Istniały również opisy molestowania seksualnego i filmów wideo z przebiegu całej ceremonii.
Trudno się dziwić, że policja miała tyle zastrzeżeń w sprawie skarg, z których większość została zaczerpnięta ze spisanych opowieści dzieci. Funkcjonariusze potraktowali te informacje jako zwykłe dziecięce fantazje na temat czarownic. Fakty te wydawały się jeszcze bardziej złowieszcze ze względu na odbiegające od utartych wzorów metody wypytywania dzieci przez przybranych rodziców i pracowników socjalnych. W powszechnym odczuciu dzieci były zbyt małe, aby mogły dostarczyć rzetelnych dowodów. Najmłodsze miało dwadzieścia jeden miesięcy, kiedy rzekomo dopuszczono się wobec niego molestowania seksualnego, a najstarsze zaledwie siedem lat.
Policja zainicjowała własne dochodzenie w tej sprawie, znane pod nazwą "Raport Golloma". Zakończyło się ono stwierdzeniem braku dowodu na uprawianie satanizmu, czarów lub innych rytualnych aktów znęcania się nad ofiarami w osiedlu Broxtowe. Skonstatowano również brak wystarczającego potwierdzenia autentyczności oskarżeń. Według funkcjonariuszy policji wiele informacji zawartych w pamiętnikach stanowiło rezultat opartej na niezdrowych zasadach współpracy pracowników socjalnych z przybranymi rodzicami podczas odbywających się co dwa tygodnie spotkań.
Nic dziwnego, że pełen sceptycyzmu "Raport Golloma" przyczynił się do całkowitego przerwania kontaktów między policją a pracownikami sfery społecznej. Nie zamknęło to jednak całej sprawy. Pracownicy socjalni wysuwali coraz to nowe oskarżenia. Byli nawet przekonani, że znaleźli miejsca tajemnych ceremonii - kościół, gmach publiczny i dwa domy wyposażone w baseny. Sytuacja gwałtownie wymykała się spod kontroli. Pracowników socjalnych z Nottingham zaczął otaczać niechciany rozgłos. W lipcu 1989 roku utworzono Połączony Zespół Dochodzeniowy, składający się z czterech oficerów policji i czterech pracowników socjalnych, z których żaden nie był poprzednio zaangażowany w tę sprawę. Wyniki ich prac opublikowano pod koniec roku w liczącym 600 stron raporcie.
Wnioski były bardzo obciążające: "Nie znaleźliśmy żadnego potwierdzającego dowodu w sprawie Broxtowe i nie uważamy, by pamiętniki składające się z opowieści dzieci uzasadniały twierdzenia o znęcaniu się nad ofiarami przez satanistów. Naszym zdaniem świadczyły one o wpływach osób trzecich i zawierają wzajemnie się wykluczające oświadczenia [...] Doszliśmy do wniosku, że dowody mogły faktycznie zostać >>wykreowane<< przez pracowników socjalnych jako rezultat ich własnych metod terapeutycznych".
Raport wprawił w zakłopotanie wiele osób, łącznie z ówczesną panią premier Margaret Thatcher, która publicznie pochwaliła zespół z Nottingham za powstrzymanie takich odrażających praktyk. Mimo oświadczenia Brytyjskiego Departamentu Zdrowia, że raport Połączonego Zespołu Dochodzeniowego został opublikowany po to, aby zapobiec podobnym błędom wymiaru sprawiedliwości, nie został on podany do wiadomości publicznej. Doprowadziło to do oskarżeń o chęć ukrycia faktów przez ówczesny brytyjski rząd współpracujący w tej sprawie z biurem socjalnym. Formułowano nawet podejrzenia o zmowę z prawicowym odłamem Kościoła chrześcijańskiego, który usilnie nagłaśniał opinie o znęcaniu się satanistów nad ofiarami podczas rytualnych obrzędów. W następstwie skandalu w Nottingham wiele wpływowych gazet i programów telewizyjnych sygnalizowało, że dysponuje dowodami dotyczącymi uprawiania praktyk satanistycznych w osiedlu Broxtowe. Wszystkie zebrane dowody okazały się później fałszywe, łącznie z wideokasetą. Miała ona rzekomo ukazywać na żywo satanistyczne rytuały. Jak stwierdzono, był to film nakręcony w domu gwiazdora rockowego, który praktykował seksualne zabawy w krępowanie swych partnerek.
W kilka lat później kopia raportu Połączonego Zespołu Dochodzeniowego przedostała się do Internetu, co ostatecznie pozwoliło krytykom tej sprawy zobaczyć, jak źle nią pokierowano. Rada Nottingham wydała sporo pieniędzy i spędziła dużo czasu usiłując usunąć kopie raportu ze światowej sieci internetowej, co jednak się nie udało. W czasie gdy książka ta powstawała, ponad dziesięć sieci dysponowało kopiami raportu.
Wielu ludzi twierdzi, że satanizm nadal dobrze prosperuje w Nottingham. Jednak nie ma do tej pory żadnego dowodu jednoznacznie poświadczającego dokonywanie aktów rytualnego maltretowania ofiar przez satanistów w osiedlu Broxtowe.
Początki nowego zjawiska
Przypadek w Nottingham stanowi pierwszy na brytyjskiej ziemi przykład zjawiska paniki wywołanej satanistycznymi obrzędami. Tego typu niepokojów aż do roku 1987 nigdy nie odnotowano w Europie. Jednak od początku lat osiemdziesiątych XX wieku podobne zjawiska były bardzo rozpowszechnione w Stanach Zjednoczonych i, podobnie jak w przypadku Nottingham, stanowiły przyczynę wielu lokalnych, a także ogólnonarodowych problemów.
Przypadki amerykańskie dotyczą osób dorosłych oskarżonych przez władze o seksualne lub fizyczne maltretowanie dzieci w czasie trwania nieprzyzwoitych i tajemnych obrzędów rytualnych, które miały zazwyczaj podtekst satanistyczny. Oczywiście sprawy te wywoływały panikę wśród ludności. Można się zastanawiać, co sprawiło, że zjawisko to rozprzestrzeniło się w Ameryce i dotarło praktycznie do wszystkich cywilizacji naszego globu.
