|
www.zbawieniecom.fora.pl Jana 17:17 "Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą."
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pią 21:53, 21 Mar 2014 Temat postu: Księga Jaszera |
|
|
Chciałam Wam udostepnić pewne fragmenty znanych nam wydarzeń ze Starego Testamentu, umieszczone także w Księdze Jaszera. Rzucają dużo więcej światła na te historie i dzięki temu łatwiej mozna zrozumieć motywy postepowania Boga i ludzi z tamtych czasów...
Na początek:
BUDOWA WIEŻY BABEL.
Rozdział 9
20 A król Nimrod pewnie rządził i cała ziemia była pod jego kontrolą, a cała ziemia mówiła jednym językiem i słowami jedności.
21 I wszyscy książęta Nimroda i jego wielcy mężowie odbywali razem narady. Put, Misraim, Kusz i Kanaan wraz ze swymi rodzinami i mówili do siebie „Zbudujmy sobie miasto, a w nim silną wieżę, której czubek będzie sięgał nieba. Będziemy sławni i będziemy mogli rządzić ponad całym światem tak, by ustało wobec nas zło naszych wrogów, byśmy mogli pewnie nad nimi rządzić i byśmy z powodu ich wojen nie zostali porozrzucani po całej ziemi.”
22 I poszli wszyscy przed oblicze króla i przekazali królowi te słowa, a król zgodził się z nimi w tej sprawie i tak uczynił.
23 I zebrały się wszystkie rodziny składające się z około sześciuset tysięcy ludzi i poszli oni szukać rozległego gruntu, by zbudować miasto i wieżę i szukali na całej ziemi i nie znaleźli drugiego takiego miejsca, jak pewna dolina na wschód od ziemi Szinar, oddalona o około dwa dni drogi i tam się udali i osiedlili.
24 I zaczęli wyrabiać cegły i palić ogniska, by wybudować miasto i wieżę, jaką sobie wyobrażali.
25 A budowa wieży była ich grzechem i zaczęli ją budować, a w trakcie budowy wbrew Panu Bogu w niebiosach wyobrażali sobie w sercach wojnę z nim i wejście do nieba.
26 I wszyscy ci ludzie i całe rodziny podzielili się na trzy grupy. Pierwsza mówiła: „Wespniemy się do nieba i będziemy walczyć przeciw niemu”,
druga mówiła: „Wespniemy się do nieba i umieścimy tam własnych bogów, by im służyć”, a trzecia grupa mówiła: „Wespniemy się do nieba i porazimy go łukami i włóczniami”. A Bóg znał ich czyny i wszystkie podłe myśli i widział miasto i wieżę, które budowali.
27 I zbudowali sobie wspaniałe miasto i wysoką, mocną wieżę a z powodu jej wysokości wspinaczka z zaprawą i cegłami zajmowała dostarczającym je rok i dopiero wtedy docierali do budujących i dawali im zaprawę i cegły. Tak czyniono codziennie.
28 I jedni wspinali się, a inni schodzili w dół przez cały dzień. A jeśli wypadła im z rąk cegła i rozbiła się, wszyscy płakali, lecz kiedy człowiek
spadł i zginął, nikt na niego nie spojrzał.
29 A Pan znał ich myśli i doszło do tego, że podczas budowy zaczęli strzelać z łuków w kierunku niebios. A strzały spadały na nich pobrudzone krwią, a kiedy to ujrzeli, mówili do siebie „Na pewno zabiliśmy wszystkich, którzy są w niebie.”
30 A wyszło to od Pana, by spowodować, że będą się mylić i po to, by zetrzeć ich z powierzchni ziemi. 31 I budowali miasto i wieżę i czynili to codziennie aż upłynęło wiele dni i wiele lat.
32 I Bóg powiedział do siedemdziesięciu aniołów, którzy stali najbliżej niego „Chodźcie, zejdźmy i pomieszajmy im języki, tak, aby jeden człowiek nie rozumiał języka swojego sąsiada” i tak uczynili.
33 I począwszy od tego dnia żaden człowiek nie pamiętał języka swojego sąsiada i nie potrafili mówić wspólnym językiem. A kiedy budujący otrzymywał od swego sąsiada wapno lub kamień, którego nie zamawiał, budujący rzucał nim w swojego sąsiada, by go zabić.
34 I tak czynili przez wiele dni i wielu w ten sposób zabili.
35 A Pan uderzył w trzy grupy, które tam były i dał im karę zgodną z ich czynami. Ci, którzy mówili „Wzniesiemy się do nieba i będziemy
służyć naszym bogom”, stali się jak małpy i słonie. Tych, którzy mówili „Porazimy niebo strzałami”, Pan zabił poprzez rękę sąsiada. A trzecia grupa, tych, którzy mówili „Wzniesiemy się do nieba i będziemy walczyć przeciw niemu”, została rozrzucona przez Pana po całej ziemi.
36 A ci, którzy pozostali, kiedy poznali i zrozumieli zło, które nadchodziło, opuścili budynek i również zostali rozrzuceni po całej ziemi.
37 I zaprzestali budowy miasta i wieży. Dlatego nazwał [Pan] to miejsce Babel, ponieważ pomieszał tam języki całej ziemi. Było to na wschód od ziemi Szinar.
38 A co do wieży, którą zbudowali synowie człowieczy, ziemia otworzyła swe usta i połknęła jej trzecią część, a z niebios zszedł również ogień i spalił trzecią część, a ostatnia, górna część pozostała po dziś dzień, a jej obwód wynosi trzy dni marszu.
39 Niezliczona ilość synów człowieczych zginęła w tej wieży.
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 22:07, 21 Mar 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 9:54, 22 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
A dzisiaj fragment o Sodomie i Gomorze. Zachęcam do przeczytania całości, są tam bardzo zaskakujące elementy, i znowu te fragmenty dodaja też dużo nowych szczegółów do znanych nam historii...
SODOMA I GOMORA
Rozdział 18
11 W tamtych dniach wszyscy ludzie Sodomy i Gomory i wszystkich pięciu miast byli niespotykanie podli i grzeszni wobec Pana i prowokowali Pana swoimi podłymi czynami, a z wiekiem byli coraz bardziej wstrętni i wielkie były ich przestępstwa i podłość wobec Pana.
12 I mieli na swojej ziemi bardzo rozległą dolinę, około pół dnia marszu, a w niej znajdowały się fontanny, a wokół wody wielka ilość traw.
13 I wszyscy ludzie Sodomy i Gomory byli tam cztery razy do roku, ze swymi żonami i dziećmi i wszystkimi, którzy do nich należeli i tam radowali się wśród tamburynów i tańców.
14 I w czasach tej radości wszyscy powstawali i brali żony swoich sąsiadów, a niektórzy dziewicze córki swoich sąsiadów i cieszyli się nimi i każdy mężczyzna widział swą żonę i córkę w rękach sąsiada i nie odzywał się słowem.
15 I czynili tak od rana do nocy, a potem wracali – każdy mężczyzna do swego domu, każda kobieta do swego namiotu. I tak czynili zawsze cztery razy do roku.
16 Również jeśli obcy przybywał do ich miast i przynosił ze sobą dobra, które zakupił, by tam je sprzedać, ludzie z tych miast zbierali się, kobiety,
mężczyźni i dzieci, młodzi i starzy, szli do tego człowieka i siłą zabierali mu jego dobra, niewiele dając każdemu człowiekowi, aż wyczerpywały się całe dobra właściciela, które przywiózł ze sobą na ich ziemie.
17 I jeśli właściciel dóbr kłócił się z nimi, mówiąc: „Cóż mi uczyniliście?”, wówczas oni podchodzili do niego jeden po drugim i każdy pokazywał mu jak niewiele wziął i kpił z niego mówiąc: „Wziąłem tylko tę niewielką ilość, którą mi dałeś.” I kiedy słyszał to od wszystkich, wstawał i odchodził od nich w smutku i zgorzkniałości duszy, a oni wstawali i szli za nim i wyprowadzali go z miasta pośród wielkiego hałasu i poruszenia.
18 A pewien człowiek z kraju Elam spokojnie szedł drogą na swym ośle, który niósł wspaniały wielokolorowy płaszcz przywiązany do osła sznurem.
19 Mężczyzna przejeżdżał ulicami Sodomy, kiedy zachodziło wieczorem słońce i pozostał tam by przeczekać noc, lecz nikt nie chciał go wpuścić do domu.
A w tym samym czasie przebywał w Sodomie podły i przebiegły człowiek, wprawny w czynieniu zła, a na imię miał Hedad.
20 Podniósł wzrok i zobaczył podróżującego, podszedł do niego i zapytał: „Skąd przybywasz i dokąd jedziesz?”
21 A mężczyzna odpowiedział: „Podróżuję z Hebronu do Elam, gdzie mieszkam, a jest już po zachodzie słońca i nikt nie chce wpuścić mnie do
swego domu, mimo że mam chleb i wodę oraz siano i obrok dla mojego osła i niczego mi nie brakuje.”
22 A Hedad odpowiedział mu: „Dam ci wszystko, czego chcesz, lecz nie zostaniesz całą noc na ulicy.”
23 I Hedad przyprowadził go do swego domu i zdjął z osła płaszcz razem ze sznurkiem i przyniósł je do domu, a osłu dał siano i obrok, podczas gdy
podróżny jadł i pił w domu Hedada i tam spoczął tej nocy.
24 A wcześnie rano podróżny wstał by ruszyć w dalszą podróż, kiedy Hedad rzekł do niego: Zaczekaj, posil się kawałkiem chleba i potem idź.” I mężczyzna tak uczynił. I pozostał z nim i oboje jedli razem i pili w ciągu dnia, kiedy mężczyzna powstał by iść.
25 A Hedad powiedział do niego: „Zobacz, dzień się kończy, lepiej zostań na noc, by twe serce było spokojne.” I naciskał go tak, że zabawił tam całą noc i drugiego dnia wstał wcześnie by iść, a Hedad naciskał na niego mówiąc: „Posil się kawałkiem chleba i potem idź”, a on został i jadł z nim również drugiego dnia, a następnie mężczyzna wstał by ruszyć w dalszą podróż.
26 A Hedad powiedział do niego: „Zobacz, dzień się kończy, lepiej zostań na noc, by twe serce było spokojne, a rano wstaniesz wcześnie i pójdziesz w swoją drogę.”
27 A mężczyzna nie chciał zostać, lecz wstał i zaczął siodłać osła, a żona Hedada rzekła do swego męża: „Oto człowiek ten mieszkał u nas przez dwa dni jedząc i pijąc, a teraz ma iść od nas, nie dając nam nic?” A Hedad powiedział do niej: „Bądź cicho.”
28 I mężczyzna osiodłał osła by ruszać i poprosił Hedada o sznur i płaszcz, by mógł przywiązać go do osła.
29 A Hedad rzekł do niego: „Cóż mówisz?” A on odpowiedział: „Żebyś, mój panie, dał mi sznur i wielokolorowy płaszcz, który ukryłeś w swym domu na przechowanie.”
30 A Hedad odpowiedział mu: „Oto interpretacja twojego snu, sznur, który widziałeś, oznacza, że twe życie rozciągnie się jak sznur, a to, że zobaczyłeś płaszcz zabarwiony na wiele kolorów oznacza, że będziesz miał winnicę, w
której zasadzisz wieloowocowe drzewa.”
31 A podróżny odpowiedział: „Nie, mój panie, gdyż nie spałem kiedy dałem ci sznur i płaszcz utkany w różnych kolorach, które ty zdjąłeś z osła i odłożyłeś dla mnie.” A Hedad odpowiedział: „Z pewnością opowiedziałem ci interpretację twego snu, a jest to dobry sen i oto jego interpretacja.
32 Synowie człowieczy dają mi cztery sztuki srebra, jest to moja opłata za interpretowanie snów, a od ciebie chcę jedynie trzy sztuki srebra.”
33 A mężczyzna, sprowokowany słowami Hedada, gorzko zapłakał i zaprowadził Hedada do Seraka, sędziego Sodomy.
34 I mężczyzna wyłożył sprawę sędziemu Serakowi, kiedy Hedad odpowiedział: „Nie jest tak, lecz oto jak ma się sprawa.” A sędzia powiedział do podróżnego: „Hedad mówi ci prawdę, ponieważ znany jest w miastach z tego, że trafnie interpretuje sny.”
35 I mężczyzna zapłakał na słowa sędziego i rzekł: „Nie jest tak, mój Panie, ponieważ dałem mu sznur i płaszcz, które były na ośle, w ciągu dnia, aby przechował je w swoim domu.” I oboje dyskutowali przed sędzią, jeden mówiąc: „Tak ma się sprawa”, a drugi zaprzeczając.
36 A Hedad odpowiedział w obecności sędziego i rzekł do mężczyzny: „Daj mi cztery sztuki srebra, które biorę za interpretacje snów, nie obniżę ceny. I oddaj mi koszty czterech posiłków, które zjadłeś w moim domu.”
37 A mężczyzna odpowiedział Hedadowi: „Zaprawdę, zapłacę ci za to, co zjadłem w twoim domu, tylko oddaj mi sznur i płaszcz, które ukryłeś.”
38 A Hedad odpowiedział w obecności sędziego: „Czyż nie przedstawiłem ci interpretacji twojego snu? Sznur oznacza, że twe dni wydłużą się jak sznur, a płaszcz, że będziesz miał winnicę, w której zasadzisz wieloowocowe drzewa.
39 Oto prawidłowa interpretacja twego snu, teraz daj mi cztery sztuki srebra, których żądam jako zapłaty, ponieważ nie obniżę ceny.”
40 A mężczyzna zapłakał na słowa Hedada i oboje kłócili się przed sędzią, a sędzia wydał rozkazy swym sługom, którzy siłą wypędzili ich z domu.
41 I dalej kłócąc się wyszli od sędziego, kiedy usłyszeli ich ludzie Sodomy i zebrali się wokół nich i krzyczeli przeciwko obcemu i wyrzucili go z miasta.
42 A mężczyzna ruszył w dalszą drogę ze zgorzkniałą duszą, lamentując i szlochając.
43 A podczas gdy szedł, szlochał nad tym, coprzydarzyło mu się w zepsutym mieście Sodoma.
Rozdział 19
1 A miasta Sodomy miały czterech sędziów, a oto ich imiona: Serak w Sodomie, Szarkad w Gomorze, Zabnak w Adma i Menon w Zebojim.
2 A Eliezer, sługa Abrahama, dał im inne imiona i zamienił Seraka na Szakrę, Szarkada na Szakrurę, Zebnaka na Kezobima, a Menona na Maslodina.
3 I zgodnie z pragnieniem swych czterech sędziów ludzie Sodomy i Gomory mieli łoża na ulicach miast i jeśli jakiś człowiek przybywał do tych miejsc, brali go i przyprowadzali do jednego z takich łóż i siłą w nim kładli.
4 A kiedy leżał, trzech mężczyzn stawało przy głowie, a trzech przy nogach i mierzyli go na długość łoża i jeśli był krótszy niż łoże, tych sześciu mężczyzn rozciągało go z obu stron, a kiedy do nich krzyczał, nie odpowiadali mu.
5 A jeśli był dłuższy, niż łoże, wyciągali obie strony łoża na każdym końcu, aż człowiek ten stawał u bram śmierci.
6 I jeśli wtedy nadal krzyczał, odpowiadali mu: „Tak będzie czynione człowiekowi, który przybędzie na nasze ziemie.”
7 A kiedy ludzie usłyszeli o wszystkich tych rzeczach, które czynili ludzie z Sodomy, przestali tam przyjeżdżać.
8 A kiedy [ktoś] przybył na ich ziemię, dawali mu srebro i złoto i ogłaszali w całym mieście by nie dawać mu ani kęsa chleba do jedzenia i że obcy ma pozostać tam kilka dni i umrzeć z głodu, nie mogąc zdobyć kawałka chleba, a po jego śmierci wszyscy przychodzili i zabierali srebro i złoto, które mu dali.
9 I ci, którzy rozpoznali srebro i złoto, które mu dali, brali je z powrotem, a po jego śmierci również rozbierali go z ubrania i walczyli o nie, a ten, który pokonał sąsiada, zabierał je.
10 Potem nieśli go i chowali pod krzakami na pustyni. Tak czynili cały czas każdemu, kto do nich przybywał i umierał na ich ziemi.
ELIEZER w SODOMIE
11 A po jakimś czasie Sara wysłała Eliezera do Sodomy by spotkał się z Lotem i dowiedział się, jak mu się wiedzie.
12 I Eliezer udał się do Sodomy i spotkał człowieka z Sodomy walczącego z przybyszem i mężczyzna z Sodomy rozebrał biednego przybysza z wszystkich jego ubrań i odszedł.
13 I ten biedny mężczyzna zawołał do Eliezera i błagał o jego litość z powodu tego, co uczynił mu człowiek Sodomy.
14 A on rzekł do niego: „Dlaczego czynisz tak biednemu mężczyźnie, który przybył do twego kraju?”
15 A człowiek z Sodomy odpowiedział Eliezerowi: „Czy ten mężczyzna jest twoim bratem, lub czy ludzie Sodomy uczynili cię dzisiaj sędzią, że o nim mówisz?”
16 I Eliezer zmagał się z człowiekiem z Sodomy z powodu biednego mężczyzny i kiedy Eliezer podszedł, by odebrać ubrania biednego człowieka
od mężczyzny z Sodomy, ten pospiesznie rzucił kamieniem w czoło Eliezera.
17 A z czoła Eliezera obficie polała się krew, a kiedy mężczyzna zobaczył krew, pochwycił Eliezera i powiedział: „Daj mi moje wynagrodzenie za to, że pozbyłem się tej złej krwi, która była w twoim czole, ponieważ taki w naszej
ziemi panuje zwyczaj.”
18 A Eliezer rzekł do niego: „Zraniłeś mnie i wymagasz ode mnie zapłaty” i Eliezer nie posłuchał słów mężczyzny z Sodomy.