Większość osób badających fenomen znęcania się nad ofiarami podczas satanistycznych obrzędów rytualnych zgadza się z jednym stwierdzeniem. Mianowicie początek paniki związany z aktywnością satanistów przypisuje bezpośrednio publikacji w 1980 roku książki Michelle Remembers (Michelle sobie przypomina). Książka ta, napisana przez kanadyjskiego psychiatrę Lawrence'a Pazdera we współpracy z pacjentką Michelle Smith, była sensacyjną opowieścią o budzących grozę spotkaniach, jakie Smith przeżyła w wieku pięciu lat, będąc w rękach grupy satanistów. Pazderowi udało się dzięki hipnozie wydobyć wspomnienia dotyczące znęcania się nad jego pacjentką. Znaczna część materiału zawartego w książce Pazdera i Smith stanowi obecnie podstawę do rozpatrywania wielu przypadków znęcania się nad ofiarami podczas obrzędów satanistycznych; są tam opisy tajnych ceremonii, morderstw, torturowania niemowląt i niewinnych osób. Można też przeczytać o ludziach zamkniętych w klatkach i "klaczach zarodowych", których zadanie polegało na dostarczaniu noworodków i płodów na sabat czarownic.
Książka Michelle Remembers natychmiast stała się bestsellerem. Stanowiła również impuls do publikacji innych opowieści osób, którym udało się przeżyć podobne historie, łącznie z cieszącą się wielką popularnością Satan's Underground (Podziemia szatana) autorstwa Lauren Stratford. Ta ostatnia - jak się później okazało - była po prostu powieścią. Autorka przyznała się do zmyślenia wszystkich szczegółów dotyczących satanistycznych praktyk rytualnych. Wiele książek, artykułów i programów telewizyjnych, szczególnie typu talk-show, przytaczało dokładne opowieści osób, którym udało się ujść z życiem z ceremonii organizowanych przez wyznawców diabła. Tym samym problem maltretowania ofiar przez satanistów w trakcie rytualnych obrzędów utrwalał się w świadomości publicznej. Wydawało się, że istnieje tajna sieć satanistów działająca na terenie Stanów Zjednoczonych. Według różnych relacji mieli oni porywać, znęcać się i zabijać dorosłych oraz dzieci, a nawet wychowywać dzieci tylko po to, by przeznaczyć je później na ofiary. Ludzie różnych profesji, a zwłaszcza niektóre odłamy Kościoła i władz, podnosili alarm, wypatrując dowodów działalności pomocników szatana. Jak możemy się domyślać, dowód taki wkrótce się pojawił.
We wrześniu 1983 roku niepełnoetatowy pracownik przedszkola McMartin z Manhattan Beach w Kalifornii został oskarżony przez matkę jednego z wychowanków o seksualne molestowanie jej syna. Mężczyznę aresztowano, po czym zwolniono ze względu na brak dowodów. Jednak szef miejscowej policji puścił w obieg list do przeszło dwustu rodziców, wyszczególniając nieudowodnione oskarżenia o seksualnym molestowaniu w przedszkolu McMartin. List zawierał również prośbę, żeby rodzice zapytali swoje dzieci, czy mogą poświadczyć, że w przedszkolu rzeczywiście doszło do molestowania seksualnego. W ten sposób zrodziła się plotka. Wkrótce lokalna telewizja i gazety wspominały o przedszkolu, podnosząc temat szerzącej się dziecięcej pornografii. Setki rodziców przychodziły z opowieściami o seksualnym molestowaniu. W ciągu sześciu miesięcy przeszło 360 przedszkolaków znalazło się na liście dzieci molestowanych seksualnie przez personel przedszkola McMartin. Po zapoznaniu się z badaniami medycznymi pracownicy socjalni uznali, że 120 dzieci nosiło na ciele oznaki wskazujące na molestowanie seksualne.
W marcu 1984 roku aresztowano siedem osób. Wysunięto pod ich adresem oskarżenie opierając się na 208 potwierdzonych przypadkach dotyczących molestowania seksualnego 40 dzieci. Przeprowadzone w tym czasie telefoniczne głosowanie wykazało, że 90-96 procent dorosłych zamieszkujących ten rejon uznało oskarżonych za winnych. Do czasu, kiedy sprawa przedszkola McMartin trafiła do sądu, świadectwa nieletnich posunęły się znacznie dalej poza pierwotne oskarżenia. Dzieci z przedszkola twierdziły, że zabierano je do ukrytych tuneli i znęcano się nad nimi podczas ceremonii oddawania czci diabłu. Opisy satanistycznych orgii miały stać się najważniejszym dowodem przeciwko oskarżonym.
W sądzie zostało potwierdzone, że podczas ceremonii składano w ofierze zwierzęta, dokonywano mordów na niemowlętach i wypijano ich krew, a ciała grzebano lub palono. Niektóre dzieci opowiadały fantastyczne historie o wycieczce do Los Angeles w wypełnionym gorącym powietrzem balonie. Mówiły również, jak polewano je silnym strumieniem wody w toaletach. Inne grupy odbywały podróże przez kanały ściekowe do miejsc, gdzie były seksualnie molestowane przez dorosłych, po czym myto je i oddawano do przedszkola, gdzie oczekiwali rodzice. Dzieci utrzymywały, że podczas tych obrzędów obecne były zarówno gwiazdy filmowe, jak i muzyki pop, a także politycy.
Dowody w tej sprawie - delikatnie rzecz ujmując - były bardzo kruche, toteż w 1986 roku oskarżenia przeciwko pięciu podsądnym zostały wycofane; w stosunku do dwu pozostałych utrzymano w mocy 52 oskarżenia o molestowanie seksualne. Odbyła się seria rozpraw sądowych, podczas których opinie przysięgłych zawsze były podzielone. Większość głosowała jednak za uniewinnieniem. W 1990 roku dwójka oskarżonych została zwolniona, ku przerażeniu wielu mieszkańców i lokalnej policji.
Sprawa ta wzbudziła takie namiętności w Manhattan Beach, że niektórzy ludzie zdecydowali wziąć sprawy w swoje ręce i dostarczyć niezbędnych dowodów winy. Istniały dwa oczywiste czynniki w tej kwestii, które jak przeczuwali - mogły zostać potwierdzone. Chodziło głównie o zeznania dotyczące tuneli i pomieszczeń znajdujących się pod przedszkolem oraz zakopywania zwłok niemowląt i zwierząt na terenie wokół budynku.