19 I mężczyzna złapał Eliezera i przyprowadził go do sędziego Sodomy, Szakry, po osąd.
20 I mężczyzna rzekł do sędziego: „Błagam cię, mój panie, oto tak postąpił ten człowiek, ponieważ uderzyłem go kamieniem by z jego czoła wypłynęła krew, a on nie chce dać mi mojej zapłaty.”
21 A sędzia rzekł do Eliezera: „Ten człowiek mówi ci prawdę, daj mu jego zapłatę, ponieważ taki jest w naszej ziemi zwyczaj. I Eliezer wysłuchał słów sędziego, podniósł kamień i uderzył sędziego, a kamień trafił go w czoło i z
czoła sędziego obficie polała się krew, a Eliezer rzekł: „Jeśli więc taki jest w waszym kraju zwyczaj, daj temu mężczyźnie to, co ja powinienem mu dać, ponieważ była to twoja decyzja i ty ją wydałeś.”
22 I Eliezer zostawił mężczyznę z Sodomy z sędzią i odszedł.
NIEGODZIWOŚCI MIESZKAŃCÓW SODOMY
23 A kiedy królowie Elam wojowali przeciw królom Sodomy, królowie Elam zabrali wszystkie skarby Sodomy i porwali Lota wraz z jego dobytkiem, a kiedy doniesiono o tym Abrahamowi, wypowiedział on wojnę królom Elam i odzyskał z ich rąk całą własność Lota jak również całą własność Sodomy.
24 A w tym czasie żona Lota urodziła mu córkę i nazwał on ją imieniem Paltit, co oznaczało „Bóg ocalił jego i całe jego gospodarstwo od królów Elam”. I Paltit, córka Lota, dorosła, a jeden z mężczyzn Sodomy wziął ją za żonę.
25 I pewien biedny człowiek przybył do miasta szukając utrzymania i pozostał w mieście kilka dni, a wszyscy ludzie Sodomy ogłosili swoim
zwyczajem, by nie dawać temu mężczyźnie ani kęsa chleba do jedzenia aż nie padnie martwy na ziemię i tak uczynili.
26 A Paltit, córka Lota, zobaczyła tego mężczyznę leżącego na ulicy, umierającego z głodu i nikt nie chciał dać mu nic, co podtrzymałoby go przy życiu i był on na skraju śmierci. 27 I dusza jej wypełniła się litością dla
mężczyzny i ukradkiem karmiła go chlebem przez wiele dni i dusza tego mężczyzny powróciła do życia.
28 Ponieważ kiedy szła po wodę, wkładała do dzbana chleb i kiedy dochodziła do miejsca, gdzie leżał biedak, wyciągała chleb z dzbana i dawała mu do jedzenia. Tak czyniła przez wiele dni.
29 A wszyscy ludzie Sodomy i Gomory zastanawiali się, jak ten człowiek może znosić głód przez tyle dni.
30 I mówili do siebie: „Na pewno je i pije, gdyż żaden człowiek nie może znosić głodu przez tyle dni i żyć jak ten człowiek, tak, że nawet nie zmienia się jego wyraz twarzy.” I trzech mężczyzn ukryło się w miejscu, gdzie przebywał biedak, aby zobaczyć, kto przynosił mu chleb do jedzenia.
31 A Paltit, córka Lota, poszła tego dnia po wodę i włożyła do dzbana chleb i przechodziła obok miejsca biedaka, by nabrać wody i wyjęła z dzbana chleb i podała biedakowi, a on zjadł.
32 A trzech mężczyzn zobaczyło, co uczyniła Paltit wobec biedaka i powiedzieli do niej: „A więc to ty pomagałaś mu i dlatego nie umarł z
głodu ani nie zmienił się jego wygląd ani nie zmarł on, jak reszta.”
33 I trzech mężczyzn wyszło z miejsca, w którym się ukrywali i pochwycili Paltit i chleb, który był w ręce biedaka.
34 I przyprowadzili Paltit przed swoich sędziów i powiedzieli do nich: „Tak oto uczyniła i to ona dostarczała biedakowi chleb, dlatego nie umierał on przez tak długi czas. Dlatego teraz ogłoś karę dla tej kobiety za to, że postępowała wbrew naszemu prawu.”
35 I ludzie Sodomy i Gomory zebrali się, rozpalili ogień na ulicach miasta I spalili ją na popiół.
36 A w mieście Adma była kobieta, której uczyniono podobnie.
37 Ponieważ przybył do miasta Adma podróżny, by zostać tam na noc z zamiarem powrotu do domu rankiem i usiadł naprzeciw drzwi domu ojca tej
młodej kobiety, aby tam pozostać, ponieważ słońce zaszło, kiedy dotarł do tego miejsca. A młoda kobieta zobaczyła go, jak siedział przy drzwiach domu.
38 I poprosił ją o coś do picia, a ona zapytała: „Kim jesteś?”, a on odpowiedział jej: „Szedłem dzisiaj drogą i dotarłem tutaj, kiedy zaszło słońce, więc zostanę tutaj na noc, wstanę wcześnie rano i udam się w dalszą podróż.”
39 I młoda kobieta weszła do domu i przyniosła mężczyźnie chleb i wodę, by zjadł i wypił.
40 I dowiedzieli się o tym ludzie Adma, zebrali się i przyprowadzili młodą kobietę przed oblicze sędziów by osądzili ją za jej czyn.
41 A sędzia rzekł: „Należy wykonać na tej kobiecie wyrok śmierci, ponieważ postąpiła niezgodnie z naszym prawem i taka oto jest dotycząca jej decyzja.”
42 I ludzie tych miast zebrali się i przyprowadzili tę młodą kobietę i namaścili ją od stóp do głów miodem tak, jak zarządził sędzia i ustawili ją przed rojem pszczół, które przebywały wtedy w swych ulach, a pszczoły poleciały do niej
i pożądliły ją tak, że spuchło całe jej ciało.
43 A młoda kobieta krzyczała z powodu pszczół, lecz nikt nie zwracał na nią uwagi ani się nad nią nie zlitował, a jej krzyki wzniosły się do
nieba.
44 I Pan został sprowokowany tym i innymi czynami miast Sodomy, ponieważ mieli oni dostatek jedzenia i panował pośród nich spokój, a jednak nie chcieli wspierać biednych i potrzebujących i w tamtych dniach ich złe uczynki i grzechy stały się wielkie w oczach Pana.
HISTORIA LOTA I JEGO RODZINY
45 I zesłał Pan dwa z aniołów, które przybyły do domu Abrahama, by zniszczyły Sodomę i jej miasta.
46 A anioły powstały z namiotu Abrahama po tym, jak zjadły i napiły się i tego wieczora dotarły do Sodomy, a Lot siedział wtedy u wrót Sodomy i
kiedy ich zobaczył, wstał, by ich powitać i pokłonił się im do ziemi.
47 I wielce ich naciskał i przyprowadził do swego domu i dał im prowiant, który zjedli i zostali w jego domu na noc.
48 A anioły powiedziały do Lota: „Powstań i wyjdź z tego miejsca, ty i wszyscy, którzy do ciebie należą, inaczej zostaniesz pochłonięty przez
niegodziwość tego miasta, ponieważ Pan zniszczy to miejsce.”
49 I anioły złapały za rękę Lota, jego żonę, jego dzieci i wszystkich, którzy do niego należeli i wyprowadzili go z miasta.
50 I anioły rzekły do Lota: „Ratuj swoje życie” i on i wszyscy, którzy do niego należeli, uciekli.
51 Następnie Pan zesłał na Sodomę, Gomorę i na wszystkie te miasta deszcz siarki i ognia z nieba.
52 I zniszczył te miasta, całą równinę i wszystkich mieszkańców miast i to, co wyrastało z ziemi. A Ado, żona Lota, odwróciła się, by zobaczyć zniszczenia miast, gdyż obudziło się w niej współczucie z powodu córek, ponieważ nie poszły z nią.
53 I kiedy spojrzała za siebie, zmieniła się w słup soli i stoi on w tamtym miejscu po dziś dzień.
54 A woły, które tam stały, codziennie zlizywały całą sól, a rankiem słup wyrastał na nowo i znów go lizały, aż po dziś dzień.
55 A Lot i jego dwie córki, które z nim zostały, uciekli do jaskini Adullam i tam przebywali przez jakiś czas.
56 A Abraham wstał wcześnie rano by zobaczyć, co zaszło w miastach Sodomy, spojrzał i zobaczył dym unoszący się z miast, jak dym z pieca.
57 A Lot i jego córki pozostali w jaskini i kazały one ojcu pić wino i sypiały z nim, gdyż powiedziały mu, że nie ma na ziemi żadnego mężczyzny, który mógłby dać im potomstwo, ponieważ myślały, że zniszczona została cała
ziemia.
58 I obie sypiały ze swym ojcem i poczęły i urodziły synów i starsza nazwała swojego Moab, co oznacza „poczęłam go z mego ojca” i jest on ojcem Moabitów po dziś dzień.
59 A młodsza nazwała swego syna Benami. Jest on ojcem Ammonitów po dziś dzień.
60 I po tym Lot i jego dwie córki odeszli stamtąd i zamieszkał on po drugiej stronie Jordanu ze swymi dwiema córkami i ich synami, a synowie Lota dorośli i wzięli sobie żony z kraju Kanaan i poczęli dzieci, byli płodni i rozmnażali się
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Sob 9:57, 22 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 3:07, 24 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
ABRAHAM I ŻĄDANIE BOGA O ZŁOŻENIE IZAAKA W OFIERZE
Rozdział 23
1 W tamtym czasie słowo Pana dosięgło Abrahama i rzekł do niego:„Abrahamie”, a ten odpowiedział: „Jestem.”
2 A on rzekł do niego: „Weź teraz twojego syna, jedynego twego syna, którego kochasz, Izaaka i idź do ziemi Moria i złóż go tam w ofierze całopalnej na jednej z gór, która zostanie tobie wskazana, ponieważ tam zobaczysz chmurę i wspaniałość Pana.”
3 A Abraham powiedział do siebie: „Jak mam rozłączyć mojego syna, Izaaka i Sarę, jego matkę, aby zanieść go Panu w ofierze całopalnej?”
4 I Abraham poszedł do namiotu i usiadł przed Sarą, swoją żoną i rzekł do niej te słowa:
5 „Mój syn Izaak jest dorosły i od jakiegoś czasu nie uczy się służby swemu Bogu. Jutro pójdę i zaprowadzę go do Sema i jego syna Ebera i tam
przyswoi ścieżki Pana, ponieważ oni nauczą go rozpoznawać Pana oraz wiedzieć, że jeśli będzie się ciągle modlił do Boga, ten mu odpowie. W ten
sposób pozna drogę służby Panu swemu Bogu.”
6 A Sara odpowiedziała: „Dobrze mówisz, idź, mój panie i uczyń tak jak powiedziałeś, lecz nie zabieraj go daleko ode mnie ani nie pozwól mu
pozostawać tam zbyt długo, gdyż moja dusza połączona jest z jego duszą.”
7 A Abraham rzekł do Sary: „Moja córko, módlmy się do Pana naszego Boga, aby dobrze z nami postąpił.”
8 I Sara wzięła swego syna, Izaaka i został on z nią przez całą noc, a ona całowała go i obejmowała i pouczała go do rana.
9 I powiedziała do niego: „O, mój synu, jak moja dusza może oddzielić się od twojej?” I nadal go całowała i obejmowała i pouczała Abrahama.
10 I Sara powiedziała do Abrahama: „O, mój panie, błagam, miej w opiece mojego syna i uważaj na niego, bo nie mam innego syna ani córki, tylko jego.
11 O, nie opuszczaj go. Jeśli będzie głodny, daj mu chleb, jeśli będzie spragniony, daj mu wodę. Nie pozwól mu chodzić pieszo ani siedzieć w słońcu.
12 Nie pozwól mu także iść samemu drogą ani nie zmuszaj do porzucenia czegoś, czego pragnie, lecz czyń mu tak, jak będzie chciał.”
13 I Sara gorzko płakała całą noc z powodu Izaaka i pouczała go do rana.
14 A rano Sara wybrała bardzo piękną szatę z tych, które miała w domu, które dał jej Abimelek.
15 I ubrała w nią Izaaka, swojego syna i włożyła mu na głowę turban, a w czubek turbanu włożyła drogi kamień, dała im prowiant na drogę i ruszyli i Izaak poszedł ze swym ojcem, Abrahamem i towarzyszyło im kilka sług, by ich odprowadzić.
16 A Sara poszła z nimi i towarzyszyła im do drogi by ich odprowadzić, a oni powiedzieli jej: „Wracaj do namiotu”.
17 A kiedy Sara usłyszała słowa swojego syna, Izaaka, gorzko zapłakała, a Abraham, jej mąż, płakał z nią, a ich syn płakał z nimi rzewnymi łzami. Również ci, którzy poszli z nimi, bardzo płakali.
18 I Sara złapała swojego syna Izaaka i tuliła go w ramionach i dalej z nim płakała i powiedziała: „Kto wie, czy po dzisiejszym dniu jeszcze cię
kiedyś zobaczę?”
19 I dalej razem płakali, Abraham, Sara i Izaak oraz wszyscy ci, którzy towarzyszyli im do drogi, a potem Sara odwróciła się od swego syna, gorzko
płacząc i wszyscy służący i służące wrócili z nią do namiotu.
20 A Abraham ruszył z Izaakiem, swoim synem, by złożyć go w ofierze Panu, tak jak On mu kazał.
21 I Abraham wziął ze sobą dwóch ze swych młodych mężczyzn, Izmaela, syna Hagar i Eliezera, swego sługę i poszli razem, a podczas gdy szli,
młodzi mężczyźni mówili do siebie następujące słowa.
22 Izmael rzekł do Eliezera: „Mój ojciec, Abraham, idzie z Izaakiem by złożyć go w ofierze całopalnej Panu, jak On mu kazał.
23 Kiedy powróci, odda mi wszystko, co posiada, w spadku po sobie, ponieważ ja jestem jego pierworodnym.”
24 A Eliezer odpowiedział Izmaelowi: „Z pewnością, Abraham wyrzucił cię wraz z twoją matką i przyrzekł, że nie odziedziczysz nic, co on posiada, a komu odda wszystko, co ma, ze wszystkimi swoimi skarbami, jeśli nie mi, swemu słudze, który jest wierny w jego domu, który służy mu dzień i noc i czyni wszystko, czego on pragnie To mi w dniu swojej śmierci przekaże wszystko, co posiada.”
25 I podczas gdy Abraham szedł drogą naprzód ze swym synem, Izaakiem, przyszedł Szatan i ukazał się Abrahamowi pod postacią bardzo starego człowieka, skromnego i z duchem pełnym skruchy i podszedł do Abrahama i rzekł do niego: „Czyś głupi lub okrutny, że dzisiaj idziesz uczynić coś takiego swojemu jedynemu synowi?
26 Ponieważ Bóg dał ci syna w twych ostatnich latach, w twym podeszłym wieku, a ty pójdziesz i zabijesz go dzisiaj, mimo że nie dopuścił się przemocy i sprawisz, że dusza twojego jedynego syna przepadnie z powierzchni ziemi?
27 Czy nie wiesz i nie rozumiesz, że rzecz ta nie może pochodzić od Pana? Ponieważ Pan nie może uczynić człowiekowi takiego zła i powiedzieć do niego: Idź i zabij swoje dziecko.”
28 A Abraham usłyszał te słowa i wiedział, żeto słowa Szatana, który pragnął ściągnąć go z drogi Pana i nie posłuchał Szatana, lecz zganił go tak, że
ten odszedł.
29 I Szatan powrócił i podszedł do Izaaka. I pojawił się Izaakowi pod postacią młodego człowieka, urodziwego i dobrze sytuowanego.
30 I zbliżył się do Izaaka i rzekł do niego: „Nie wiesz ani nie rozumiesz, że twój głupi stary ojciec prowadzi cię dzisiaj za nic na rzeź?
31 Dlatego teraz, mój synu, nie słuchaj go i bądź mu sługą, gdyż jest on starym głupcem i nie pozwól, by twoja cenna dusza i twoja piękna
postać zostały stracone z powierzchni ziemi.”
32 A Izaak usłyszał to i powiedział do Abrahama: „Czy słyszałeś, mój ojcze, to, co powiedział ten mężczyzna? Tak właśnie powiedział.”
33 A Abraham odpowiedział swemu synowi, Izaakowi: „Uważaj na niego i nie słuchaj jego słów ani nie bądź mu sługą, ponieważ to Szatan, który pragnie odciągnąć nas dziś od nakazów Boga.”
34 I Abraham nadal ganił Szatana i Szatan odszedł od nich, a widząc, że nie może nad nimi zapanować, ukrył się przed nimi, poszedł i wyprzedził ich na drodze. I zmienił się w duże źródło na drodze, a Abraham, Izaak i dwóch
młodych ludzi dotarli do tego miejsca i zobaczyli źródło, wielkie i mocne jak the wodny żywioł.
35 I weszli do źródła i przeszli przez nie, a wody najpierw dosięgły ich nóg.
36 I weszli głębiej do źródła, a wody dosięgły ich szyj i wszyscy bali się wody, a podczas gdy przechodzili przez źródło, Abraham rozpoznał to miejsce i wiedział, że wcześniej nie było tam wody.
37 I Abraham rzekł do swojego syna, Izaaka: „Znam to miejsce, w którym nie było ani źródła ani wody, dlatego to Szatan nam to czyni, by
odciągnąć nas dzisiaj od przykazań Boga.”
38 I Abraham zganił go i rzekł do niego: „Pan cię gani, o, Szatanie, odejdź od nas gdyż idziemy z polecenia Boga.”
39 A Szatan bał się głosu Abrahama i odszedł od nich, a miejsce to stało się z powrotem suche tak jak na początku.
40 I Abraham ruszył z Izaakiem do miejsca, które wskazał mu Bóg.
41 A trzeciego dnia Abraham podniósł oczy i ujrzał w oddali miejsce, o którym mówił mu Bóg.
42 I ukazał mu się słup ognia sięgający od ziemi do nieba i chmura chwały nad górą i w chmurze widać było chwałę Pana.
43 I Abraham rzekł do Izaaka: „Mój synu, czy widzisz tę górę, którą spostrzegamy w oddali, tę samą, którą ja widzę?”
44 A Izaak odpowiedział swemu ojcu: „Widzę,
również słup ognia i chmurę, a w chmurze widać chwałę Pana.”
45 I Abraham wiedział, że jego syn, Izaak, został przez Pana przyjęty na ofiarę całopalną.
46 I Abraham rzekł do Eliezera i Izmaela, swego syna: „Czy wy także widzicie to, co my na górze w oddali?”
47 A oni odpowiedzieli: „Nie widzimy nic więcej niż zwykłe góry na ziemi.” I Abraham wiedział, że nie zostali zaakceptowani przez Pana by iść z nimi i Abraham powiedział do nich: „Zostańcie tu z osłem, podczas gdy ja i Izaak, mój syn, pójdziemy do tejże góry by złożyć Panu cześć.”
48 Eliezer i Izmael pozostali w tym miejscu, tak jak kazał Abraham.
49 A Abraham wziął drewno na ofiarę całopalną i dał je Izaakowi i wziął ogień i nóż i oboje udali się w tamto miejsce.
50 I podczas gdy szli, Izaak rzekł do swego ojca: „Oto widzę ogień i drewno, a gdzie jest jagnię, które ma być ofiarą całopalną dla Pana?”
51 A Abraham odpowiedział swemu synowi, Izaakowi: „Pan wybrał ciebie, mój synu, na doskonałą ofiarę całopalną zamiast jagnięcia.”
52 A Izaak odpowiedział swemu ojcu: „Uczynię wszystko, co powiedział ci Pan, z radością i wesołością serca.”
53 A Abraham rzekł znów do Izaaka, swego syna: „Czy w twym sercu jest jakaś myśl lub zamiar tego dotyczący, który nie jest właściwy? Powiedz mi, synu, błagam cię, o, mój synu, nie ukrywaj tego przede mną.”
54 A Izaak odpowiedział swemu ojcu, Abrahamowi: „O, mój ojcze, jak żyje Pan i jak żyje twoja dusza, nie ma w mym sercu nic, co sprawiłoby, że zboczę w prawo lub w lewo od słowa, które do Ciebie przemówił.
55 Nie drgnie ani kończyna ani mięsień, nie ma też w moim sercu żadnej myśli albo złego zamiaru.
56 Moje serce jednak raduje się i weseli w tej sprawie i mówię, niech będzie pochwalony Pan, dzisiaj wybrał mnie na swoją ofiarę całopalną.”
57 A Abraham wielce uradował się na słowa Izaaka i poszli i razem dotarli do miejsca, o którym mówił Pan.
58 I Abraham podszedł, by w tym miejscu wybudować ołtarz i płakał, a Izaak zajął się kamieniami i zaprawą, aż ukończyli budowę ołtarza.
59 I Abraham wziął drewno i umieścił je równo na ołtarzu, który wybudował.
60 I wziął swego syna Izaaka i związał go po to, by umieścić go na drewnie, które było na ołtarzu i aby zabić go na ofiarę całopalną dla Pana.
61 A Izaak rzekł do swego ojca: „Zwiąż mnie mocno i wtedy połóż na ołtarzu bym się nie obrócił i poruszył i uciekł przed uderzeniem noża w moje ciało i bym w ten sposób nie sprofanował ofiary całopalnej.” I Abraham tak uczynił.
62 A Izaak powiedział jeszcze do swojego ojca: „O, mój ojcze, kiedy już mnie zabijesz i spalisz w ofierze, weź ze sobą to, co zostanie z moich popiołów i zanieś Sarze, mojej matce i powiedz jej: Oto słodki zapach twojego syna, lecz nie mów jej tego, jeśli będzie siedziała przy studni albo w
jakimś wysokim miejscu, by nie rzuciła za mną swej duszy i umarła.”
63 I Abraham wysłuchał słów Izaaka i wzniósł swój głos i płakał, kiedy Izaak mówił te słowa i łzy Abrahama spłynęły na Izaaka, jego syna, a Izaak gorzko zapłakał i powiedział swemu ojcu: „Spiesz się, o, mój ojcze, i wypełnij wolę Pana naszego Boga tak, jak tobie nakazał.”
64 A serca Abrahama i Izaaka radowały się na to, co Pan im nakazał, lecz ich oczy gorzko płakały, podczas gdy radowały się ich serca.
65 I Abraham związał swego syna Izaaka i ułożył go na ołtarzu na drewnie, a Izaak wyciągnął szyję na ołtarzu przed swym ojcem, a Abraham wyciągnął rękę by wziąć nóż by zabić swojego syna na ofiarę całopalną dla Pana.
66 W tym czasie aniołowie łaski przybyły przed oblicze Pana i wstawiły się za Izaakiem, mówiąc:
67 „O Panie, ty jesteś łaskawym i współczującym Królem ponad wszystkim, co stworzyłeś w niebie i na ziemi i wszystko wspierasz, dlatego daj odkupienie i zbawienie swojemu synowi Izaakowi i pożałuj i miej współczucie dla Abrahama i Izaaka jego syna, którzy dzisiaj wypełniają twoje nakazy.
68 Czy widzisz, o Panie, jak Izaak, syn Abrahama, twojego sługi, jest związany na rzeź jak zwierzę? Dlatego okaż im litość, o Panie.”
69 W tym czasie Abrahamowi ukazał się Pan i zawołał do niego z nieba i rzekł do niego: „Nie kładź swej ręki na chłopcu i nie czyń mu nic, ponieważ ja wiem, że boisz się Boga dokonując tego czynu i nie odmawiając mi swojego syna, jedynego syna.”
70 A Abraham podniósł oczy i zobaczył i oto w zaroślach zahaczył się za rogi baran, a był to ten sam baran, którego Pan Bóg stworzył na ziemi tego dnia, w którym stworzył niebo i ziemię.
71 Ponieważ Pan przygotowywał tego barana od tamtego dnia, by stał się ofiarą całopalną zamiast Izaaka.
72 I baran ten podchodził do Abrahama, kiedy złapał go Szatan i zaplątał jego rogi w zarośla tak, by nie mógł podejść do Abrahama i po to, by
Abraham zabił swojego syna.
73 A Abraham, widząc nadchodzącego barana i przytrzymującego go Szatana, poszedł po niego i przyniósł go przed ołtarz, a swojego syna Izaaka rozwiązał, położył na jego miejsce barana i Abraham zabił barana na ołtarzu i złożył w ofierze w miejscu swego syna Izaaka.
74 I Abraham pokropił ołtarz krwią barana i krzyknął: „Oto miejsce mojego syna, a krew ta niech będzie dzisiaj przed Panem krwią jego.”
75 I przy wszystkim, co robił przy tej okazji, Abraham krzyczał: „Oto miejsce mojego syna, a krew ta niech będzie dzisiaj przed Panem krwią jego.” I Abraham skończył składać ofiarę przy ołtarzu i została ona zaakceptowana przez Pana i uznana tak, jakby to był Izaak. A Pan pobłogosławił Abrahamowi i jego nasieniu tamtego dnia.
76 A Szatan udał się do Sary i ukazał się jej pod postacią starca, bardzo skromnego i łagodnego, a Abraham był cały czas zajęty ofiarą całopalną dla
Pana.
77 I rzekł do niej: „Czyż nie wiesz o tym wszystkim, co dzisiaj uczynił Abraham z twoim jedynym synem? Wziął Izaaka i zbudował ołtarz i zabił go i złożył w ofierze na ołtarzu, a Izaak płakał i szlochał przed swoim ojcem, lecz nie spojrzał on na niego ani nie miał dla niego współczucia.”
78 I Szatan powtórzył te słowa i odszedł, a Sara wysłuchała wszystkich słów Szatana i wyobraziła sobie, że był on jednym ze starców spośród synów
człowieczych, który był z jej synem i który przyszedł powiedzieć jej te rzeczy.
79 I Sara podniosła głos i szlochała i płakałagorzko z powodu swojego syna i rzuciła się na ziemię, obsypała sobie głowę piaskiem i powiedziała: „O, mój synu, Izaaku, mój synu. O, gdybym to ja dzisiaj umarła zamiast ciebie.” I
dalej płakała i powiedziała: „Przykro mi za ciebie, o mój synu, mój synu Izaaku. O, gdybym to ja dzisiaj umarła zamiast ciebie.”
80 I dalej szlochała i mówiła: „Przykro mi za ciebie, po tym, jak cię wychowałam. Teraz moja radość została zamieniona na żałobę po tobie, ja,
która pragnęłam cię i płakałam i modliłam się do Boga aż cię urodziłam w wieku dziewięćdziesięciu lat. I dzisiaj poszedłeś pod nóż i w ogień, by stać się ofiarą.
81 Lecz pocieszam się w tobie, mój synu, w tym, że jest to słowo Pana, ponieważ wykonałeś nakaz swojego Boga, bo któż może sprzeciwić się
słowu naszego Boga, w którego rękach jest dusza każdego żyjącego stworzenia?
82 Jesteś sprawiedliwy, o Panie nasz Boże, bo każde twoje dzieło jest dobre i słuszne, gdyż ja także raduję się twym słowem, które nakazałeś i podczas, gdy moje oko gorzko płacze, raduje się moje serce.”
83 I Sara złożyła głowę na łonie jednej ze swoich służących i znieruchomiała jak kamień.
84 A potem powstała i zaczęła się dowiadywać, aż dotarła do Hebronu i wypytywała wszystkich, których spotkała po drodze, lecz nikt nie umiał jej
powiedzieć, co się stało z jej synem.
85 I wraz ze swymi służącymi dotarła do Kiriatarba, czyli do Hebronu i pytała o swego syna i została tam, wysławszy kilka sług, by dowiedzieli się, dokąd udał się Abraham z Izaakiem. Poszli oni szukać go w domu Sema w Eber i nie znaleźli go i szukali w całym kraju, a jego tam nie było.
86 I oto Szatan przyszedł do Sary pod postacią starca i stanął przed nią i rzekł do niej: „Nie powiedziałem ci prawdy, gdyż Abraham nie zabił
swojego syna i nie jest on martwy.” I kiedy usłyszała ona te słowa jej radość była tak bardzo gwałtowna z powodu jej syna, że wypaliła się jej dusza. Umarła i zabrano ją do jej ludzi.
87 I kiedy Abraham skończył składać ofiarę, wrócił ze swym synem Izaakiem do swych młodych mężczyzn, powstali, razem poszli do Beer-Szeby i dotarli do domu.
88 A Abraham szukał Sary i nie mógł jej znaleźć i pytał o nią i powiedziano mu: „Poszła aż do Hebronu by was szukać, kiedy was nie było, ponieważ tak jej powiedziano.”
89 I Abraham i Izaak poszli do niej do Hebronu i kiedy dowiedzieli się, że zmarła, podnieśli głosy i szlochali nad nią gorzko, a Izaak padł do twarzy
swej matki, szlochał nad nią i powiedział: „O, moja matko, moja matko, dlaczego mnie zostawiłaś i dokąd poszłaś? O, dlaczego mnie zostawiłaś!”
90 I Abraham i Izaak szlochali, a wszystkie ich sługi szlochały z nimi z powodu Sary i pogrążyli się po niej w wielkiej, ciężkiej żałobie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Arek
Dołączył: 25 Lut 2013
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Gniezno
|
Wysłany: Śro 10:25, 26 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Monika, gdzie szukać księgi Jaszera i czy można ją pobrać z internetu?
Bardzo mnie zaciekawiły fragmenty, które tutaj zamieściłaś i jestem ciekaw co jest dalej.
Najbardziej zaciekawił mnie fragment o Abrahamie i Izaaku. W ostatnim czasie dużo myślałem o tym jak są mordowani Chrześcijanie na bliskim wschodzie i jak dzielnie oddają swoje życie za wiarę w Chrystusa.
Sam próbowałem siebie wyobrazić w podobnej sytuacji... ten fragment o Izaaku i o tym jak podszedł do sprawy ofiary bardzo mnie podbudował. Przypomniałem sobie od razu słowa Zbawiciela: "Ciało na nic się nie przyda... "
Bardzo jest to ciekawe to tutaj zamieściłaś, będę bardzo wdzięczny za odpowiedź i proszę, jeśli będzie coś ciekawego zamieść w tym temacie
Pozdrawiam
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 22:42, 26 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Można zakupić Księgę Jaszera jako ebooka, np. tutaj: [link widoczny dla zalogowanych]
A oto kolejny fragment...
NOE I POTOP
Rozdział 5
1 I w osiemdziesiątym czwartym roku życia Noego zmarł Henoch, syn Seta. W dniu swojej śmierci miał dziewięćset pięć lat.
2 I w sto siedemdziesiątym dziewiątym roku życia Noego zmarł Kenan, syn Enosza. Kenan miał dziewięćset dziesięć lat, kiedy umarł.
3 A w dwieście trzydziestym czwartym roku życia Noego zmarł Mahalaleel, syn Kenana. Mahalaleel miał osiemset dziewięćdziesiąt pięć
lat, kiedy umarł.
4 I Jered, syn Mahalaleela, zmarł w tych dniach, w trzysta trzydziestym szóstym roku życia Noego. Jered miał dziewięćset sześćdziesiąt dwa lata,
kiedy umarł.
5 I wszyscy, którzy podążali za Panem, umarli w tych dniach, zanim ujrzeli zło, które Bóg zapowiedział wyrządzić na ziemi.
6 I po upływie wielu lat, w czterysta osiemdziesiątym roku życia Noego, kiedy wszyscy ci ludzie, którzy podążali za Panem, umarli z dala od synów człowieczych i został tylko Metuszelach, Bóg rzekł do Noego i Metuszelacha:
7 „Mówcie i ogłaszajcie synom człowieczym tak: Oto powiedział Pan, zawróćcie ze swych złych ścieżek i porzućcie swe uczynki, a Pan pożałuje zła, które zapowiedział wam uczynić i nie nadejdzie ono.
8 Ponieważ Pan rzekł: Daję wam sto dwadzieścia lat. Jeśli zwrócicie się do mnie i zaprzestaniecie swych złych uczynków, również ja odwrócę zło, o którym wam mówiłem i nie będzie ono istnieć.
9 I Noe i Metuszelach powtórzyli wszystkie słowa Pana synom człowieczym, mówiąc do nich bez przerwy, dzień po dniu.
10 Lecz synowie człowieczy nie słuchali ich ani nie skłaniali uszu na ich słowa i byli uparci.
11 A Pan dał im sto dwadzieścia lat, mówiąc: „Jeśli powrócą, wtedy Bóg zaniecha całego zła, by nie zniszczyć ziemi”.
12 Noe, syn Lameka, powstrzymywał się w tych dniach od wzięcia żony i posiadania dzieci, gdyż, jak mówił: „Na pewno Bóg zniszczy teraz ziemię,
po co mam więc płodzić dzieci?”
13 A Noe był sprawiedliwym mężczyzną, był idealny pośród swego pokolenia i to jego Pan wybrał, by na powierzchni ziemi hodował ziarno z
jego ziarna.
14 I Pan powiedział do Noego: „Weź sobie żonę i spłódź dzieci, ponieważ ciebie widzę jako sprawiedliwego przede mną pośród twego pokolenia.
15 I pośrodku ziemi wyhodujesz ziarno, a z tobą twe dzieci.” I Noe poszedł i wziął za żonę Naamę, córkę Henocha, a miała ona pięćset osiemdziesiąt lat.
16 A Noe miał czterysta dziewięćdziesiąt osiem lat kiedy wziął Naamę za żonę.
17 I Naama poczęła i powiła syna, a on nazwał go Jafet, mówiąc: „Bóg pomnożył mnie na ziemi”. A ona poczęła znów i powiła syna, a on nazwał go
Sem, mówiąc: „Bóg dał mi moją podobiznę, bym wyhodował na ziemio nasienie.”
18 Noe miał pięćset dwa lata, kiedy Naama urodziła Sema i chłopcy dorastali i szli drogą Pana we wszystkim, czego nauczyli ich Metuszelach i Noe, ich ojciec.
19 W tych dniach umarł Lamek, ojciec Noego. Zaiste nie podążał całym sercem drogą swojego ojca i umarł w sto dziewięćdziesiątym piątym roku
życia Noego.
20 I Lamek umarł przeżywszy siedemset siedemdziesiąt lat.
21 I wszyscy synowie człowieczy, którzy znali Pana, zmarli w tym roku zanim Pan zesłał na nich zło. Ponieważ Pan chciał, by umarli, aby nie widzieli zła, które Bóg ześle na ich braci i krewnych, tak, jak zapowiedział.
22 W tych dniach Pan powiedział do Noego i Metuszelacha: „Powstańcie i głoście synom człowieczym wszystkie słowa, które wam powiedziałem w tych dniach. Może zawrócą ze złych dróg, a wtedy ja zaniecham całego zła i nie
ześlę go.”
23 I Noe i Metuszelach powstali i powtórzyli synom człowieczym wszystko, co powiedział Bóg w ich sprawie.
24 Lecz synowie człowieczy nie chcieli słuchać ani nie chcieli skłonić uszu na wszystkie ich deklaracje.
25 I po tym Pan powiedział Noemu: „Nadejdzie koniec wszystkich istot z powodu ich złych uczynków i zniszczę ziemię.
26 A ty zbierz drewno, idź w pewne miejsce i zbuduj wielką arkę i ustaw ją w tym miejscu.
27 A zbudujesz ją w ten sposób: trzysta łokci długości, pięćdziesiąt łokci szerokości, trzydzieści łokci wysokości.
28 I w jej bocznej ścianie wykonasz wejście, a nakrycie na łokieć nad nim i pokryjesz ją smołą z wierzchu i od środka.
29 A ja sprowadzę powódź na ziemię i każda istota zostanie zniszczona, wszystko, co istnieje na ziemi pod niebiosami, przepadnie.
30 A ty i twoje gospodarstwo pójdziecie i zbierzecie po parze z każdej żyjącej istoty, samca i samicę i przyprowadzicie do arki by zasiać z nich
nasienie na ziemi.