Podczas rozpraw sądowych dzieci szczegółowo opisały umiejscowienie drzwi zapadowych w określonych salach. Mówiły też o dwóch ogromnych podziemnych pieczarach pod przedszkolem, gdzie miały miejsce najstraszniejsze praktyki rytualne. Chcąc znaleźć drzwi zapadowe, tunele i pieczary rodzice zerwali podłogi i na chybił trafił kopali doły i rowy na dziedzińcu przedszkola. Nie znaleziono nic oprócz śmietnika znajdującego się tam jeszcze od lat czterdziestych. Później posłużono się radarem zdolnym przeniknąć warstwy ziemi. Żywiono nadzieję na odkrycie pogrzebanych ciał. To także nie przyniosło żadnych rezultatów.
Niedostatek dowodów wydawał się jedynie potwierdzać to, co władze już wiedziały, mianowicie brak jakiegokolwiek fizycznego świadectwa o fakcie satanistycznego, rytualnego znęcania się nad ofiarami, które miało mieć miejsce w przedszkolu McMartin. Okazało się, że podłoga przedszkola skonstruowana została z betonu i - jak stwierdzono później - nie sposób było ją naruszyć bez pozostawienia żadnych śladów. Wystarczyło tylko zobaczyć, w których miejscach wybijano dziury, a następnie położono nową nawierzchnię, żeby się o tym przekonać.
Jednemu z oskarżonych zarzucono w sądzie zabicie żółwia nożem przez zniszczenie jego pancerza. W jakiś czas po zakończeniu głównych procesów sądowych rozeszły się pogłoski o wykopaniu pozostałości pancerza zabitego żółwia i części ludzkich szczątków w jednym z pomieszczeń przedszkola. Śledztwo wszczęte w tej sprawie wykazało, że twierdzenia te mijały się z prawdą. Nie znaleziono ani resztek pancerza żółwia, ani ludzkich szczątków. Nikt nie natrafił również na miejsce, z którego mogłyby zostać wykopane. Mimo trudnych do podważenia faktów, grono osób zaangażowanych w kampanię na rzecz poszkodowanych ofiar rytuałów satanistycznych nadal usilnie podtrzymuje tezę o prawdziwości oskarżeń. Nawet po uniewinnieniu przez sąd siedmiu oskarżonych, 90 procent mieszkańców miasta uważało ich za winnych satanistycznego maltretowania dzieci.
Sprawa przedszkola McMartin była pierwszą z wielu nagłośnionych spraw w Stanach Zjednoczonych, które przeważnie dotyczyły szkół i przedszkoli. W większości wypadków oskarżonych aresztowano, a następnie z braku dowodów zwolniono. Na wolności otaczała ich wrogość miejscowej społeczności.
Znane są też podobne rozprawy, w których oskarżonych skazano na długoletnie więzienie. Najbardziej godna uwagi była sprawa Boba Kelly'ego. Uznano go winnym 99 oskarżeń o rytualne molestowanie seksualne i wymierzono karę dwunastu następujących po sobie wyroków dożywotniego więzienia. Każdy z nich został później odrzucony przez sąd apelacyjny.
Oprócz tak znanych spraw toczących się w małych miasteczkach na terenie całych Stanów Zjednoczonych miały miejsce setki mniej głośnych przypadków histerii. Narastanie paniki przebiega zwykle według tego samego wzoru co w przedszkolu McMartin (a także w Rochdale i Nottingham). Ostatecznie okazuje się, że nie istnieje żaden realny dowód na potwierdzenie wysuwanych oskarżeń. Zjawisko znęcania się nad ofiarami przez satanistów podczas rytualnych obrzędów zyskało rangę jednego z najważniejszych tematów w Stanach Zjednoczonych. W sądach toczyły się głośne sprawy śledzone przez środki masowego przekazu. Wiele osób twierdziło, że udało im się ujść z życiem z satanistycznych obrzędów, i pojawiało się na forum publicznym, aby uczestniczyć w talk-show poświęconych temu problemowi.
To właśnie dzięki kulturze talk-show lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych zjawisko satanistycznego rytualnego znęcania się nad ofiarami rozprzestrzeniło się na całym świecie. Przez stosunkowo krótki czas fenomen satanistycznych praktyk rytualnych stał się charakterystyczny wyłącznie dla Ameryki, jednak już pod koniec lat osiemdziesiątych przekroczył zarówno Ocean Atlantycki, jak i Pacyfik; przeniknął do Europy, Australii i na Daleki Wschód.
Mówi się, że cokolwiek dzieje się w Stanach Zjednoczonych, przedostaje się niebawem przez Atlantyk do Europy i innych części świata. Twierdzenie to jest z pewnością prawdziwe w przypadku rodzenia się zjawiska paniki na tle satanistycznego rytualnego znęcania się nad ofiarami. Sprawa z Nottingham z 1987 roku okazała się pierwszą z 84 podobnych spraw odnotowanych w Wielkiej Brytanii do roku 1992. Informacje o identycznych incydentach zaczęły również napływać z pozostałych krajów Europy, Australii, Nowej Zelandii, Afryki Południowej i Kanady.
Liczba spraw dotyczących satanistycznych praktyk rytualnych na całym świecie sięga wielu tysięcy. Wydaje się, że to niegdyś odosobnione, amerykańskie zjawisko rozprzestrzeniło się na całym globie. W jaki sposób możemy jednak zyskać pewność, że wszystkie razem stanowią przykład histerii i licznych nieporozumień ze strony obywateli i sądownictwa? Wiadomo, że niektóre z najbardziej znanych procesów oparto na fałszywych przesłankach. W żadnym razie nie podważa to istnienia zorganizowanych grup czcicieli szatana.
O wróżkach i fałszywych wspomnieniach
Problem rytualnego znęcania się nad ofiarami przez satanistów nastręcza zbyt wiele trudności, aby móc potraktować go obiektywnie. Stwierdzenie, jakoby w ogóle nie istniał, może zostać zinterpretowane podobnie jak mówienie, iż seksualne molestowanie dzieci przez dorosłych nigdy nie miało miejsca, a tak z pewnością nie jest. Pedofilia stanowi realne i poważne zagrożenie w naszym społeczeństwie. Niewątpliwie są ludzie zdolni do molestowania dzieci i znęcania się nad nimi; niektórzy z nich mogą działać w małych grupkach, chociaż świadectwo istnienia licznych kół pedofilów o zasięgu narodowym i międzynarodowym jest bardzo trudne do wykrycia. Pedofil działa zazwyczaj w izolacji, z dala od ludzkiego wzroku. Jednak sam fakt istnienia syndromu dziecka maltretowanego nie oznacza, że ma też miejsce zjawisko satanistycznego, rytualnego znęcania się nad ofiarami. Przeciwnie, jest wiele przyczyn, dla których można w to wątpić.