31 Zbierz całe jedzenie, jakie jedzą te zwierzęta tak, by było wystarczająco jedzenia dla ciebie i dla nich.
32 I wybierzesz dla swych synów trzy panny z córek człowieczych i będą one żonami dla twych synów.”
33 I Noe powstał i zbudował arkę w miejscu, które wskazał mu Bóg i Noe uczynił tak, jak Bóg go pouczył.
34 W pięćset dziewięćdziesiątym piątym roku swojego życia zaczął Noe budować arkę i skończył ją w ciągu pięciu lat, jak kazał Pan.
35 Następnie wziął Noe trzy córki Eliakima, syna Metuszelacha, na żony dla swych synów, tak jak nakazał Noemu Pan.
36 I w tym właśnie czasie zmarł Metuszelach, syn Henocha, a w dniu swojej śmierci miał dziewięćset sześćdziesiąt lat.
Rozdział 6
1 W tym czasie, po śmierci Metuszelacha, Pan rzekł do Noego: „Idź ze swym domostwem do arki. Zbiorę dla ciebie wszystkie ziemskie zwierzęta, polne bestie i ptactwo i przyjdą i otoczą arkę.
2 A ty usiądziesz u wejścia do arki, a wszystkie zwierzęta, bestie i ptactwo, zbiorą się i ustawią przed tobą, a te z nich, które przed tobą przycupną,
weźmiesz i złożysz na ręce swych synów, którzy wezmą je do arki, a te, które będą przed tobą stały, zostawisz.”
3 I uczynił to Pan następnego dnia, a zwierzęta, bestie i ptactwo przybyły w ogromnych ilościach i otoczyły arkę.
4 A Noe poszedł i usiadł przy wejściu do arki i wszystkie istoty, które przy nim przycupnęły, zabrał do arki, a wszystkie, które przed nim stały,
zostawił na ziemi.
5 I podeszła lwica z dwojgiem młodych, samcem i samicą i cała trójka przykucnęła przed Noem i młode powstały przeciw lwicy i uderzyły ją i sprawiły, że lwica odeszła ze swego miejsca,
a one przykucnęły przed Noem.
6 A lwica uciekła i stanęła razem z lwami.
7 I zobaczył to Noe i bardzo się dziwił i wstał, wziął dwoje młodych i zabrał je do arki.
8 I Noe zabrał do arki [po parze] ze wszystkich żywych istot na ziemi, aż nie pozostały żadne, prócz tych, które Noe wziął do arki.
9 Parami wchodziły do Noego do arki, a z czystych zwierząt i ptactwa zabrał po siedem par, tak, jak nakazał mu Bóg.
10 I wszystkie zwierzęta, bestie i ptactwo nadal zewsząd otaczały arkę, a deszcz nie spadł aż do siódmego dnia.
11 I tego dnia Pan sprawił, że zadrżała cała ziemia, pociemniało słońce i rozszalały się podstawy świata, ziemia trzęsła się gwałtownie, błyskały pioruny, trzaskały grzmoty, a wszystkie źródła na ziemi trysnęły tak, jak do tej pory nikt nie widział. Tego wielkiego aktu dokonał Bóg, aby przerazić synów człowieczych i by nie było na ziemi więcej zła.
12 A synowie człowieczy nadal nie chcieli zboczyć ze złych ścieżek i powiększali gniew Pana i nawet nie zwrócili ku temu wszystkiemu swych serc.
13 I po siedmiu dniach, w sześćsetnym roku życia Noego, wody powodzi zaczęły zakrywać ziemię.
14 I wszystkie źródła zostały przerwane, otworzyły się okna niebios i przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy padał na ziemię deszcz.
15 A Noe i jego gospodarstwo oraz wszystkie żywe stworzenia, które z nim były, weszli na barkę, by uciec od wód powodziowych, a Pan zamknął ich w środku.
16 A wszyscy synowie człowieczy, którzy zostali na ziemi, byli wyczerpani z powodu deszczu, ponieważ wody zaczęły wzbierać na ziemi coraz bardziej gwałtownie, a zwierzęta i bestie cały czas otaczały arkę.
17 I zebrali się synowie człowieczy, około siedmiuset mężczyzn i kobiet i poszli do Noego do arki.
18 I wołali do Noego: „Otwórz nam, byśmy mogli wejść do ciebie do arki – dlaczego mielibyśmy zginąć?”
19 A Noe odpowiedział im donośnym głosem z arki: „Czy nie buntowaliście się wszyscy przeciw Panu i nie mówiliście, że nie istnieje? Dlatego Pan
zesłał na was to zło, by zniszczyć i zetrzeć was z powierzchni ziemi.
20 Czy nie to mówiłem wam sto dwadzieścia lat temu, a wy nie chcieliście słuchać głosu Pana, a teraz chcecie żyć na ziemi?”
21 A oni odpowiedzieli Noemu: „Jesteśmy gotowi wrócić do Pana. Tylko otwórz nam, byśmy nie zginęli.”
22 A Noe odpowiedział im: „Teraz, kiedy widzicie niedolę waszych dusz, chcielibyście powrócić do Pana. Dlaczego nie wróciliście w ciągu tych stu dwudziestu lat, które wyznaczył wam Pan?
23 I teraz przychodzicie do mnie w niedoli waszych dusz, lecz Pan was nie wysłucha, dlatego nie uda wam się nic osiągnąć.”
24 I synowie człowieczy zbliżyli się by wedrzeć się na arkę, by wejść do środka z powodu deszczu, gdyż nie mogli znieść deszczu padającego na nich.
25 A Pan posłał wszystkie bestie i zwierzęta, które stały wokół arki. I bestie te przegoniły ich z tego miejsca i każdy człowiek poszedł w swoją stronę i ponownie rozproszyli się po powierzchni ziemi.
26 A deszcz nadal wzbierał na powierzchni ziemi przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy i wielkie ilości wody dominowały na ziemi. I wszystkie istoty żywe, które były na powierzchni ziemi lub w wodzie, zginęły, czy to ludzie,
zwierzęta, bestie, stworzenia pełzające, czy ptaki w powietrzu, pozostał tylko Noe i ci, którzy byli z nim w arce.
27 A wody dominowały na powierzchni ziemi, wzbierały i uniosły arkę z powierzchni ziemi.
28 I arka dryfowała po wodach i była targana falami tak, że wszystkie istoty żywe w środku były rzucane niczym zupa w kociołku.
29 I wielki niepokój ogarnął wszystkie istoty żywe, które były w arce i wyglądało na to, że arka zostanie zniszczona.
30 I wszystkie istoty żywe, które były w arce, były przerażone, lwy ryczały, woły muczały, a wilki wyły i każda żywa istota w arce użalała się we własnej mowie tak, że ich głosy słychać było z dalekiej odległości. A Noe i jego synowie płakali w swej niedoli. Bali się bardzo, że dotarli do bram śmierci.
31 I Noe modlił się do Pana i krzyczał do niego z tego powodu i mówił: „O, Panie, pomóż nam, ponieważ nie mamy siły znosić tego zła, które nas otacza, gdyż okrążają nas fale i powódź, przerażają nas wściekłe prądy, roztaczają się przed nami sidła śmierci. Odpowiedz nam, o Panie, odpowiedz nam, ześlij nam światło swego oblicza i bądź dla nas łaskawy, zbaw nas i
uratuj.”
32 I Pan usłuchał głosu Noego i pamiętał o nim.
33 I przeszedł nad ziemią wiatr, wody uspokoiły się, a arka zaczęła dryfować spokojnie.
34 A fontanny z głębokości i okna niebios zostały zatrzymane i deszcz z nieba ustał.
35 I w tych dniach wody opadły, a arka spoczęła na górach Araratu.
36 Wtedy Noe otworzył okna arki i nadal wołał do Pana: „O, Panie, który stworzyłeś wszystko od ziemi do niebios po to, co na nich żyje, uwolnij
nasze dusze z tego więzienia, w którym nas umieściłeś, ponieważ jestem bardzo zmęczony ciągłym wzdychaniem.
37 I Pan usłuchał głosu Noego i powiedział do niego: „Po upływie roku będziesz mógł iść dalej.”
38 I po całym roku zamieszkiwania arki przez Noego wody na ziemi wyschły i Noe zdjął przykrycie arki.
39 W tym czasie, w dwudziestym siódmym dniu drugiego miesiąca, ziemia była sucha, lecz Noe, jego synowie i ci, którzy z nim byli, nie opuścili
arki dopóki nie pozwolił im Pan.
40 I nadszedł dzień, w którym Pan powiedział im, by wyszli z arki i tak uczynili.
41 I poszli i wrócili każdy w swoje miejsce, a Noe i jego synowie zamieszkali w miejscu, które wskazał im Pan i do końca swych dni służyli Panu, a Pan błogosławił Noemu i jego synom kiedy opuszczali arkę.
42 I powiedział do nich: „Bądźcie płodni i zaludniajcie ziemię. Stańcie się silni i wzrastajcie obficie na ziemi i rozmnażajcie się tu.”
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 23:31, 27 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
ABRAHAM ORAZ KULT DREWNIANYCH BOGÓW JEGO OJCA TERACHA...
Rozdział 11
13 I w pięćdziesiątym roku życia Abrama, syna Teracha, Abram wyszedł z domu Noego i udał się do domu swego ojca.
14 A Abram znał Pana i szedł jego drogą i zgodnie z jego przykazaniami, a Pan, jego Bóg, był z nim.
15 A Terach, jego ojciec, nadal był w tych dniach kapitanem gwardii króla Nimroda i wciąż wyznawał dziwnych bogów.
16 I Abram przybył do domu swojego ojca, zobaczył dwanaście bożków stojących w swoich świątyniach i zapalił się w nim gniew na widok tych podobizn w domu swojego ojca.
17 I Abram powiedział: „Póki żyje Pan, podobizny te nie pozostaną w domu mojego ojca. Niech Pan, który mnie stworzył, uczyni mi tak, jeśli w ciągu trzech dni nie zniszczę ich wszystkich.”
18 I Abram odszedł od nich i płonęła w nim złość. I Abram pospiesznie wyszedł z izby na dwór swojego ojca i znalazł go siedzącego na
dworze, a z nim wszystkie jego sługi i Abram podszedł i usiadł przed nim.
19 I Abram zapytał swojego ojca: „Ojcze, powiedz mi, gdzie jest Bóg, który stworzył niebo i ziemię i wszystkich synów człowieczych na ziemi i który stworzył ciebie i mnie.” A Terach odpowiedział swemu synowi Abramowi:
„Przecież wszyscy ci, którzy nas stworzyli, są z nami w domu.”
20 A Abram rzekł do swego ojca: „Panie, pokaż mi ich, proszę cię.” A Terach zabrał go do izby w środku i Abram ujrzał cały pokój pełen bożków z drewna i kamienia, dwanaście wielkich podobizn i niezliczoną ilość mniejszych.
21 A Terach rzekł do swego syna: „Przecież to są ci, którzy stworzyli wszystko, co widzisz na ziemi i którzy stworzyli mnie i ciebie i całą ludzkość.”
22 I Terach pokłonił się swym bogom, następnie wyszedł, a Abram, jego syn, wyszedł wraz z nim.
23 I kiedy Abram wyszedł stamtąd, udał się do swojej matki, usiadł przed nią i rzekł: „Mój ojciec pokazał mi tych, którzy stworzyli niebo i ziemię wszystkich synów człowieczych.
24 Dlatego teraz przynieś szybko młode koźlę ze stada i przyrządź smaczne mięsiwo, które będę mógł zanieść bogom mojego ojca i złożyć im w ofierze. Być może dzięki temu stanę się ich godzien.”
25 I jego matka tak uczyniła i przyniosła koźlę, z którego przyrządziła smaczne mięsiwo i dała je Abramowi, a ten wziął mięso od swojej matki i
zaniósł je przed oblicza bogów swojego ojca i przysunął je blisko nich tak, by mogli zjeść. A jego ojciec nie wiedział o tym.
26 I Abram ujrzał w dniu, kiedy siedział wśród nich, że nie mają głosu, słuchu, są nieruchome i żaden z nich nie mógł wyciągnąć ręki by jeść.
27 I Abram naśmiewał się z nich i mówił: „Pewnie nie zadowoliło ich smaczne mięso, które przygotowałem lub może było go dla nich za mało i dlatego nie chcieli jeść. Dlatego jutro przygotuję świeże mięsiwo, lepsze i w większej ilości niż to i zobaczę, co się stanie.”
28 I następnego dnia Abram pouczył swoją matkę odnośnie pysznego, a ona wstała i przyniosła trzy piękne młode koźlęta ze stada i przyrządziła z nich wyśmienite, pyszne mięso, tak,
jak chciał jej syn i dała je Abramowi. A Terach,
jego ojciec, nic o tym nie wiedział.
29 I Abram wziął pyszne mięso od swojej matki i zaniósł je do izby, przed oblicze bogów swojego ojca. I podszedł blisko nich, aby mogli jeść i ułożył je przed nimi i Abram siedział przed nimi cały dzień myśląc, że może zjedzą.
30 I Abram patrzył na nich, a oni nie mieli ani głosu ani słuchu, a żaden z nich nie wyciągnął ręki w kierunku mięsa by jeść.
31 I wieczorem tegoż dnia, w tymże domu, Abram został otulony duchem Boga.
32 I zawołał: „Biada mojemu ojcu i temu podłemu pokoleniu, których serca są całkowicie przychylne próżności, którzy służą tym bożkom z drewna, które nie potrafią ani jeść, czuć zapachów, słyszeć ani mówić, mają usta bez
mowy, oczy bez wzroku, uszy bez słuchu, ręce bez czucia i nogi, którymi nie mogą poruszyć. Tacy, jak one są ci, którzy je wykonali i im ufają.
33 I kiedy Abram ujrzał te wszystkie rzeczy, wezbrał w nim gniew na ojca, pospieszył i wziął topór, wszedł do izby z bogami zniszczył
wszystkie bóstwa swojego ojca.
34 A kiedy zniszczył wszystkie bożki, umieścił
topór w dłoni wielkiego boga, który górował nad nimi i wyszedł. A Terach, jego ojciec, wrócił do domu, gdyż usłyszał w drzwiach dźwięk uderzeń
topora. Wrócił więc Terach do domu by zobaczyć,co się dzieje.
35 I Terach, usłyszawszy dźwięk topora w pokoju z bożkami, pobiegł do pokoju i natknął się na Abrama, który wychodził.
36 I Terach wszedł do pokoju i ujrzał zniszczone na ziemi wszystkie swoje bożki i topór w ręku największego, który nie został zniszczony, a pyszne mięsiwo, które przygotował Abram, jego syn, wciąż leżało przed nimi.
37 I kiedy Terach to ujrzał, wezbrała w nim wielka złość, pospiesznie wyszedł z pokoju i poszedł do Abrama.
38 I znalazł Abrama, swojego syna, który siedział jeszcze w domu. I rzekł do niego: „Coś uczynił z moimi bogami?”
39 A Abram odpowiedział Terachowi, swemu ojcu, mówiąc: „Nie tak było, mój panie, gdyż przyniosłem im pyszne mięso i kiedy zbliżyłem się do nich, wszyscy na raz wyciągnęli ręce, by jeść, zanim zdołał to uczynić największy.
40 I zobaczył on czyn, którego się przed nim dopuścili wezbrała w nim gwałtowna złość przeciw nim i poszedł, wziął topór, który był w domu i poszedł do nich i wszystkich zniszczył i teraz topór jest w jego dłoni, jak przecież widzisz.”
41 I w Terachu wezbrała złość na jego syna, Abrama, kiedy to mówił. I w swej złości rzekł Terach do Abrama, swojego syna: „Co to za bajka,
którą mi opowiadasz? Mówisz kłamstwa.
42 Czyż jest w tych bogach duch, dusza, czy moc, by uczynić wszystko to, o czym mi powiedziałeś? Czyż nie są z drewna i kamienia i czyż nie zrobiłem ich sam i czy możesz tak kłamać, mówiąc, że największy bóg, który z nimi był, ich poraził? To ty włożyłeś mu topór w ręce, a mówisz, że poraził on ich wszystkich.”
43 A Abram odpowiedział swojemu ojcu mówiąc: „A jak ty możesz służyć tym bogom, w których nie ma mocy by cokolwiek zrobić? Czy mogą zbawić cię te bóstwa, którym tak ufasz? Czy słyszą twoje modlitwy, kiedy do nich wołasz? Czy są w stanie wybawić cię z rąk twych wrogów, czy toczyć za ciebie bitwy, że służysz drewnu i kamieniowi, które nie mówią ani nie słyszą?
44 Na pewno nie jest dobrym dla ciebie ani dla synów człowieczych powiązanych z tobą dopuszczać się tych czynów. Czy jesteś tak głupi i
pozbawiony rozumu, że służysz drewnu i kamieniowi i czynisz w ten sposób?
45 I zapominasz o Panu Bogu, który stworzył niebo i ziemię i ciebie na ziemi i ściągasz w ten sposób na wasze dusze wielkie zło służąc drewnu i kamieniowi?
46 Czy nasi ojcowie nie grzeszyli w dawnych czasach w ten sam sposób, a Pan Bóg wszechświata nie zesłał na nich wody powodzi i nie zniszczył całej ziemi?
47 I jak możesz czynić tak dalej i służyć bogom z drewna i kamienia, które nie słyszą, nie mówią ani nie wybawią cię z opresji, ściągając w ten sposób na siebie gniew Boga wszechświata?
48 Dlatego, mój ojcze, zaprzestań temu i nie ściągaj zła na swą duszę ani na dusze twego domostwa.”
49 I Abram pospieszył i uskoczył sprzed oblicza swojego ojca i wziął topór od największego bożka swojego ojca, którym zniszczył go i uciekł.
50 A Terach, widząc wszystko, co uczynił Abram, pospiesznie wyszedł z domu i poszedł do króla, stanął przed Nimrodem i skłonił się królowi. A król powiedział „Czego chcesz?”