W ciągu kilku minionych dziesięcioleci jeden z głównych problemów związany ze znęcaniem się satanistów nad ofiarami polegał na stopniu nagłaśniania go przez środki masowego przekazu i pewne odłamy Kościołów. Oskarżenia wysuwane w każdej sprawie są nad wyraz podobne. Najczęściej powtarzają się opowieści o dzieciach zabieranych do podziemnych pomieszczeń, gdzie uczestniczyły w jakichś ceremoniach religijnych. Zmuszano je do przyglądania się, jak zwierzęta, niemowlęta lub osoby dorosłe składane są w ofierze; niekiedy pozbywano się ciał poprzez zjedzenie ich w czasie uczty.
Pierwsza znana sprawa dotycząca rytualnego maltretowania ofiar przez satanistów miała miejsce w 1983 roku. Zdarzyła się w krótkim czasie po fali histerii wywołanej przez książkę Michelle Remembers. Rzekomo prawdziwa historia o satanistycznych praktykach rytualnych w Michelle Remembers odzwierciedla w przybliżeniu każdą ze spraw sądowych związanych ze znęcaniem się nad ludźmi podczas satanistycznych obrzędów, jakie odnotowywano w Ameryce, Europie i w innych, bardziej odległych rejonach świata. W początkach lat siedemdziesiątych zostały wydane dwie książki o podobnej tematyce. Jednak większość analityków wyłącznie sukcesowi książki Michelle Remembers przypisuje wywołanie paniki przez wyjątkowo plastyczne ukazanie sposobów znęcania się podczas satanistycznych obrzędów rytualnych. W dwóch wcześniejszych książkach, The Satan Seller (Sprzedawca szatanów) i From Witchcraft to Christ (Od czarów do Chrystusa), autorzy również przytaczali opowieści o ludziach, którzy rzekomo wyszli cało z rytuałów satanistycznych, ale fabuła była bardziej banalna niż historia opowiedziana przez Michelle Smith i jej psychiatrę. Szczegóły przedstawione w Michelle Remembers, której sprzedaż tysiąckrotnie przekroczyła liczbę sprzedanych egzemplarzy dwóch wspomnianych pozycji, stanowiły niewątpliwie określony model. Odtąd wzorują się na nim wszystkie współczesne opowieści dotyczące znęcania się satanistów nad swymi ofiarami. Potwierdzało to także pogląd, że ludzie mogli nie uświadamiać sobie faktu, iż zostali poddani rytuałom satanistycznym, i nie pamiętać o tym. Jedynie pomoc życzliwego psychiatry i posługiwanie się hipnozą były w stanie pobudzić "utracone" wspomnienia.
Po przeczytaniu książki Michelle Remembers wiele osób zaczęło wierzyć, że padło ofiarą satanistów, i szukało pomocy psychiatrycznej. Ludzie maltretowani przez satanistów, znani powszechnie jako "ci, którym udało się przeżyć", przypominali sobie zwykle szczegóły swoich doświadczeń podczas hipnozy. Opowieści te brzmiały niemal zawsze identycznie jak te opisane w Michelle Remembers. Wkrótce telewizja, liczne stacje radiowe oraz brukowce pełne były historii o ludziach ocalałych z satanistycznych ceremonii. W całej Ameryce niemal nie było osób obojętnych na zjawiska znęcania się przez satanistów nad żywymi istotami, łącznie z dokonywaniem rytualnych mordów. Coraz powszechniejsze stawały się opowieści o seksualnym molestowaniu i masakrach, które rzekomo miały miejsce w bezpośrednim sąsiedztwie mieszkańców przedmieść na terytorium całego kraju. Wielu Amerykanów uważało, że zagrożenie satanistyczne jest realne. Świadomość tego stanu inspirowała wszystkich do ciągłego poszukiwania dowodów aktywności satanistów na własnych miejskich podwórkach.
Publiczny niepokój wywołany satanizmem brzmiał niczym muzyka w uszach ewangelickich odgałęzień Kościoła katolickiego, który przez lata ostrzegał o zagrożeniu, jakie stanowił szatan dla całego społeczeństwa. W okresie po publikacji Michelle Remembers powstał szereg kościelnych sojuszy. Miały one na celu podwyższenie stopnia społecznej świadomości dotyczącej maltretowania ofiar podczas organizowania satanistycznych rytuałów. Spośród tych grup szczególną aktywnością wyróżniał się Sojusz Ewangelicki, Chrześcijańska Odpowiedź na Okultyzm oraz bardziej ekstremistyczna Reachout Trust. Organizacje te aktywnie poszukiwały osób, którym udało się przeżyć rytuały satanistów, a teraz czynnie propagowały autentyczność swych doświadczeń. Praktycznie rzecz biorąc, cała ich literatura była (i jest nadal) oparta na spisanych opowieściach z książek Michelle Remembers, Satan's Underground, Dance with the Devil (Taniec z diabłem). Wykorzystane zostały także książki innych osób, które wyszły cało z ceremonii satanistycznych. Publikacje te znajdowały się na liście bestsellerów. Wiele z nich uznano później za falsyfikaty.
Tak dużo publikowano opowieści naocznych świadków i tak powszechny nastał strach, że trudno się dziwić, iż coraz więcej ludzi donosiło o przypadkach maltretowania ofiar podczas satanistycznych orgii. Sam fakt dawania wiary przez ogół obywateli, iż podobne wydarzenia rzeczywiście miały miejsce, nie wyjaśnia jeszcze, dlaczego tak wiele z nich stało się przedmiotem policyjnego dochodzenia i wzbudziło zainteresowanie pracowników biur socjalnych. Częste zajmowanie się przez sądy sprawami ofiar satanistów sugeruje, że władze również wierzyły w ich rytualne obrzędy.
Kwestia ta wzbudziła więcej kontrowersji i urazów niż jakakolwiek inna, gdy analizowano zjawiska wybuchów paniki związane z maltretowaniem ofiar w czasie satanistycznych rytuałów. Zastanawiano się przede wszystkim nad tym, czy pracownicy socjalni oraz policjanci narzucali dzieciom własne przekonania dotyczące znęcania się nad ofiarami przez satanistów. Czy jest możliwe, aby małe dzieci uwierzyły w zdarzenia, które naprawdę nigdy im się nie przytrafiły?