51 A on odpowiedział: „Błagam cię, mój panie, byś mnie wysłuchał. Pięćdziesiąt lat temu urodził mi się syn i tak oto uczynił i tak oto powiedział.
Dlatego teraz, mój panie i królu, poślij po niego, by stanął przed tobą i osądź go zgodnie z prawem byśmy zostali wybawieni od jego zła.”
52 I król wysłał troje ze swych sług i poszli i przyprowadzili Abrama przed oblicze króla. A Nimrod, jego książęta i sługi zasiadali tego dnia przed nim i również Terach usiadł przed nimi.
53 I król rzekł do Abrama: „Cóż uczyniłeś swemu ojcu i jego bogom?” A Abram odpowiedział królowi tymi samymi słowami, które wypowiedział do swego ojca: „Duży bóg był z nimi w domu i to on zrobił im to, o czym
słyszałeś.”
54 A król rzekł do Abrama: „Czy mają one moc mówienia i jedzenia tak, jak powiedziałeś?” A Abram odpowiedział królowi: „Jeśli nie mają takiej mocy, dlaczego służysz im i sprawiasz, że synowie człowieczy mylą się przez twoje
szaleństwa?
55 Czy myślisz, że mogą one zbawić ciebie albo cokolwiek, małego lub wielkiego, że im służysz? I dlaczego nie czujesz Boga wszechświata, który cię stworzył i w którego mocy jest zabijać i trzymać przy życiu?
56 O, niemądry, prosty, ciemny królu, biada tobie na zawsze.
57 Myślałem, że będziesz uczył swe sługi szlachetnej drogi, lecz ty tak nie uczyniłeś, a jedynie wypełniłeś całą ziemię grzechami swoimi i ludzi, którzy za tobą podążają.
58 Czy nie wiesz, albo nie słyszałeś, że to zło, które czynisz, nasi przodkowie popełniali w dawnych czasach, a wieczny Bóg zesłał na nich
wody powodzi i wszystkich zniszczył, a z ich powodu również całą ziemię? I teraz ty i twoi ludzie powstaniecie i będziecie czynić podobnie po to, by ściągnąć gniew Pana Boga wszechświata i zło na siebie i całą ziemię?
59 Dlatego teraz odłóż na bok złe uczynki, które popełniasz i służ Bogu wszechświata, gdyż twoja dusza jest w jego rękach, wtedy nic ci nie będzie.
60 A jeśli twoje podłe serce nie wysłucha moich słów i nie sprawi, byś porzucił złe uczynki i służył wiecznemu Bogu, wtedy, w swoich ostatnich dniach, umrzesz pełen wstydu, ty, twoi ludzie i wszyscy spokrewnieni z tobą, którzy słuchają twoich słów i kroczą za tobą ścieżkami zła.”
61 I kiedy Abram przestał mówić przed królem i książętami, wzniósł oczy ku niebu i powiedział: „Pan widzi wszystkich podłych i osądzi ich.”
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 18:46, 20 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Ezaw odsprzedaje prawo pierworództwa Jakubowi.
Rozdział 27
1 A w tym czasie Ezaw, po śmierci Abrahama, często chodził na polowania.
2 A Nimrod, król Babelu, tak, jak Amrafel, również często chodził polować ze swymi mocarzami oraz na spacery ze swymi ludźmi w chłodniejsze dni.
3 I Nimrod całe dnie obserwował Ezawa, ponieważ w sercu Nimroda w tych dniach zrodziła się zazdrość przeciw Ezawowi.
4 I pewnego dnia Ezaw poszedł na polowanie i spotkał w dziczy Nimroda spacerującego z dwojgiem swoich ludzi.
5 I wszyscy jego mocarze byli z nim w dziczy, lecz trzymali się od niego w pewnej odległości i poszli na polowanie w różne strony, a Ezaw ukrył się przed Nimrodem i czaił się na niego w dziczy.
6 A Nimrod i jego ludzie, którzy z nim byli, nie znali go i Nimrod i jego ludzie często chodzili po polu w chłodniejsze dni i po to, by dowiedzieć się, gdzie polowali jego ludzie.
7 I Nimrod i dwoje jego ludzi, którzy z nim byli, doszli do miejsca, gdzie polowali, kiedy Ezaw nagle wyskoczył z miejsca, w którym się czaił, wyciągnął miecz, podbiegł do Nimroda i odciął mu głowę.
8 I Ezaw stoczył desperacką walkę z dwoma mężczyznami, którzy byli z Nimrodem i kiedy zawołali oni do niego, Ezaw zwrócił się do nich i zabił ich swym mieczem.
9 I wszyscy mocarze Nimroda, którzy zostawili go, by iść w dzicz, usłyszeli z oddali krzyki i poznali głosy tych dwóch mężczyzn i pobiegli by dowiedzieć się, jaka była tego przyczyna, kiedy znaleźli swojego króla i ludzi, którzy byli z nim, martwych w dziczy.
10 A kiedy Ezaw zobaczył z oddali zbliżających się mocarzy Nimroda, uciekł. I Ezaw zabrał wartościowe szaty Nimroda, które zostawił mu w spadku ojciec i dzięki którym Nimrod dominował w całym kraju i uciekł i ukrył je w swoim domu.
11 I Ezaw zabrał szaty i uciekł do miasta z powodu ludzi Nimroda i zmęczony po walce dotarł do domu swego ojca i gotów był umrzeć z rozpaczy kiedy podszedł do swojego brata Jakuba i usiadł przed nim.
12 I powiedział do swojego brata Jakuba: „Oto dzisiaj umrę, po co mi więc prawo pierworództwa?” I Jakub postąpił w tej sprawie mądrze i Ezaw sprzedał Jakubowi swoje prawo pierworództwa, ponieważ wyszło to od Pana.
13 I część jaskini na polu Makpela, które Abraham kupił od Hetytów w posiadanie na miejsce pochówku, Ezaw również sprzedał Jakubowi, a Jakub kupił to wszystko od swojego brata Ezawa za przedstawioną wartość.
14 I Jakub zapisał to wszystko w księdze i poświadczył to samo świadkami i zapieczętował ją i księga pozostała w rękach Jakuba.
15 A kiedy Nimrod, syn Kusza, zginął, jego ludzie zabrali go w wielkim zdziwieniu i pochowali go w jego mieście, a Nimrod przeżyłdwieście piętnaście lat, kiedy zmarł.
16 A wszystkie dni, w których Nimrod rządził ponad ludźmi tego kraju, wyniosły sto osiemdziesiąt pięć lat. I Nimrod zginął od miecza Ezawa we wstydzie i pogardzie i nasienie Abrahama spowodowało jego śmierć, tak, jak to widział w swoim śnie.
17 I po śmierci Nimroda jego królestwo podzieliło się na wiele części, a wszystkie te części, nad którymi panował Nimrod zostały oddane odpowiednim królom ziem, którzy odzyskali je po śmierci Nimroda i ludzie z domu Nimroda byli przez długi czas zniewoleni przez wszystkich innych królów tych ziem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 15:44, 10 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Moniko możesz kontynuować ? Pozdrawiam
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 0:14, 11 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Walka Jakuba i jego synów z narodami kanaanejskimi.
Rozdział 37
1 A w sto piątym roku życia Jakuba, czyli w dziewiątym roku życia z dziećmi w kraju Kanaan, przyszedł on z Padan-aram.
2 A w tych dniach Jakub podróżował ze swymi dziećmi z Hebronu i poszli i wrócili do miasta Sychem, oni i wszyscy, którzy do nich należeli i tam mieszkali, ponieważ potomkowie Jakuba otrzymali dobre i bujne pastwiska dla swojego bydła w mieście Sychem, miasto zostało potem przebudowane i było w nim około trzystu mężczyzn i kobiet.
3 A Jakub, jego dzieci i wszyscy, którzy do niego należeli, zamieszkali w części pola, którą
Jakub kupił od Chamora, ojca Sychema, kiedy przybył do Padan-aram zanim Symeon i Lewi
natarli na miasto.
4 A wszyscy ci Kananejczyków i Amorytów królowie, którzy otaczali miasto Sychem, usłyszeli, że synowie Jakuba powrócili do Sychem i tam zamieszkali.
5 I powiedzieli: „Czy synowie Jakuba Hebrajczyka ponownie przyjdą do miasta i zamieszkają tam, po tym, jak uderzyli w mieszkańców i wypędzili ich? Czy powrócą teraz i
wygonią również tych, którzy mieszkają teraz w mieście lub zabiją ich?”
6 I wszyscy królowie Kanaan ponownie zebrali się, by razem wyruszyć na wojnę z Jakubem i jego synami.
7 A Jaszub, król Tapnach, posłał również do wszystkich swoich sąsiadujących królów, do
Elana, króla Gaash, do Ihuri, króla Szela, do Parathona, króla Chazar, do Susi, króla Sarton, do Labana, króla Bethchoran i do Shabira, króla Othnay-mah, mówiąc:
8 „Przybywajcie i pomóżcie mi, uderzmy w Jakuba Hebrajczyka i jego synów i wszystkich,
którzy do niego należą, ponieważ znów przybyli do Sychem, by wziąć je w posiadanie i zabić jego mieszkańców, jak poprzednio.”
9 I wszyscy królowie zebrali się i przybyli ze swymi obozami, w ogromnych ilościach, niczym ziarna piasku na brzegu morza i zebrali się wszyscy naprzeciw Tapnach.
10 I Jaszub, król Tapnach, wyszedł do nich z całą swą armią i rozbił z nimi obóz naprzeciw
Tapnach poza miastem i wszyscy królowie podzielili się na siedem oddziałów, czyli siedem
obozów przeciwko synom Jakuba.
11 I wysłali deklarację do Jakuba i jego synów, mówiącą: „Przyjdźcie wszyscy do nas, byśmy mogli przeprowadzić rozmowy na równinie i pomścić sprawę ludzi z Sychem, których
pozabijaliście w ich mieście, a teraz chcecie powrócić do miasta Sychem i tam zamieszkać i
zabić jego mieszkańców, jak przedtem.”
12 I synowie Jakuba usłyszeli to i zapalił się w nich wielki gniew na słowa królów Kanaan i
dziesięciu z synów Jakuba pospiesznie wstało i każdy z nich przywdział swoje instrumenty
wojenne. I mieli ze sobą sto sług wyposażonych w stroje bitewne.
13 I wszyscy ci ludzie, synowie Jakuba ze swymi sługami, ruszyli w kierunku królów, a ich
ojciec Jakub z nimi i wszyscy stanęli na wzgórzu Sychem.
14 I Jakub modlił się do Pana za swych synów i wyciągnął ręce do Pana i rzekł: „O Boże, ty jesteś Bogiem wszechmogącym, jesteś naszym ojcem, stworzyłeś nas i jesteśmy dziełem twoich rąk. Błagam cię, wybaw moich synów przez swoją łaskę z rąk ich wrogów, którzy dzisiaj idą, by z nimi walczyć i ocal ich z ich rąk, ponieważ twoja ręka jest mocą i siłą, by ocalić kilku od wielu.
15 I daj mym synom, twym sługom, siłę serca i moc walki z ich wrogami, by ich podbili i
sprawili, że ich wrogowie padną przed nimi i nie pozwól moim synom i ich sługom zginąć z rąk dzieci Kanaan.
16 Lecz jeśli wydawać się będzie dobre w twoich oczach odebrać życie moim synom i ich
sługom, weź je w swej wielkiej łasce przez ręce swych sług, by dzisiaj nie zginęli z rąk królów Amorytów.”
17 I kiedy Jakub skończył modlitwę, ziemia zatrzęsła się w posadach, słońce pociemniało, a
wszyscy królowie przestraszyli się i ogarnęło ich wielkie przerażenie.
18 A Pan wysłuchał modlitwy Jakuba i wypełnił serca wszystkich królów i ich oddziałów
przerażeniem i trwogą wobec synów Jakuba.
19 Ponieważ Pan sprawił, że usłyszeli dźwięki rydwanów i wielkich koni synów Jakuba i głosy wielkiej armii towarzyszącej im.
20 I królowie ci zostali opętani wielkim strachem przed synami Jakuba i podczas gdy stali
na swoich pozycjach, oto synowie Jakuba zbliżyli się do nich ze stu dwunastoma ludźmi, z wielkim krzykiem.
21 A kiedy królowie spostrzegli, że synowie Jakuba zbliżają się do nich, ogarnęła ich jeszcze
większa panika i zmuszeni byli wycofać się, jak za pierwszym razem, by nie musieć walczyć przeciw synom Jakuba.
22 Lecz nie wycofali się, mówiąc: „Byłoby to dla nas hańbą dwa razy wycofać się przed
Hebrajczykami.”
23 I synowie Jakuba coraz bardziej zbliżali się do królów i ich armii i spostrzegli, że oto było to wielu mocnych ludzi, licznych, jak piasek morza.
24 I synowie Jakuba zawołali do Pana, mówiąc: „Pomóż nam, o Panie, pomóż nam i odpowiedz nam, ponieważ ufamy tobie i nie daj nam zginąć z rąk tych nieobrzezanych mężczyzn, którzy dzisiaj ruszyli przeciwko nam.”
25 I synowie Jakuba przepasali się swymi instrumentami wojennymi, każdy z nich wziął w
ręce tarczę i oszczep i stanęli do bitwy.
26 A Juda, syn Jakuba, pierwszy podbiegł do królów, przed swymi braćmi, a dziesięć jego sług z nim.
27 A Jaszub, król Tapnach, również wyszedł pierwszy ze swą armią przeciw Judzie i Juda
zobaczył Jaszuba i jego armię idących przeciw niemu i gniew Judy zapalił się w nim, zapłonęła w nim złość i ruszył do bitwy, w której ryzykował życie.
28 A Jaszub i jego armia zbliżali się do Judy, a on jechał na bardzo mocnym i silnym koniu, a
Jaszub był bardzo dzielnym człowiekiem i zakrytym żelazem i mosiądzem od stóp do głów.
29 I podczas gdy jechał na swym koniu, używając obu rąk wystrzeliwał strzały do przodu i
do tyłu, jak to zwykł czynić we wszystkich swych bitwach i nigdy nie chybił tam, gdzie chciał trafić.
30 I kiedy Jaszub przybył walczyć z Judą, wypuszczał na niego wiele strzał, lecz Pan związał
rękę Jaszuba i wszystkie strzały, które posyłał, rykoszetowały w jego własnych ludzi.
31 A mimo tego Jaszub coraz bardziej zbliżał się do Judy, by strzałami rzucić mu wyzwanie, lecz odległość między nimi wynosiła około trzydziestu łokci i kiedy Juda zobaczył, że Jaszub wypuszcza na niego strzały, uderzył w niego z siłą napędzaną gniewem.
32 I Juda podniósł z ziemi wielki kamień o wadze sześćdziesięciu szekli i Juda podbiegł do
Jaszuba i kamieniem rzucił w jego tarczę, tak, że Jasub, oszołomiony uderzeniem, spadł ze swego konia na ziemię.
33 I tarcza wypadłą z rąk Jaszuba, a przez siłę uderzenia odbiła się na odległość około piętnastu łokci i upadła przed drugim obozem.
34 A królowie, który przybyli z Jaszubem, ujrzeli z oddali siłę Juda, syna Jakuba i to, co
zrobił Jaszubowi i okropnie bali się Judy.
35 I zebrali się w pobliżu obozu Jaszuba, widząc jego dezorientację, a Juda wyciągnął miecz
i zabił czterdziestu dwóch ludzi z obozu Jaszuba i cały obóz Jaszuba uciekł przed Judą i nikt nie stanął przeciw niemu, zostawili Jaszuba i uciekli od niego, a Jaszub ciągle leżał powalony na ziemi.
36 I Jaszub, widząc, że wszyscy ludzie z jego obozu uciekli od niego, pospiesznie powstał w
strachu na nogi naprzeciw Judy.
37 I Jaszub stoczył jedną walkę z Judą, tarcza przeciw tarczy, a ludzie Jaszuba wszyscy uciekli, ponieważ bardzo bali się Judy.
38 I Jaszub wziął w rękę swą włócznię, by uderzyć Judę w głowę, lecz Juda szybko zasłonił
głowę tarczą, tak, że cios zadany włócznią spadł na tarczę, która połamała się.
39 A kiedy Juda zobaczył, że jego tarcza została połamana, pospiesznie wyciągnął miecz i uderzył Jaszuba w kostki i odciął mu stopy, tak, że Jasub upadł na ziemię, a włócznia wypadła mu z rąk.
40 I Juda pospiesznie podniósł włócznię Jaszuba, którą odciął mu głowę i rzucił obok jego
stóp.
41 A kiedy synowie Jakuba zobaczyli, co zrobił Jaszubowi Juda, natarli wszyscy na szeregi reszty królów i synowie Jakuba walczyli przeciw armiiJaszuba i przeciw armiom wszystkich królów, którzy tam byli.
42 I synowie Jakuba sprawili, że upadło piętnaście tysięcy ludzi i uderzyli w nich niczym w
dynie, a reszta uciekła przed śmiercią.
43 A Juda stał nadal przy ciele Jaszuba i zdjął z niego zbroję.
44 I Juda wziął także żelazo i mosiądz, które miał na sobie Jaszub i nagle dziewięciu ludzi
spośród kapitanów Jaszuba nadeszło, by walczyć z Judą.
45 A Juda pospieszył i podniósł z ziemi kamień i uderzył nim jednego z nich w głowę i roztrzaskał mu czaszkę i jego ciało również spadło z konia na ziemię.
46 A ośmiu kapitanów, którzy pozostali, widząc siłę Judy, bardzo się wystraszyli i uciekli, a Juda i dziesięciu jego ludzi podążyli za nimi, wyprzedzili ich i zabili.
47 I wszyscy synowie Jakuba uderzali w armie królów i wielu z nich zabili, lecz królowie ci
odważnie stali przy swoich kapitanach i nie wycofywali się i krzyczeli na te ze swych armii,
które uciekały przed synami Jakuba, lecz nikt ich nie słuchał ponieważ bali się, że zginą.