W sprawach sądowych dotyczących obrzędów satanistycznych często krytycznie ocenia się techniki przeprowadzania wywiadów z dziećmi. Uznaje się, że były one zbyt sugestywne i w efekcie pracownicy socjalni wkładali swe słowa w usta dzieci. Zadawano pytania naprowadzające lub formułowano je w taki sposób, by odpowiedź mogła brzmieć twierdząco. Technika ta, jeżeli posługujemy się nią przez dłuższy czas, może sprawić, że każdy, a szczególnie dziecko uwierzy w wydarzenia, które nigdy faktycznie nie miały miejsca. W ostatnich latach psychologowie uznali za możliwe, by jedna osoba mogła zaszczepić drugiej nie istniejące wspomnienia. Określa się to syndromem fałszywej pamięci.
Chociaż sądzimy, że ludzka pamięć stanowi niezawodny zapis naszych myśli i czynów z przeszłości, jest ona w rzeczywistości bardzo krucha. W przeciwieństwie do powszechnego przekonania, mózg nie gromadzi wspomnień w charakterze trwałych, fizycznych obrazów, lecz zatrzymuje w pamięci zaledwie streszczenie naszych przeszłych czynów. Kiedy musimy sobie przypomnieć jakieś określone wydarzenie, nasz mózg czerpie odnotowany skrót tego wydarzenia z pamięci, a następnie dodaje do całości obrazu szczegóły. Dlatego możemy przypominać sobie identyczne wydarzenie na różne sposoby. Wyjaśnia to również, dlaczego wspomnienia pewnych wydarzeń zmieniają się z biegiem czasu.
Wszyscy w mniejszym lub większym stopniu doświadczyliśmy zjawiska fałszywych wspomnień. Niedawno spotkałem dwóch szkolnych kolegów i rozmawialiśmy o wspólnie przeżytych przygodach. Wprawdzie niektóre wydarzenia były bardzo żywe w pamięci, łącznie z wypadkiem samochodowym, wszyscy jednak przedstawiliśmy różne wersje dotyczące tej samej historii. Poprzez wzajemne podpowiadanie sobie stworzyliśmy skrzyżowaną wersję dawnej przygody, która chociaż nie była fałszywa, nie była też całkowicie prawdziwa. Po tym spotkaniu zatem nasze wspomnienia zostały trwale zmienione. Sądzę, że każda osoba czytająca tę książkę w pewnych momentach swego życia wyolbrzymiła lub wymyśliła historie ze swej przeszłości i powtarzała je tak często, aż w końcu w nie uwierzyła. Są to przykłady samoistnie wywołanych nieprawdziwych wspomnień, ale jest również możliwe zaszczepienie w ludziach wspomnień przez osobę trzecią, szczególnie wówczas, gdy poddaje się ich testom. Łatwość, z jaką można tego dokonać, jest zadziwiająca. Podczas jednego z doświadczeń czteroletniemu chłopcu zdołano wmówić, że przebywał w szpitalu, ponieważ wsadził palec do pułapki na myszy. Zaszczepiono mu te wspomnienia podczas serii wywiadów, które przeprowadzono z nim w ciągu jedenastu tygodni. Podczas wywiadów jego odpowiedzi były nagrywane i zmieniały się z upływem tygodni w następujący sposób:
1 tydzień: Nie, nigdy nie byłem w szpitalu.
2 tydzień: Tak, płakałem.
4 tydzień: Tak, pamiętam. Skaleczyłem się.
11 tydzień: Spojrzałem w dół, nie widziałem, co robię i chyba jakoś tam się dostałem... Zszedłem na dół i powiedziałem do taty: "Chcę zjeść lunch". Za chwilę palec utkwił w pułapce na myszy [...] Mój brat popchnął mnie w kierunku pułapki. Zdarzyło się to wczoraj. Wczoraj pojechałem do szpitala.
Wspomnienie o fikcyjnej wizycie w szpitalu zostało po prostu zaszczepione przez osobę przeprowadzającą wywiad, która nieustannie wypytywała o nią chłopca. Osoba ta zignorowała początkowe twierdzenie chłopca, że nigdy nie był w szpitalu, i po prostu ciągle wypytywała go o to doświadczenie, aż do momentu kiedy chłopiec nie tylko się z nią zgodził, ale szczegółowo o tej wizycie opowiedział. Technika ta sprawdza się dobrze również na dorosłych.
Stwierdzono, że niemal identyczne sposoby zadawania pytań zastosowali pracownicy socjalni przy rozpatrywaniu niemal wszystkich przypadków znęcania się nad ofiarami podczas rytuałów satanistycznych, co nasuwa wniosek, że fałszywe wspomnienia zostały dzieciom zaszczepione. Oto zapis wywiadu z dzieckiem wypytywanym przez pracowników socjalnych w sprawie dotyczącej osiedla Broxtowe w Nottingham:
Pytanie (P): Wiemy, że twój ojciec zabijał noworodki, dokonywał aborcji i pił krew dziecka.
Odpowiedź (O): Nic o tym nie wiedziałam.
P: Opowiedz nam o rzeczach, które się wydarzyły, kiedy tam byłaś.
O: Zjadłam żołądek, a mój ojciec zjadł głowę.
P: Musiałaś jeść niemowlęta więcej niż jeden raz.
O: Nie mogę sobie przypomnieć.
P: Sądzimy, że tak właśnie było. Kto przyniósł niemowlę? Podaj imię. Czy trudno sobie przypomnieć, kto zabił niemowlę?
O: Ja go nie zabiłam.
P: Kto kazał ci to zrobić? Czy ta osoba dała ci nóż?
O: Nie.
P: Myślę, że ci dała. Poproszono cię o zabicie dziecka. Musiałaś to zrobić. W jaki sposób zostało zabite?. (Raport Połączonego Zespołu Dochodzeniowego; nie wydany, lecz dostępny w Internecie.)
Z zapisu tej rozmowy jasno wynika, że osoba przeprowadzająca wywiad po prostu pyta dziecko (lub udziela mu instrukcji), pragnąc, by zgodziło się ze z góry powziętym poglądem, że niemowlę zostało zabite i zjedzone podczas ceremonii. Reszta wywiadu przebiega w podobnej atmosferze. W końcu dziewczynka potwierdza fakt oddawania czci diabłu. Potwierdza również obecność tam koleżanek oraz przyznaje, że dokonano na jej oczach aborcji, morderstwa i składania ofiary. "Powiedziano" jej także, którzy z członków jej rodziny i społeczności znęcali się nad ofiarami.