48 I wszyscy synowie Jakuba, po tym, jak uderzyli w armie królów, wrócili i stanęli przed
Judą, a on dobijał ośmiu kapitanów i ściągał z nich ubrania.
49 A Lewi ujrzał Elona, króla Gaash, który zbliżał się do niego ze swymi czternastoma
kapitanami, by go zabić, lecz Lewi nie był tego pewien.
50 A Elon ze swymi kapitanami podszedł bliżej i Lewi obejrzał się i spostrzegł, bitwa została mu oddana na tyłach i Lewi pobiegł z dwunastoma swymi sługami i mieczami zabili Elona i jego kapitanów.
Rozdział 38
1 A Ihuri, król Szela, przybył, by wspomóc Elona i podszedł do Jakuba, kiedy ten wyciągnął
swój łuk, który miał w dłoni i strzałą trafił Ihuri, co spowodowało jego śmierć.
2 I kiedy Ihuri, król Szela, był martwy, czterej pozostali królowie uciekli z miejsca swego
stacjonowania z resztą kapitanów i próbowali się wycofać, mówiąc: „Nie mamy już sił na
Hebrajczyków po tym, jak zabili trzech królów i ich kapitanów, którzy byli mocniejsi, niż my.”
3 A kiedy synowie Jakuba ujrzeli, że pozostali królowie odeszli z miejsca swego stacjonowania, ruszyli za nimi w pościg, a Jakub również przybył ze wzgórza Sychem, z miejsca, gdzie przebywał i ruszyli za królami i dogonili ich ze swymi sługami.
4 A królowie i kapitanowie z resztą swych armii, widząc, że zbliżyli się do nich synowie
Jakuba, bali się o swoje życie i uciekali, aż dotarli do miasta Chazar.
5 A synowie Jakuba podążali za nimi do bram miasta Chazar i mocno uderzyli w królów i ich
armie, około czterech tysięcy ludzi, a podczas gdy bili armie królów, Jakub zajęty był swym łukiem ograniczając się do ataku na królów i wszystkich ich zabił.
6 I zabił Parathona, króla Chazar, u bram miasta Chazar, a następnie zabił Susi, króla Sarton,
Labana, króla Bethchorin i Shabira, króla Machnaymah, a wszystkich zabił strzałami, po jednej na każdego i zginęli.
7 A synowie Jakuba, widząc, że wszyscy królowie nie żyją i że armie królów są
porozrzucane i wycofują się, dalej prowadzili bitwę przeciw nim u bram miasta Chazar i zabili jeszcze około czterystu ludzi.
8 I trzy sługi Jakuba polegli w bitwie, a kiedy Juda ujrzał, zginęły trzy z jego sług, wielce go to zasmuciło i zapalił się w nim wielki gniew na Amorytów.
9 I wszyscy ludzie pozostali z armii królów bardzo bali się o swoje życie, pobiegli i wyważyli bramy miasta Chazar i wtargnęli do miasta w poszukiwaniu schronienia.
10 I ukryli się w mieście Chazar, ponieważ było ono wielkie i rozległe i kiedy wszystkie te armie weszły do miasta, synowie Jakuba wbiegli za nimi.
11 I czterech mocarzy, wprawionych w boju, wyszło z miasta i stanęło u wejścia z
wyciągniętymi mieczami i włóczniami w dłoniach i ustawili się naprzeciw synów Jakuba i nie chcieli ich wpuścić do miasta.
12 A Neftali podbiegł, ustawił się między nimi i swym mieczem zabił dwóch z nich i jednym
uderzeniem odciął im głowy.
13 I odwrócił się do dwóch pozostałych, a oni uciekli i pobiegł za nimi, wyprzedził, uderzył w nich i pozabijał.
14 I synowie Jakuba weszli do miasta i ujrzeli i oto był jeszcze jeden mur i szukali bramy, lecz nie mogli jej znaleźć i Juda wskoczył na szczyt muru, a Symeon i Lewi podążyli za nim i wszyscy trzej zeszli z muru do miasta.
15 I Symeon i Lewi zabili wszystkich ludzi, którzy schronili się w mieście, jak również
wszystkich mieszkańców miasta z ich żonami i dziećmi, wszystkich zabili ostrzem miecza, a
płacze z miasta wzniosły się ku niebiosom.
16 A Dan i Neftali przeskoczyli przez mur by sprawdzić, co jest powodem tych lamentów,
ponieważ synowie Jakuba czuli niepokój o swych braci i usłyszeli jak mieszkańcy miasta mówią pośród płaczu i błagania: „Weźcie wszystko, co posiadamy w tym mieście i odejdźcie, tylko nie zabijajcie nas.”
17 I kiedy Juda, Symeon i Lewi skończyli zabijać mieszkańców miasta, weszli na mur i
zawołali do Dana i Neftaliego, którzy byli na murze i do reszty braci i Symeon i Lewi
poinformowali ich, gdzie jest wejście do miasta i wszyscy synowie Jakuba weszli po łup.
18 I synowie Jakuba zabrali łup z miasta Chazar, trzody i stada i własność i wzięli
wszystko, co dało się złapać i odeszli tego dnia z tego miasta.
19 A następnego dnia synowie Jakuba poszli do Sarton, ponieważ usłyszeli, że ludzie z Sarton, którzy pozostali w mieście, zbierali się by walczyć przeciw nim za zabicie króla, a Sarton było bardzo wysokim i dobrze uzbrojonym miastem i miało wysoki wał otaczający miasto.
20 A kolumna wału miała około pięćdziesięciu łokci, a jego szerokość wynosiła czterdzieści łokci i nie było miejsca, w którym człowiek mógłby wejść do miasta z powodu wału i synowie Jakuba zobaczyli wał miasta i szukali w nim wejścia, lecz nie mogli go znaleźć.
21 Ponieważ wszystkie wejścia do miasta były na tyłach, a każdy człowiek, który chciał wejść do miasta, przybywał tą drogą i potem szedł wokół całego miasta i następnie do niego wchodził.
22 I widząc, że nie mogą znaleźć wejścia do miasta, synowie Jakuba wielce się rozgniewali, a
mieszkańcy miasta bardzo się bali widząc, że synowie Jakuba do nich idą, ponieważ słyszeli o ich wielkiej sile i o tym, co uczynili z Chazar.
23 I mieszkańcy miasta Sarton nie mogli wyjść w stronę synów Jakuba po tym jak zebrali się w mieście by z nimi walczyć, na wypadek gdyby w ten sposób wdarli się do miasta, ale kiedy
zobaczyli, że idą w ich kierunku, bardzo się wystraszyli, gdyż słyszeli o ich sile i o tym, co
uczynili w mieście Chazar.
24 Dlatego mieszkańcy Sarton pospiesznie zdjęli most z drogi do miasta, zanim nadeszli
synowie Jakuba i wnieśli go do miasta.
25 A synowie Jakuba nadeszli i szukali wejścia do miasta i nie mogli go znaleźć, a mieszkańcy miasta wspięli się na mur i ujrzeli i oto synowie Jakuba szukali wejścia do miasta.
26 I mieszkańcy miasta zganili synów Jakuba ze szczytu muru i przeklęli ich, a synowie Jakuba usłyszeli obelgi i bardzo się rozgniewali i zapłonęła w nich złość.
27 I synowie Jakuba zostali sprowokowani i wszyscy powstali i przeskoczyli przez wał z całą
swoją siłą i przebyli dzięki swojej mocy czterdzieści łokci szerokości wału.
28 A kiedy przebyli wał, stanęli pod murem miasta i zobaczyli,że wszystkie bramy miasta są
zamknięte żelaznymi drzwiami.
29 I synowie Jakuba prawie rozłamali bramy miasta, a mieszkańcy im nie pozwolili rzucając w nich kamienie i strzały ze szczytu muru.
30 A na murze stało około czterystu ludzi i kiedy synowie Jakuba spostrzegli, że ludzie miasta nie pozwalają im otworzyć bram, wskoczyli i wspięli się na szczyt muru i Juda wspiął się pierwszy po wschodniej stronie miasta.
31 A Gad i Aser wspięli się za nim po zachodniej stronie miasta, a Symeon i Lewi po
północnej, a Dan i Ruben po południowej.
32 I ludzie, którzy byli na szczycie muru, mieszkańcy miasta, widząc, że idą na nich synowie
Jakuba, wszyscy uciekli z muru, zeszli do miasta i pochowali się w nim.
33 A Issachar i Neftali, którzy pozostali pod ścianą, podeszli, rozłamali bramy i zaprószyli
ogień w bramach miasta, tak, że roztopiło się żelazo i wszyscy synowie Jakuba weszli do
miasta, oni i wszyscy ich ludzie i walczyli przeciw mieszkańcom miasta Sarton uderzając w nim ostrzem miecza i żaden człowiek nie przeciwstawił się im.
34 I około dwustu ludzi uciekło z miasta i wszyscy ukryli się w pewnej wieży, a Juda ruszył
za nimi do wieży i zawalił ją, a ona spadła na ludzi i wszyscy zginęli.
35 I synowie Jakuba ruszyli drogą z dachu tej wieży i ujrzeli i oto w oddali znajdowała się inna wieża, a jej szczyt sięgał nieba i synowie Jakuba pospiesznie ruszyli ze wszystkimi swymi ludźmi do tej wieży i znaleźli ją wypełnioną około trzystoma mężczyznami, kobietami i dziećmi.
36 I synowie Jakuba z wielką siłą uderzyli w tych mężczyzn w wieży, a oni uciekli.
37 A Symeon i Lewi pobiegli za nimi, kiedy wyszło do nich dwunastu mocnych i dzielnych
mężczyzn z miejsca, w którym się ukryli.
38 I tych dwunastu dzielnych mężczyzn toczyło zaciekłą walkę przeciw Symeonowi i Lewiemu i Symeon i Lewi ni mogli zdobyć nad nimi przewagi. A ci dzielni ludzie połamali tarcze Symeona i Lewiego i jeden z nich uderzył w głowę Lewiego mieczem, kiedy ten pospiesznie zasłonił głowę ręką i mało brakowało, by ręka Lewiego została odcięta.
39 I Lewi złapał w swą rękę miecz dzielnego mężczyzny i wydarł mu go siłą, uderzył w jego
głowę i odciął mu ją.
40 I jedenastu ludzi stanęło do walki z Lewim, ponieważ zobaczyli, że jeden z nich został zabity i synowie Jakuba walczyli, lecz synowie Jakuba nie mogli zdobyć nad nimi przewagi, gdyż ludzie ci byli bardzo silni.
41 I widząc, że nie mogą zdobyć nad nimi przewagi, Symeon wydał z siebie ogromny krzyk, a jedenastu siłaczy było zaskoczonych krzykiem Symeona.
42 A Juda poznał w oddali głos Symeona i Neftali i Juda pobiegli ze swymi tarczami do
Symeona i Lewiego i znaleźli ich walczących przeciw tym silnym ludziom, niezdolnych do
przewagi ponieważ ich tarcze zostały zniszczone.
43 I Neftali ujrzał, że tarcze Symeona i Lewiego są zniszczone i wziął dwie tarcze od swoich sług i przyniósł je Symeonowi i Lewiemu.
44 I Symeon, Lewi i Juda walczyli tego dnia całą trójką przeciw jedenastu siłaczom aż do
zachodu słońca, lecz nie mogli zyskać nad nimi przewagi.
45 I powiedziano o tym Jakubowi, a on się wielce zasmucił i modlił się do Pana i on i Neftali,
jego syn, ruszyli przeciw tym mocarzom.
46 I Jakub zbliżył się i wyciągnął swój łuk, podszedł blisko mocarzy i zabił trzech z nich
swym łukiem, a pozostałych ośmiu odwróciło się i oto rozpętała się przeciw nim wojna, z przodu i z tyłu i bardzo wystraszyli się o swoje życie i nie mogli stawić czoła synom Jakuba i uciekli przed nimi.
47 A w swej ucieczce napotkali Dana i Asera idących w ich kierunku, którzy nagle na nich
napadli i walczyli z nimi i zabili dwóch z nich, a Juda i jego bracia pobiegli za nimi, uderzyli na resztę z nich i zabili ich.
48 I wszyscy synowie Jakuba wrócili i chodzili po mieście szukając pozostałych ludzi i znaleźli około dwudziestu młodych mężczyzn w jaskini w mieście i Gad i Aser wszystkich zabili, a Dan i Neftali natknęli się na resztę ludzi, którzy uciekli z drugiej wieży i wszystkich ich zabili.
49 I synowie Jakuba uderzyli we wszystkich mieszkańców miasta Sarton, lecz pozostawili w
mieście kobiety i dzieci i nie zabili ich.
50 A wszyscy mieszkańcy miasta Sarton byli silnymi ludźmi, jeden z nich mógł ścigać tysiąc, a dwóch nie uciekłoby przed dziesięcioma tysiącami ludzi.
51 I synowie Jakuba zabili wszystkich mieszkańców miasta Sarton ostrzem miecza, żaden
mężczyzna nie postawił się im, a kobiety pozostawili w mieście.
53 I synowie Jakuba zabrali z miasta cały łup, wzięli to, czego pragnęli, zabrali z miasta trzodę i stada i majątek i synowie Jakuba uczynili Sarton i jego mieszkańcom to samo, co uczynili Charaz i jego mieszkańcom, odwrócili się i odeszli.
Rozdział 39
1 I kiedy synowie Jakuba wyszli z miasta Sarton, przeszli około dwustu łokci, kiedy ujrzeli
mieszkańców Tapnach idących w ich kierunku, ponieważ ci wyszli z nimi walczyć, gdyż uderzyli oni w króla Tapnach i wszystkich jego ludzi.
2 Dlatego wszyscy, którzy pozostali w mieście Tapnach, wyszli walczyć przeciw synom Jakuba i chcieli odzyskać od nich cały łup, który zabrali oni z Chazar i Sarton.
3 I reszta ludzi z Tapnach walczyła w tym miejscu przeciw synom Jakuba, a synowie Jakuba
uderzyli w nich i ścigali ich aż do miasta Arbelan i wszyscy oni upadli przed synami Jakuba.
4 A synowie Jakuba wrócili do Tapnach, by zabrać łup z Tapnach i kiedy tam przybyli,
usłyszeli, że ludzie Arbelan wyszli im naprzeciw, by ocalić łup swych braci, więc synowie Jakuba zostawili dziesięciu ze swych ludzi w Tapnach, by splądrowali miasto, a sami wyszli naprzeciw ludziom z Arbelan.
5 A mężczyźni Arbelan wyszli ze swymi żonami, by walczyć przeciw synom Jakuba, ponieważ ich żony były doświadczone w boju i wyszli, około czterystu mężczyzn i kobiet.
6 I wszyscy synowie Jakuba zawołali donośnym głosem i pobiegli w kierunku mieszkańców
Arbelan z głośnym okrzykiem.
7 I mieszkańcy Arbelan usłyszeli dźwięk krzyku synów Jakuba, niczym ryk lwów i huk morza i jego fal.
8 I ogarnął ich serca strach i przerażenie z powodu synów Jakuba i bardzo się ich bali,
wycofali się i uciekli przed nimi do miasta, a synowie Jakuba podążyli za nimi do bram miasta i napadli na nich w mieście.
9 I synowie Jakuba walczyli z nimi w mieście, a wszystkie ich kobiety zajęły się ciskaniem
[kamieni] w synów Jakuba i przez cały dzień, aż do wieczora, trwała między nimi ciężka walka.
10 I synowie Jakuba nie mogli zdobyć nad nimi przewagi i prawie poginęli w tej walce, zawołali więc do Pana i wieczorem wykrzesali z siebie wielką siłę i uderzyli we wszystkich mieszkańców Arbelan ostrzem miecza, w mężczyzn, kobiety i dzieci.
11 Również w pozostałych, którzy uciekli z Sarton, synowie Jakuba uderzyli w Arbelan i
uczynili w Arbelan i Tapnach to samo, co uczynili w Chazar i Sarton, a kiedy kobiety ujrzały, że wszyscy mężczyźni są martwi, weszły na dachy miasta i uderzyły w synów Jakuba deszczem kamieni.
12 A synowie Jakuba pospieszyli i weszli do miasta, pochwycili wszystkie kobiety i uderzyli w nie ostrzem miecza i synowie Jakuba pochwycili łup, trzodę, stada i bydło.
13 I synowie Jakuba uczynili w Machnaymah tak, jak uczynili w Tapnach, Chazar i Szela i
odeszli stamtąd.
14 A piątego dnia synowie Jakuba usłyszeli, że ludzie Gaash zebrali się przeciwko nim, by
walczyć, ponieważ zabili oni ich króla i kapitanów, gdyż w mieście Gaash było czternastu
kapitanów, a synowie Jakuba zabili ich wszystkich w pierwszej bitwie.
15 I synowie Jakuba tego dnia przepasali się swoją bronią i ruszyli do walki z mieszkańcami
Gaash, a w Gaash żyli mocni i silni ludzie wywodzący się z Amorytów i Gaash było najsilniejszym i najbardziej umocnionym miastem ze wszystkich miast Amorytów i miało trzy mury.
16 I synowie Jakuba dotarli do Gaash i bramy miasta były zamknięte, a na najbardziej
zewnętrznym murze stało pięciuset ludzi, a ludzie liczni jak ziarna piasku nad brzegiem morza czekali na synów Jakuba w ukryciu na zewnątrz miasta, na jego tyłach.
17 I synowie Jakuba podeszli by otworzyć bramy miasta i kiedy się zbliżali, oto ci, którzy
czaili się na tyłach miasta, ruszyli naprzód i otoczyli synów Jakuba.
18 I synowie Jakuba byli uwięzieni między ludźmi Gaash i bitwa toczyła się zarówno przed
jak i za nimi, a ludzie stojący na murze nad nimi rzucali w nich strzały i kamienie.
19 I Juda, widząc, że ludzie Gaash stają się dla nich zbyt mocni, wydał najbardziej przenikliwy i donośny okrzyk, a wszyscy ludzie Gaash przerazili się na dźwięk krzyku Judy i pospadali z muru na dźwięk jego mocnego krzyku, a wszyscy ci, którzy byli w środku i na zewnątrz miasta, bardzo się wystraszyli o swoje życie.