Ta forma techniki przeprowadzania wywiadu nie różni się niczym od techniki, jaką specjaliści posługują się w klinicznych doświadczeniach dotyczących syndromu fałszywych wspomnień. Nie odbiega też od tych stosowanych wobec czarownic w epoce średniowiecza; każda odpowiedź, która nie satysfakcjonowała osoby pytającej, była uważana za fałszywą. W przypadku znęcania się nad ofiarami podczas obrzędów satanistycznych, gdzie chodzi o więcej niż jedną ofiarę (co ma miejsce podczas większości rytuałów), zaszczepianie w dzieciach uprzednio powziętych przekonań wyjaśnia wiele spośród ich najbardziej niezwykłych cech znamiennych. Tłumaczy też, dlaczego tak się dzieje, że każdy przypadek może bardzo przypominać tradycyjny model maltretowania ofiary podczas satanistycznych ceremonii, jak zostało to przedstawione w książce Michelle Remembers i w innych publikacjach. Pracownicy socjalni, którzy czytali tego typu książki i wierzą w przekazane w nich treści, zadają dzieciom pytania w taki sposób, aby uzyskać od nich relacje przystające do opisów znanych z lektur.
Wyjaśnia to także ogromne podobieństwo szczegółów przedstawianych w relacjach dzieci. Ten sam pracownik socjalny może zadawać określone pytania kilkorgu różnym dzieciom. Aranżacja pytań zakłada zwykle uzyskanie odpowiedzi zgodnych z przekonaniami pracownika socjalnego. Tego typu praktyki miały miejsce w przypadku satanistów z Nottingham i stały się jednym z głównych przedmiotów zainteresowania Połączonego Zespołu Dochodzeniowego. Jedynie dzięki zastosowaniu podobnego trybu uzyskiwania zeznań otrzymano dziwną mieszankę opisów okultystycznych morderstw i dziecięcych fantazji rodem z bajek. W Nottingham dzieci składały niezwykle drobiazgowe relacje dotyczące morderstw dokonywanych na niemowlętach i aktów seksualnego molestowania. Twierdziły ponadto, że widziały czarownice na miotłach oraz czarodziejskie zamki, krokodyle, rekiny, lwy, a nawet ludzi latających w powietrzu. Biorąc pod uwagę stronnicze zadawanie pytań, możemy wyciągnąć wnioski, że detale dotyczące morderstw były dziełem bujnej wyobraźni pracowników socjalnych, podczas gdy elementy bajek zostały dodane przez dzieci. W przeciwnym razie musielibyśmy uwierzyć w istnienie wróżek biorących udział w ceremoniach satanistycznych na całym świecie.
Naprowadzające pytania pracowników socjalnych i policji rzeczywiście mogły wywołać fałszywe wspomnienia u dzieci. Czy jednak w podobny sposób można objaśnić zeznania dorosłych, którym udało się przeżyć rytuały satanistyczne? Wiele setek kobiet i mężczyzn twierdziło, że pamiętają sceny znęcania się nad nimi podczas obrzędów satanistycznych, jakie miały miejsce kilkadziesiąt lat temu. Odpowiedź na takie pytanie - co być może, wcale nie jest dziwne - brzmi twierdząco. Fałszywe wspomnienia można zaszczepić dorosłym równie łatwo jak dzieciom, chociaż w nieco innych okolicznościach. Aby skutecznie wpoić dorosłym fałszywe wspomnienia, posługując się techniką pytań naprowadzających, należy poddać ich hipnozie.
Nikt nie jest pewny, czym jest hipnoza, w jaki sposób działa zarówno na ludzką osobowość, jak i mózg. Niektórzy uważają, że jedynie wpływa na ludzi relaksujące; inni uznają hipnozę za formę lekkiego snu; jeszcze inni sądzą, że dzięki niej możemy wejrzeć w zachodzące w mózgu procesy. Od czasu odkrycia hipnozy pod koniec XVIII wieku posługiwano się nią jako narzędziem służącym do diagnozowania fizycznego i psychicznego stanu zdrowia jednostki. W pierwszych latach XX wieku wielu psychiatrów wykorzystywało hipnozę w charakterze środka, dzięki któremu przywracano zapomniane lub ukryte wspomnienia u ludzi z zaburzeniami psychicznymi. Praktyka ta opiera się na freudowskim przekonaniu, że mózg jest zdolny puszczać w niepamięć nieprzyjemne wspomnienia. Jeżeli jednak uda się odzyskać takie wspomnienia, wówczas nerwice i problemy psychiczne pacjenta mogą zostać zrozumiane i ostatecznie wyleczone. A zatem psychiatra powinien poddać pacjenta hipnozie w celu odzyskania ukrytych wspomnień. W ostatnich latach rola hipnozy jako narzędzia psychiatrycznego i faktycznie cała koncepcja ukrytych wspomnień zaczęła wzbudzać pewne wątpliwości.
Chociaż stan transu hipnotycznego nadal nie jest całkowicie zrozumiały, stało się teraz jasne, że posługiwanie się nim w celu odzyskania utraconych wspomnień przynosi minimalne rezultaty, jeżeli w ogóle je przynosi. Doświadczenia laboratoryjne wykazały, że zahipnotyzowani pacjenci nie mogli przypomnieć sobie dodatkowych szczegółów wydarzeń, które pamiętali, nie mówiąc już o zapomnianych. Natomiast osoby poddane hipnozie bardzo łatwo ulegały sugestiom podsuwanym im przez zadającego pytania. Innymi słowy zaszczepienie fałszywych wspomnień osobie poddanej hipnozie nie nastręcza najmniejszych trudności.
Dysponujemy dowodami wskazującymi wyraźnie, że dotyczy to wielu przypadków osób, którym udało się ujść z życiem z satanistycznych ceremonii. Podobnie jak istnieje bliskie powiązanie między zespołami pracowników socjalnych przekonanych o znęcaniu się nad ofiarami podczas obrzędów satanistycznych a geograficznym rozprzestrzenieniem się takich przypadków, zachodzi również silny związek pomiędzy psychiatrami wierzącymi w maltretowanie ofiar podczas obrzędów satanistycznych oraz liczbą zgłaszających się do nich z tym problemem pacjentów. Niemal wszystkie przypadki osób, którym udało się wyjść cało z rytuałów satanistycznych, zostały zdiagnozowane przez bardzo mały krąg psychiatrów istotnie przekonanych o występowaniu tego zjawiska i posługujących się hipnozą w celu odzyskania utraconych wspomnień. Większość psychiatrów w Ameryce nigdy nie spotkała się w swojej praktyce z taką osobą, a jednak kilku z nich potrafiło znaleźć dziesiątki ludzi, nad którymi znęcali się sataniści. Ten brak równowagi sugeruje, że sarni psychiatrzy mogą kreować podobny problem, na co zresztą wskazuje szereg prac opublikowanych po przebadaniu scenariusza przedstawianego przez ofiary.
Należy też pamiętać, że wiele osób pragnie zwrócić na siebie uwagę. Zwykle szukają sławy lub pieniędzy i gotowe są powiedzieć, a nawet uczynić wiele, żeby osiągnąć swój cel. Lauren Stratford, autorka książki Satan's Underground opisującej przeżycia osoby, która uszła z życiem z satanistycznych rytuałów, przyznała się, że była to fikcja. Fakty przedstawione w innych książkach są mgliste lub fałszywe. Żadnej z ocalałych osób uczestniczących w satanistycznych obrzędach nigdy nie udało się dostarczyć fizycznego ani medycznego dowodu ciężkich przejść, jakie powinny były zostawić na ich ciele wewnętrzne lub zewnętrzne ślady (na przykład Michelle Smith twierdziła, że przeszczepiono jej niektóre części ciała, inne kobiety zaś utrzymywały, jakoby zmuszano je do przerwania ciąży).
Dziwne statystyki
Wracając do przypadków dotyczących dzieci, ostateczny dowód co do stopnia, w jakim były one uzależnione od pracowników socjalnych lub innych dorosłych zaszczepiających im fałszywe wspomnienia, pochodzi z niezwykłych statystyk związanych z przypadkami ofiar satanistycznych rytuałów. Na przykład w Wielkiej Brytanii przeszło trzy czwarte z 84 incydentów odnotowanych w latach 1987-1992 skupiało się w trzech rejonach kraju. Faktycznie, 14 przypadków zostało zdiagnozowanych przez jeden zespół pracowników socjalnych w Nottingham, łącznie z rozpatrywanym wcześniej, który miał miejsce w osiedlu Broxtowe. To samo zjawisko można zaobserwować w Stanach Zjednoczonych. O większości przypadków uprawiania praktyk satanistycznych doniesienia napłynęły z kilku małych regionów. Wydaje się to sugerować, że geografia stanowi ważny czynnik w rozpoznaniu praktyk znęcania się nad ofiarami przez satanistów i przeczy tezie o szerokim rozprzestrzenieniu się tego zjawiska.
Można również wyciągnąć wniosek, że podobne przypadki zawsze zostają rozpoznane w odpowiednim czasie, a następnie ścigane przez przedstawicieli lokalnych władz, którzy wierzą w praktyki satanistyczne. Istnieją wyraźne dowody, że ludzie ci nie zachowują obiektywizmu w żmudnym procesie dochodzeń. Rozpoczynając śledztwo, zakładają z góry tezę, że maltretowanie ludzi podczas rytuałów satanistycznych jest faktem, a zatem przypadek, z którym mają do czynienia, nie może odbiegać od normy w tym zakresie. Jest to sąd wyrobiony a priori, prowadzący do nieszablonowych technik zadawania pytań, a więc i zaszczepienia w dzieciach fałszywych wspomnień.
Rozpatrywaliśmy już przypadek przedszkola McMartin, gdzie szef policji zwrócił się z bezpośrednią prośbą do rodziców o znalezienie wśród swoich dzieci przykładów rytualnego znęcania się nad nimi satanistów. Mogliśmy się też przekonać, w jaki sposób pracownicy socjalni przeprowadzali wywiady w Nottingham. Istnieje wiele innych przykładów braku obiektywizmu wśród ludzi zajmujących się podobnymi dochodzeniami, łącznie z tak zwanym przypadkiem przedszkola Little Rascals w Karolinie Północnej, gdzie zebrany w San Diego sąd przysięgłych stwierdził, co następuje:
Szczególne zainteresowanie powinna wzbudzić informacja, którą sąd otrzymał o przypadku przedszkola Little Rascals w Karolinie Północnej. Osiemdziesiąt pięć procent dzieci zostało poddanych terapii przez trzech miejscowych terapeutów; wszystkie spośród nich poinformowały o znęcaniu się nad nimi przez grupy satanistów. Piętnaście procent dzieci poddało się procesowi terapeutycznemu u różnych terapeutów w sąsiednim mieście; po tym samym okresie trwania terapii żadne z nich nie doniosło o jakiejkolwiek formie maltretowania [podkreślenia moje]. (Child Sexual Abuse, Assault, and Molest Issues, 1991-1992 San Diego County Grand Jury, Report No 8, San Diego County, USA.)
Po przeprowadzeniu tego - wydawałoby się doskonale przygotowanego w szczegółach - doświadczenia okazało się, że tylko dzieci, z którymi robił wywiady jeden z zespołów terapeutów, przytoczyły opowieści o rytuałach satanistów zawierające typowe relacje o dzieciobójstwie i składaniu ofiar. Sugeruje to istnienie związku między indywidualnymi terapeutami i prawdopodobieństwem zrelacjonowania historii o znęcaniu się nad ofiarami podczas rytuałów satanistycznych, należy więc wątpić w autentyczność zjawiska.
Inną osobliwością dotyczącą podobnych przypadków jest ich występowanie w konkretnym przedziale czasu. W Stanach Zjednoczonych przed rokiem 1983 nie słyszano o żadnym tego typu incydencie, w Europie zaś po raz pierwszy zrobiło się o nich głośno w 1987 roku. Jednak niedługo potem na obu kontynentach odnotowano całą serię takich właśnie przypadków, a w okresie późniejszym satanistyczne rytuały zyskały ponurą sławę w Australii, Nowej Zelandii i w Republice Południowej Afryki. Wyglądało na to, że zjawisko przemieszcza się przez cały glob z zachodu na wschód w formie gigantycznej "meksykańskiej fali". Co mogło powodować taki rozwój wypadków? Prawdopodobny związek między publikacją książki Michelle Remembers a pojawieniem się tego zjawiska w Ameryce został już omówiony. Do wyjaśnienia pozostaje kwestia rozprzestrzeniania się tego zjawiska poza granicami Stanów Zjednoczonych.