20 I synowie Jakuba podeszli jeszcze bliżej, by wyłamać drzwi miasta, kiedy ludzie Gaash rzucali w nich kamieniami i strzałami ze szczytu muru, co spowodowało, że uciekli od bramy.
21 I synowie Jakuba ponownie spoza miasta ruszyli przeciw ludziom Gaash i uderzyli w nich
okrutnie, jak gdyby bili w dynie i nie mogli oni stawić oporu synom Jakuba ze strachu, który
ogarnął ich na dźwięk krzyku Judy.
22 I synowie Jakuba zabili wszystkich tych, którzy byli na zewnątrz miasta i jeszcze bardziej
zbliżyli się do wejścia do miasta, by walczyć pod murami, lecz nie mogli, gdyż wszyscy mieszkańcy Gaash, którzy pozostali w mieście, otoczyli mury Gaash z każdej strony, tak, że synowie Jakuba nie mogli podejść do miasta, by z nimi walczyć.
23 I synowie Jakuba podeszli blisko w róg, by walczyć pod murem, mieszkańcy Gaash rzucali nanich strzały i kamienie niczym deszcz i uciekli oni spod muru.
24 I ludzie Gaash, którzy byli na murze, widząc, że synowie Jakuba nie mogą zdobyć nad nimi przewagi pod murem, obrażali synów Jakuba, mówiąc:
25 „Co się z wami dzieje w tej bitwie, że nie możecie wygrać? Czy możecie w takim razie
uczynić wielkiemu miastu Gaash i jego mieszkańcom to samo, co uczyniliście miastom
Amorytów, które nie były tak silne? Z pewnością, uczyniliście te rzeczy słabszym z nas i zabiliści,ich u wejścia do miasta, gdyż nie mieli w sobie siły, kiedy bali się dźwięku waszych okrzyków.
26 I czy teraz będziecie w stanie tutaj walczyć? Z pewnością wszyscy tutaj zginiecie, a my
pomścimy sprawę tych miast, które zniszczyliście.”
27 I mieszkańcy Gaash bardzo obrażali synów Jakuba i bluźnili im ze swymi bogami i nadal
rzucali w nich strzały i kamienie z muru.
28 A Juda i jego bracia usłyszeli słowa mieszkańców Gaash i wezbrała w nich wielka złość, a Juda stał się zazdrosny o swego Boga w tej kwestii, zawołał i rzekł: „O, Panie, pomóż nam,
ześlij pomoc nam i naszym braciom.”
29 I nadbiegł z oddali z całą swoją mocą, z wyciągniętym mieczem w dłoni, odbił się od ziemi i dzięki swej sile wskoczył na mur, a miecz wypadł mu z ręki.
30 I Juda krzyknął stojąc na murze, a wszyscy ludzie będący na murze przerazili się i niektórzy z nich spadli z muru do miasta i zginęli, a ci, którzy jeszcze stali na murze, kiedy zobaczyli siłę Judy, bardzo się wystraszyli i uciekli, by szukać schronienia w mieście.
31 A niektórzy byli na tyle zuchwali, że walczyli z Judą na murze i byli blisko zabicia go,
kiedy zobaczyli, że nie miał w dłoni miecza i pomyśleli o zrzuceniu go z muru do jego braci i
dwudziestu ludzi przybyło z miasta, by im pomóc, otoczyli Judę i krzyczeli nad nim, podeszli do niego z wyciągniętymi mieczami i wystraszyli Judę, a on zawołał z muru do swych braci.
32 I Jakub i jego synowie wyciągnęli łuk pod murem i uderzyli w trzech z ludzi, którzy byli na szczycie muru, a Juda dalej wołał: „O, Panie, pomóż nam, o, Panie, wybaw nas!” I Krzyknął donośnym głosem, a krzyk ten było słychać w oddali.
33 A po tym krzyku zaczął ponownie wołać i wszyscy ludzie, którzy otaczali go na murze,
wielce się wystraszyli i każdy z nich wyrzucił swój miecz z dłoni na dźwięk krzyku Judy i
uciekł.
34 A Juda wziął miecze, które wypadły im z rąk i walczył nimi i zabił dwudziestu z ich ludzi na murze.
35 A około osiemdziesiąt kobiet i mężczyzn dalej wspinało się na mur i otoczyli oni wszyscy
Judę, a Pan wlał im w serca strach przed Judą i nie byli w stanie zbliżyć się do niego.
36 A Jakub i wszyscy, którzy z nim byli, wyciągnęli pod murem łuk i zabili dziesięciu ludzi
na murze, a ci spadli przed mur, przed Jakuba i jego synów.
37 I ludzie na murze, widząc, że dwudziestu z nich poległo, nadal biegli w kierunku Judy z
wyciągniętymi mieczami, lecz nie byli w stanie się do niego zbliżyć, gdyż wielce bali się siły Judy.
38 A jeden z ich mocarzy, któremu na imię było Arud, podszedł, by uderzyć Judę w głowę swym mieczem, kiedy Juda pospiesznie podniósł nad głowę swoją tarczę, a miecz uderzył w tarczę i rozłamał ją na dwie części.
39 I po tym, jak mocarz ten uderzył Judę, uciekł ze strachu przed nim, a jego stopy pośliznęły się na murze i spadł pomiędzy synów Jakuba, którzy byli pod murem, a synowie Jakuba uderzyli w niego i zabili go.
40 A głowa Judy bolała go od uderzenia mocarza, od którego Juda prawie zginął.
41 I Juda krzyknął na murze z bólu spowodowanego ciosem, kiedy usłyszał go Dan i
zapłonął w nim gniew i on również powstał, i rozpędził się, odbił się od ziemi i wskoczył na mur z powodowaną gniewem siłą.
42 I kiedy Dan wskoczył na mur obok Judy, wszyscy ludzie, którzy stali na murze przeciw
Judzie, uciekli i wspięli się na drugi mur i rzucali strzały i kamienie w Dana i Judę z drugiego muru i chcieli przegonić ich z muru.
43 A strzały i kamienie trafiły Dana i Judę i zostali oni prawie zabici na murze, a kiedy tylko
Dan i Juda uciekali z muru, atakowani byli strzałami i kamieniami z drugiego muru.
44 A Jakub i jego synowie ciągle byli u wejścia do miasta pod pierwszym murem i nie mogli
wyciągnąć łuku przeciw mieszkańcom miasta, ponieważ nie widzieli ich, gdyż tamci byli na
drugim murze.
45 I kiedy Dan i Juda nie mogli znieść już więcej strzał i kamieni, które spadały na nich z
drugiego muru, oboje wskoczyli na drugi mur blisko ludzi miasta, a kiedy ludzie miasta, którzy byli na drugim murze, zobaczyli, że Dan i Juda przedostali się do nich na drugi mur, wszyscy krzyknęli i zeszli w dół, między mury.
46 A Jakub i jego synowie usłyszeli dźwięk krzyków ludzi miasta, a wciąż byli przy wejściu
do miasta i niepokoili się o Dana i Judę, których nie widzieli, gdyż byli oni na drugim murze.
47 I Neftali wspiął się ze swoją napędzaną złością siłą na pierwszy mur, by zobaczyć, co było
przyczyną krzyków, które słyszeli w mieście, a Issachar i Zebulun byli coraz bliżej wyłamania bram i otworzyli je i weszli do miasta.
48 I Neftali przeskoczył z pierwszego muru na drugi i przybył pomóc swym braciom, a
mieszkańcy Gaash, którzy byli na murze, widząc, że Neftali był trzecim, który przybył wspomóc swych braci, wszyscy uciekli i zeszli do miasta, a Jakub i jego synowie i wszyscy ich młodzi mężczyźni weszli do nich do miasta.
49 I Juda, Dan i Neftali zeszli z muru do miasta i ruszyli w pogoń za mieszkańcami, a Symeon i Lewi byli na zewnątrz i nie wiedzieli, że brama została otwarta i stamtąd wspięli się na mur i zeszli do swych braci.
50 I wszyscy mieszkańcy zeszli do miasta, a synowie Jakuba ruszyli na nich z różnych stron i
rozpętała się przeciw nim bitwa z przodu i z tyłu i synowie Jakuba uderzyli w nich okrutnie i zabili około dwudziestu tysięcy mężczyzn i kobiet, ani jeden człowiek nie mógł przeciwstawić się synom Jakuba.
51 I przez miasto obficie lała się krew i była niczym potok krwi i krew lała się niczym potok do zewnętrznych części miasta i dosięgła pustyni Bethchorin.
52 A ludzie z Bethchorin zobaczyli z daleka krew płynącą z miasta Gaash i około
siedemdziesięciu z nich pobiegło zobaczyć krew i dotarli do miejsca, gdzie była krew.
53 I szli śladem krwi i dotarli do murów miasta Gaash i zobaczyli, jak krew wylewa się z miasta i usłyszeli dźwięki krzyków mieszkańców Gaash, ponieważ wznosił się on do niebios, a krew dalej płynęła obficie, jak źródło wody.
54 I wszyscy synowie Jakuba nadal razili mieszkańców Gaash i byli zajęci mordowaniem
ich do wieczora, około dwudziestu tysięcy mężczyzn i kobiet, a ludzie z Chorin mówili: „Na
pewno jest to dzieło Hebrajczyków, ponieważ ciągle prowadzą wojnę w miastach Amorytów.”
55 I ludzie ci pospieszyli i pobiegli do Bethchorin i każdy wziął swoją broń wojenną i
zawołali do wszystkich mieszkańców Bethchorin, którzy także przepasali swą broń wojenną, by iść i walczyć przeciw synom Jakuba.
56 A kiedy synowie Jakuba skończyli walczyć z mieszkańcami Gaash, chodzili po mieście, by rozebrać wszystkich zabitych, a wchodząc do najbardziej wewnętrznej części miasta i jeszcze dalej, napotkali trzech bardzo silnych mężczyzn, lecz nie mieli w rękach mieczy.
57 I synowie Jakuba doszli do miejsca, w którym oni byli, a mocarze uciekli i jeden z nich
zabrał Zebuluna, gdyż zobaczył, że był on młodym chłopakiem o niskiej posturze i swoją siłą rzucił nim o ziemię.
58 A Jakub podbiegł do niego ze swym mieczem i raził go nim poniżej lędźwi i przeciął go na pół, a ciało spadło na Zebuluna.
59 A drugi podszedł do Jakuba, pochwycił go i rzucił na ziemię, a Jakub odwrócił się do niego i krzyknął do niego, podczas gdy Symeon i Lewi uderzyli go mieczem w biodra i powalili na ziemię.
60 A mocarz powstał z ziemi z siłą napędzaną gniewem, a Juda doszedł do niego, zanim ten
odzyskał grunt pod nogami i rozbił mu głowę mieczem zabijając go.
61 A trzeci mocarz, widząc, że jego towarzysze zostali zabici, uciekł od synów Jakuba, a ci ruszyli za nim przez miasto. A podczas gdy mocarz uciekał, znalazł jeden z mieczy mieszkańców miasta, podniósł go i zwrócił się ku synom Jakuba i walczył z nimi tym mieczem.
62 I mocarz podbiegł do Judy, by uderzyć go mieczem w głowę. A w ręku Judy nie było tarczy. I podczas gdy celował on, by w niego uderzyć, Neftali pospiesznie wziął swą tarczę i zasłonił nią głowę Judy, a miecz mocarza uderzył w tarczę Neftaliego i Juda ocalał.
63 A Symeon i Lewi podbiegli ze swymi mieczami do mocarza i uderzyli w niego silnie
mieczami i dwa miecze przebiły ciało mocarza i przepołowiły go wzdłuż.
64 I synowie Jakuba zabili trzech mocarzy w tym czasie, razem ze wszystkimi mieszkańcami
Gaash, a dzień chylił się ku końcowi.
65 I synowie Jakuba chodzili po Gaash i wzięli łup z miasta, nie oszczędzili nawet kobiet i dzieci i synowie Jakuba uczynili w Gaash to samo, co w Sarton i Shela.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 16:58, 13 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Dalszy ciąg...
Księga Jaszera, rozdział 40
1 I synowie Jakuba wyprowadzili łup z Gaash i wyszli nocą z miasta.
2 Udali się pieszo do zamku Bethchorin, a mieszkańcy Bethchorin szli im do zamku na
spotkanie i tej nocy synowie Jakuba walczyli z mieszkańcami Bethchorin w zamku Bethchorin.
3 A wszyscy mieszkańcy Bethchorin byli silnymi ludźmi, jeden nie uciekłby przed tysiącem i
walczyli tej nocy na zamku, a ich krzyki słychać było tej nocy z daleka i ziemia trzęsła się od ich okrzyków.
4 I wszyscy synowie Jakuba bali się tych ludzi, ponieważ nie byli przyzwyczajeni walczyć w
ciemnościach, zawołali więc do Pana, mówiąc: „Udziel nam pomocy, o, Panie, wybaw nas, byśmy nie zginęli z rąk tych nieobrzezanych mężczyzn.”
5 A Pan posłuchał głosów synów Jakuba i sprawił, że wielki strach i pomieszanie
zawładnęły ludźmi Bethchorin i walczyli między sobą, jeden przeciw drugiemu i w ciemnościach pozabijali wielu ze swych własnych ludzi.
6 A synowie Jakuba, wiedząc, że Pan zasiał między tymi ludźmi ducha przekory i że każdy z
nich walczy przeciw swemu sąsiadowi, odeszli spomiędzy ludzi Bethchorin i doszli aż do wyjścia z zamku Bethchorin i jeszcze dalej i tej nocy spoczęli tam bezpiecznie ze swymi młodymi mężczyznami.
7 A ludzie Bethchorin walczyli całą noc, jeden ze swoim bratem, drugi z sąsiadem i krzyczeli w każdym kierunku na zamku, a ich krzyk słychać było w oddali i cała ziemia drżał od ich głosu, ponieważ byli oni mocniejsi, niż wszyscy ludzie na ziemi.
8 I wszyscy mieszkańcy miast, Jananejczycy, Choryci, Amoryci i Chiwwici i wszyscy królowie Kanaan, jak również ci, którzy byli po drugiej stronie Jordanu, słyszeli tej nocy dźwięk krzyków.
9 I rzekli: „Z pewnością to bitwy Hebrajczyków, którzy walczą przeciw siedmiu
królestwom, dotarłszy blisko nich. I któż z nas mógłby stawić opór tym Hebrajczykom?”
10 I wszyscy mieszkańcy kananejskich miast i wszyscy ci, którzy byli po drugiej stronie Jordanu, wielce obawiali się synów Jakuba i mówili: „Oto to samo będzie uczynione nam, co stało się z tamtymi miastami, ponieważ któż może przeciwstawić się ich wielkiej sile?”
11 I wielkie były krzyki Chorytów tej nocy i cały czas się wzmagały, a oni bili w siebie do rana i wielu z nich zostało zabitych.
12 I nastał poranek i wszyscy synowie Jakuba wstali o wschodzie słońca i poszli na zamek i
okrutnie pobili tych z Chorytów, którzy pozostali i wszyscy oni zostali zabici na zamku.
13 I nastał dzień szósty i wszyscy mieszkańcy Kanaan zobaczyli w oddali ludzi Bethchorin leżących martwych w zamku Bethchorin iporozrzucanych, jak ciała jagniąt i kóz.
14 A synowie Jakuba wyprowadzili łup, który zdobyli w Gaash, poszli do Bethchorin i znaleźli miasto pełne ludzi, niczym ziaren piasku morskiego i walczyli przeciw nim i synowie Jakuba pozabijali ich tam, zanim nastał wieczór.
15 I synowie Jakuba uczynili w Bethchorin to samo, co uczynili w Gaash i Tapnach, to samo, co uczynili w Chazar, Sarton i Szela.
16 I synowie Jakuba zabrali ze sobą łup z Bethchorin i cały łup z miast i tego dnia ruszyli do
domu, do Sychem.
17 I synowie Jakuba dotarli do domu, do miasta Sychem i zostali na zewnątrz miasta i tam potem odpoczywali po trudach wojny i zostali tam całą noc.
18 A wszystkie ich sługi razem z całym łupem, który zabrali z miast, wyszli na zewnątrz miasta i nie weszli do miasta, gdyż mówili: „Być może będzie więcej walk przeciw nam i mogą nadejść, by oblegać nas w Sychem.”
19 I Jakub i jego synowie i ich sługi zostali tej nocy i następnego dnia na części pola, którą Jakub kupił od Chamora za pięć szekli, a wszystko, co pojmali, było przy nich.
20 I cały łup, który zgarnęli synowie Jakuba był na tym polu, obfity niczym piasek nad brzegiem morza.
21 A wszyscy mieszkańcy tej krainy obserwowali z daleka i bali się synów Jakuba,
którzy dokonali takiego czynu, gdyż żaden król z dawnych czasów nie dokonał nigdy czegoś
podobnego.
22 A siedmiu królów miast Kanaan postanowiło zawrzeć pokój z synami Jakuba, ponieważ z ich powodu bardzo bali się o swoje życie.
23 I tego dnia, który był siódmym dniem, Jafia, król Hebronu, posłał w tajemnicy do króla Ai, króla Gibeonu, króla Salem, króla Adulam, króla Lechisz, króla Chazar i do wszystkich królów kanaańskich, którzy byli pod jego władaniem, mówiąc:
24 „Przybywajcie do mnie i chodźcie ze mną do synów Jakuba, a ja zawrę z nimi pokój i podpiszę z nimi traktat, aby wasze ziemie nie zostały zniszczone mieczem synów Jakuba, jak to uczynili Sychem i innym miastom wokół niego, jak sami słyszeliście i widzieliście.
25 I kiedy do mnie przybędziecie, nie
Przychodźcie z wieloma ludźmi, lecz niech każdy król przyprowadzi swych trzech głównych
kapitanów, a każdy kapitan niech przyprowadzi trzech oficerów.