Przedstawiony w 1994 roku w Wielkiej Brytanii oficjalny raport dotyczący fenomenu paniki spowodowanego znęcaniem się nad ofiarami w czasie satanistycznych rytuałów znalazł istotne powiązanie między działalnością ewangelickiego odłamu chrześcijan w Wielkiej Brytanii a falą przypadków, których początek przypada na rok 1987. Szczególne zainteresowanie wzbudziły niewątpliwe związki między pewnymi ewangelickimi grupami chrześcijańskimi a społecznością pracowników socjalnych w Wielkiej Brytanii. Wyznawcy z tych grup zorganizowali szereg konferencji dotyczących kwestii maltretowania ludzi przez satanistów podczas rytualnych obrzędów. Na konferencjach nie tylko lansowano tezę o realności tego zjawiska, ale także instruowano uczestników, jak rozpoznać oznaki działalności satanistów w określonej społeczności. Podczas jednej z tych konferencji w 1989 roku zabrali głos pracownicy socjalni z Nottingham.
Jak się wydaje, podobne związki istnieją również między grupami chrześcijańskimi a policją i pracownikami socjalnymi w Stanach Zjednoczonych, Europie, Australii i Nowej Zelandii, gdzie także odnotowano wybuchy paniki. Wpływ tego odłamu Kościoła chrześcijańskiego postrzegano jako decydujący czynnik w inspirowaniu paniki na tle znęcania się nad ofiarami satanistycznych rytuałów. Tak brzmiała konkluzja raportu brytyjskiego rządu. Ponadto w większości oficjalnych sprawozdań uwydatniono rolę niektórych grup ewangelickich. (Zob. na przykład J. S. La Fontaine, Speak of the Devil - Tales of Satanic Abuse in Contemporary England,Cambridge University Press, 1998.)
Ostateczne potępienie
Gwoździem do trumny zjawisk paniki spowodowanych maltretowaniem ofiar w trakcie satanistycznych obrzędów było wszczęcie wielu oficjalnych dochodzeń przeciwko zorganizowanym praktykom satanistycznym. Zostały one podjęte prawie w każdym z zachodnich państw, które ucierpiało z powodu wybuchów paniki na tym tle. Rządy brytyjski, amerykański, niemiecki i australijski, a także FBI zleciły podjęcie dochodzeń, równocześnie prowadziły śledztwa rady lokalne i sądy. Wszystkie dochodzenia koncentrowały się na próbie znalezienia realnego dowodu, który wskazywałby na działalność satanistów. Chodziło o stwierdzenie oparte na faktach, że są oni zorganizowani na skalę lokalną, państwową, a nawet międzynarodową. Każde z tych dochodzeń zakończyło się konkluzją o braku jakichkolwiek dowodów świadczących o działalności satanistów w społeczeństwie na jakimkolwiek poziomie. Twierdzenia, jakimi te raporty musiały się zajmować, są nadzwyczajne.
Zdaniem osób, które wierzą w realne istnienie tego zjawiska, ujawnione do tej pory przypadki stanowią zaledwie wierzchołek góry lodowej. Zgodnie z ocenami (dokonanymi przeważnie przez grupy chrześcijańskie) w samych Stanach Zjednoczonych morduje się rocznie do 50 000 dzieci, a w Wielkiej Brytanii 2000. Prowadzący dochodzenia pytali oczywiście, co się stało z ciałami ofiar i skąd ofiary w ogóle pochodziły. Nieobecność ogromnej liczby dzieci z pewnością zostałaby zauważona, szczególnie w takich krajach jak Wielka Brytania, gdzie wiadomość o zniknięciu nawet jednego dziecka trafia na czołówki gazet.
Niektórzy ludzie przywoływali pojęcie "klaczy zarodowej". Mianem tym określa się kobiety utrzymywane przy życiu tylko po to, aby urodziły niemowlęta na rytualne potrzeby. O idei tej po raz pierwszy wspomniano w książce Michelle Remembers w związku ze znęcaniem się nad ofiarami przez satanistów, chociaż sama idea sięga całe stulecia wstecz. Trudno też uwierzyć w koncepcję "klaczy zarodowych". Aby to udowodnić, należałoby przetrzymywać w odosobnionym miejscu przeszło 50 000 kobiet. Ponadto nigdzie i nigdy nie znaleziono jaskini, tunelu, ukrytego pomieszczenia ani piwnicy, która nosiłaby świadectwo wykorzystywania jej w satanistycznych praktykach rytualnych (istnieją oczywiście przykłady autentycznego molestowania seksualnego, nie związanego z żadnymi rytuałami, jakie mają miejsce w piwnicach i jaskiniach).
W sprawozdaniach zwrócono również uwagę na inne kwestie wiążące się bezpośrednio z tematem następnego rozdziału. Wydaje się, że wiele oskarżeń wysuniętych przeciwko satanistom różni się tylko w nieznacznym stopniu od zarzutów pod adresem uczestników bachanaliów, sabatów, zebrań wczesnych chrześcijan i innych. We wszystkich przypadkach powtarzają się opowieści o tajemnych nocnych zgromadzeniach, na wpół religijnych ceremoniach, a także historie o molestowaniu seksualnym i/lub morderstwach. Szczególnie często można zetknąć się z opowieściami o niemowlętach i zwierzętach, które po zabiciu zostają spożyte, spalone lub pogrzebane. Techniki zadawania pytań praktykowane na dzieciach różnią się nieznacznie od tych, jakimi posługiwano się w stosunku do podejrzanych czarownic, co jeszcze potwierdza wzajemne powiązanie.
Wiele osób postrzegało znęcanie się nad ofiarami w trakcie satanistycznych obrzędów jako uaktualnioną wersję polowania na czarownice. Dlatego liczne artykuły prasowe dotyczące zjawiska nagłego narastania wśród ludności paniki powodowanej budzącymi grozę praktykami satanistycznymi odwołuje się do nich jako współczesnych procesów czarownic.
W rzeczywistości związek pomiędzy paniką wywołaną rytualnym maltretowaniem ofiar przez satanistów a historycznymi opowieściami o strasznych rytuałach sięga znacznie dawniejszych czasów niż epoka procesów czarownic. Zgodnie z podręcznikami historii każde pokolenie, począwszy od czasów rzymskich, miało swoją własną wersję na temat wybuchów paniki.
Paul Chambers "Zjawiska paranormalne i seks", 2001 r.
Link - [link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|