26 I przybądźcie wszyscy do Hebronu i razem pójdziemy do synów Jakuba będziemy ich błagać, by podpisali z nami traktat pokojowy.”
27 I wszyscy ci królowie uczynili jak kazał król Hebronu, ponieważ wszyscy podlegali jego radzie i byli pod jego rozkazem i wszyscy królowie Kanaan zebrali się, by iść do synów Jakuba, by zawrzeć z nimi pokój. A synowie Jakuba powrócili i poszli na pole, które było w Sychem, ponieważ nie pokładali pewności w królach tej ziemi.
28 I synowie Jakuba powrócili i pozostali na polu przez dziesięć dni, a nikt nie przybył toczyć z nimi wojny.
29 I kiedy synowie Jakuba spostrzegli, że nie zanosiło się na wojnę, zebrali się wszyscy i weszli do miasta Sychem i synowie Jakuba pozostali w Sychem.
30 A po upływie czterdziestu dni wszyscy królowie Amorytów zebrali się i przyszli do
Hebronu, do Jafii, króla Hebronu.
31 A liczba królów, którzy przybyli do Hebronu, by zawrzeć pokój z synami Jakuba,
wynosiła dwudziestu jeden królów, a liczba kapitanów, którzy z nimi przybyli, wynosiła
sześćdziesięciu dziewięciu, a ich ludzi było stu osiemdziesięciu dziewięciu i wszyscy ci królowie i ich ludzie spoczęli przy Górze Hebron.
32 A król Hebronu wyszedł ze swymi trzema kapitanami i dziewięcioma ludźmi i królowie ci
postanowili iść do synów Jakuba, by zawrzeć pokój.
33 I rzekli do króla Hebronu: „Idź ty przed nami ze swymi ludźmi i pomów za nas z synami Jakuba, a my przybędziemy za tobą, by potwierdzić twoje słowa.” I król Hebronu tak uczynił.
34 A synowie Jakuba usłyszeli, że wszyscy królowie Kanaan zebrali się i przebywali w
Hebronie i synowie Jakuba wysłali swe sługi jako szpiegów, mówiąc: „Idźcie i szpiegujcie tych królów, przeszukajcie i przepytajcie ich ludzi, czy jest ich wielu, czy nie, a jeśli jest ich niewielu, policzcie ich i wracajcie.”
35 I sługi Jakuba potajemnie udali się do tych królów i uczynili tak, jak kazali im synowie Jakuba i tego dnia wrócili do synów Jakuba i rzekli do nich: „Poszliśmy do tych królów i jest ich niewielu i policzyliśmy ich i oto jest ich dwustu osiemdziesięciu ośmiu królów i ludzi.”
36 A synowie Jakuba rzekli: „Jest ich niewielu, dlatego nie wyjdziemy do nich.” A rankiem
synowie Jakuba powstali i wybrali ze swoich ludzi sześćdziesięciu dwóch i dziesięciu synów
Jakuba poszło z nimi. I przepasali swoją broń wojenną, gdyż rzekli: „Przybywają, by toczyć z
nami wojnę”, ponieważ nie wiedzieli, że tamci przyszli zawrzeć z nimi pokój.
37 I synowie Jakuba udali się ze swymi sługami do bram Sychem, w stronę tych królów, a ich ojciec Jakub był z nimi.
38 I kiedy ruszyli na przód, oto król Hebronu i jego trzech kapitanów i dziewięciu ludzi, szli
droga na spotkanie synom Jakuba, a synowie Jakuba podnieśli oczy i zobaczyli w oddali Jafię, króla Hebronu, ze swymi kapitanami, zmierzającego ku nim i synowie Jakuba stanęli u
bram Sychem i nie ruszyli się dalej.
39 A król Hebronu dalej się zbliżał, on i jego kapitani, aż dotarł blisko synów Jakuba i on i jego kapitanowie skłonili się im do ziemi, a król Hebronu usiadł ze swymi kapitanami przed
Jakubem i jego synami.
40 I synowie Jakuba rzekli do niego: „Co ci się stało, o królu Hebronu? Po co przychodzisz dzisiaj do nas? Czego od nas chcesz?”, a król Hebronu rzekł do Jakuba: „Błagam cię, mój panie, wszyscy królowie Kananejczyków przybyli dzisiaj, by zawrzeć z tobą pokój.”
41 A synowie Jakuba usłyszeli słowa króla Hebronu i nie chcieli przystać na jego propozycję,
ponieważ synowie Jakuba nie pokładali w nim wiary, gdyż wyobrażali sobie, że król Hebronu ich oszukuje.
42 A król Hebronu zrozumiał z ich słów, że mu nie wierzą, podszedł bliżej Jakuba i powiedział: „Błagam cię, mój panie, bądź pewien, że wszyscy ci królowie przybyli do ciebie na pokojowych warunkach, ponieważ nie przybyli ze wszystkimi swymi ludźmi ani nie przynieśli ze sobą broni wojennej, gdyż przyszli szukać pokoju u mojego pana i jego synów.”
43 A synowie Jakuba odpowiedzieli królowi Hebronu, mówiąc: „Poślij po swych królów, a
jeśli mówisz prawdę, niech każdy z nich przyjdzie do nas z osobna, a jeśli przyjdą do nas
nieuzbrojeni, wtedy będziemy wiedzieć, że szukają z nami pokoju.”
44 I Jafia, król Hebronu, posłał jednego ze swych ludzi po królów i wszyscy oni przyszli
przed synów Jakuba, ukłonili się im do ziemi i królowie ci usiedli przed Jakubem i jego synami i przemówili do nich:
45 „Słyszeliśmy, coście uczynili królom Amorytów swymi mieczami i bronią, tak, że żaden
człowiek nie mógł wam się przeciwstawić i baliśmy się o nasze życie, aby nie stało się nam
tak, jak stało się im.
46 Dlatego przyszliśmy do was, by zawrzeć traktat pokoju między nami i dlatego teraz
podpiszcie z nami pakt pokoju i prawdy, że nie będziecie się do nas wtrącać ani my do was.”
47 I synowie Jakuba poznali, że naprawdę przyszli oni szukać z nimi pokoju i synowie Jakuba posłuchali ich i utworzyli z nimi pakt.
48 I synowie Jakuba przysięgli im, że nie będą się do nich wtrącać, a królowie Kananejczyków przysięgli im to samo i od tego dnia naprzód synowie Jakuba uczynili ich poddanymi.
49 A po tym wszyscy kapitani tych królów przyszli ze swymi ludźmi przed Jakuba z rękoma
pełnymi prezentów dla Jakuba i jego synów i pokłonili mu się do ziemi.
50 I królowie ci później błagali ich by zwrócili cały łup, który wzięli z siedmiu miast Amorytów, a synowie Jakuba tak uczynili i oddali wszystko to, co zabrali, kobiety, dzieci, bydło i cały łup, jaki zabrali i odesłali ich, a ci poszli każdy do swojego miasta.
51 I wszyscy ci królowie ponownie pokłonili się synom Jakuba i wysłali lub przynieśli im wiele podarków w tych dniach, a synowie Jakuba odesłali tych królów i ich ludzi i odeszli oni w pokoju do swych miast, a synowie Jakuba również wrócili do swojego domu, do Sychem.
52 I od tamtego dnia pokój panował między synami Jakuba a królami Kananejczyków, aż do
kraju Kanaan przybyli potomkowie Izraela, by go odziedziczyć
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 10:17, 17 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
NA teraz...
DZIEJE JÓZEFA.
Rozdział 41
1 I po upływie roku synowie Jakuba wyruszyli z Sychem i przybyli do Hebronu, do swojego ojca Izaaka i tam zamieszkali, lecz ich trzoda i stada codziennie pasły się w Sychem, ponieważ w tamtych czasach były tam dobre, żyzne pastwiska, a Jakub, jego synowie i całe ich domostwo żyli w dolinie Hebronu.
2 I było to w tamtych dniach, w tamtym roku, w sto szóstym roku życia Jakuba, dziesięć lat po przybyciu Jakuba z Padan-aram, kiedy Lea, żona Jakuba, zmarła. Miała pięćdziesiąt jeden lat, kiedy umarła w Hebronie.
3 I Jakub i jego synowie pochowali ją w jaskini na polu Makpela, czyli w Hebronie, którą Abraham kupił od Hetytów na miejsce pochówku.
4 I synowie Jakuba mieszkali ze swym ojcem w dolinie Hebronu, a wszyscy mieszkańcy tego kraju znali ich siłę i ich sława rozniosła się po całym kraju.
5 A Józef, syn Jakuba i jego brat Beniamin, synowie Racheli, żony Jakuba, byli w tamtych dniach jeszcze młodzi i nie poszli ze swymi braćmi w czasach bitew we wszystkich miastach Amorytów.
6 I kiedy Józef ujrzał siłę swoich braci i ich wielkość, wychwalał ich i rozsławiał, lecz siebie oceniał jako wspanialszego od nich i chwalił siebie ponad nich. A Jakub, jego ojciec, również kochał go bardziej, niż któregokolwiek ze swych synów, ponieważ był to syn urodzony w jego podeszłym wieku i przez swoja miłość do niego sprawił mu wielokolorowy płaszcz.
7 I kiedy Józef ujrzał, że jego ojciec kocha go bardziej, niż jego braci, dalej wywyższał się ponad swoich braci i zdawał swemu ojcu podłe relacje dotyczące ich.
8 A synowie Jakuba, widząc całe zachowanie Józefa względem nich oraz to, że ich ojciec kocha go bardziej, niż któregokolwiek z nich, nienawidzili go i nie byli w stanie rozmawiać z nim spokojnie przez te wszystkie dni.
9 A Józef miał siedemnaście lat i ciągle przejaskrawiał siebie w porównaniu do swoich braci i myślał o wywyższeniu siebie ponad nich.
10 W tym czasie przyśnił mu się sen i poszedł do swoich braci i opowiedział im swój sen i rzekł do nich: „Miałem sen i oto wszyscy wiązaliśmy w polu snopy i mój snop uniósł się nad ziemią, a wasze snopy otoczyły go i skłoniły mu się.”
11 A jego bracia odpowiedzieli mu: „Co ma znaczyć ten sen, który ci się przyśnił? Czy twoje serce podpowiada ci, że nami rządzisz?”
12 I poszedł on i powiedział to swojemu ojcu, Jakubowi, a Jakub pocałował Józefa, kiedy usłyszał te słowa z jego ust i pobłogosławił mu.
13 A kiedy synowie Jakuba zobaczyli, że ich ojciec pobłogosławił Józefowi i pocałował go i że wielce go kochał, stali się o niego zazdrośni i znienawidzili go jeszcze bardziej.
14 A następnie Józefowi przyśnił się jeszcze jeden sen i opowiedział o nim ojcu w obecności swoich braci i Józef powiedział swemu ojcu i braciom: „Oto ponownie śnił mi się sen i oto pokłoniło mi się słońce, księżyc i jedenaście gwiazd.”
15 A jego ojciec usłyszał słowa Józefa o jego śnie i widząc, że bracia nienawidzili Józefa z tego powodu, Jakub zganił Józefa przed jego braćmi z tego powodu, mówiąc: „Co ma znaczyć ten sen, który wyśniłeś i to wywyższanie się ponad twoich braci, którzy są starsi, niż ty?
16 Czy wydaje się twemu sercu, że ja, twoja matka i twoich jedenastu braci przyjdziemy i pokłonimy się tobie, że mówisz takie rzeczy?”
17 A jego bracia byli o niego zazdrośni z powodu jego słów i snu i dalej go nienawidzili, a Jakub zachowywał jego sny w swym sercu.
18 I jednego dnia synowie Jakuba poszli wypasać trzody ich ojca w Sychem, ponieważ w tych dniach ciągle byli jeszcze pasterzami. I tego dnia spóźniali się i minęła pora zebrania stad, a oni nie przybyli.
19 I Jakub zauważył, że jego synowie spóźniali się z Sychem i powiedział do siebie: „Być może ludność Sychem powstała, by walczyć przeciw nim, dlatego się dzisiaj spóźniają.”
20 I Jakub zawołał Józefa, swego syna i pouczył go: „Oto twoi bracia wypasają dzisiaj w Sychem i oto jeszcze nie wrócili. Dlatego teraz idź i zobacz,
gdzie są i wróć, by mi powiedzieć, jak się czują twoi bracia i jak się mają trzody.”
21 I Jakub wysłał swego syna, Józefa, do doliny Hebron, a Józef przybył do Sychem po swoich braci i nie mógł ich znaleźć, więc chodził po polu, które było niedaleko Sychem, by poszukać swych braci, zgubił drogę w dziczy i nie wiedział, którędy iść.
22 I znalazł go anioł Pana, jak błądził na drodze prowadzącej na pole i Józef rzekł do anioła:
„Szukam swoich braci, czy nie słyszałeś, gdzie wypasają?”, a anioł Pana odpowiedział Józefowi: „Widziałem twoich braci jak wypasali tutaj i słyszałem jak mówili, że pójdą wypasać do Dotain.”
23 I Józef posłuchał głosu anioła Pana i poszedł do swych braci do Dotain i znalazł ich w Dotain, jak wypasali trzody.
24 I Józef podszedł do swych braci, a zanim znalazł się blisko nich, oni postanowili go zabić.
25 I Symeon rzekł do swych braci: „Oto człowiek snów idzie dzisiaj do nas i dlatego teraz chodźcie i zabijmy go i wrzućmy do jednego z dołów w dziczy, a kiedy jego ojciec będzie go szukał, powiemy, że pożarła go dzika bestia.”
26 A Ruben usłyszał słowa swych braci dotyczące Józefa i rzekł do nich: „Nie powinniście tego czynić, bo jak wtedy spojrzymy na naszego ojca, Jakuba? Wrzućcie go do tego dołu aby zginął, lecz nie podnoście na niego ręki by przelać jego krew.” A Ruben powiedział to, by ocalić go z ich rąk, by mógł wrócić do swego ojca.
27 I kiedy Józef przyszedł do swych braci, usiadł przed nimi, a oni powstali, złapali go, przygnietli do ziemi i zdjęli z niego wielokolorowy płaszcz, który miał na sobie.
28 I wzięli go i wrzucili do dołu, a w tym dole nie było wody, tylko węże i skorpiony i Józef bał się węży i skorpionów, które były w tym dole. I zapłakał donośnym głosem, a Pan ukrył węże i skorpiony pod ścianami dołu i nie skrzywdziły one Józefa.
29 I Józef zawołał z dołu do swych braci: „Cóż wam uczyniłem, czym zgrzeszyłem? Dlaczego nie boicie się Pana, obchodząc się tak ze mną? Czyż nie jestem z waszych kości i ciała i czy Jakub, wasz ojciec, nie jest moim ojcem? Dlaczego dzisiaj mi to czynicie i jak teraz spojrzycie na naszego ojca, Jakuba?”
30 I dalej wołał swych braci z dołu i mówił: „O, Judzie, Symeonie i Lewi, bracia moi, wyciągnijcie mnie z tego miejsca ciemności, w które mnie wrzuciliście, i miejcie dzisiaj nade mną litość, wy, dzieci Pana, synowie Jakuba, mojego ojca. A jeśli zgrzeszyłem przeciwko wam, czyż nie jesteście synami Abrahama, Izaaka i Jakuba? Kiedy oni widzieli sierotę, litowali się nad nim, głodnemu dawali chleb, spragnionemu wodę, nagiemu szaty!
31 A teraz powstrzymacie swą litość wobec brata, gdyż ja jestem waszym ciałem i kośćmi, a jeśli przeciw wam zgrzeszyłem, na pewno uczynicie to ze względu na mojego ojca!”
32 I Józef przemówił tymi słowy z dołu, a jego bracia nie mogli go słuchać ani skłonić swych uszu na jego słowa, a Józef wołał i szlochał w dole.
33 I Józef rzekł: „Och, gdyby mój ojciec wiedział dzisiaj o tym czynie, którego dopuścili się nade mną moi bracia i o tych słowach, które dzisiaj do mnie rzekli.”
34 I wszyscy jego bracia słyszeli jego wołanie i płacz w dole i odsunęli się od dołu, by nie słyszeć krzyków Józefa i jego płaczu.
Rozdział 42
1 I poszli i usiedli po przeciwnej stronie, w odległości strzału z łuku i tam usiedli, by zjeść chleb, a podczas gdy jedli, naradzali się, co z nim zrobić, czy go zabić, czy zaprowadzić z powrotem do jego ojca.
2 Naradzali się, kiedy podnieśli wzrok i ujrzeli i oto grupa Izmaelitów szła w oddali drogą Gilead, w stronę Egiptu.
3 I Juda rzekł do nich: „Co nam to da, jeśli zabijemy naszego brata? Może Bóg zemści się na nas za niego. Oto rada, którą w jego sprawie proponuję: oto nadchodzi grupa Izmaelitów idących do Egiptu,
4 dlatego teraz chodźmy i oddajmy im go i nie podnośmy na niego ręki, a oni poprowadzą go ze sobą i zginie on pośród ludzi tego kraju i nie zginie z naszych rąk.” I propozycja ta zadowoliła jego braci i uczynili zgodnie z jego słowami.
5 I podczas gdy dyskutowali w tej sprawie, zanim grupa Izmaelitów zbliżyła się do nich, przeszło obok nich siedmiu handlarzy z Madian i byli spragnieni, podnieśli wzrok i zobaczyli dół, w którym uwięziony był Józef, spojrzeli i oto każdy z nich pospieszył, niczym niesiony ptasimi skrzydłami.
6 I Madianici ci pobiegli do dołu, by się napić, ponieważ myśleli, że zawierał on wodę, a podszedłszy do dołu usłyszeli głos Józefa wołającego i szlochającego w dole i zajrzeli do środka i ujrzeli oto urodziwego młodzieńca.
7 I zawołali do niego: „Kim jesteś i kto wrzucił cię do tego dołu w dziczy?” i wszyscy pomogli Józefowi i wyciągnęli go i zabrali i udali się w dalszą drogę i minęli jego braci.
8 A oni rzekli do niego: „Dlaczego to robicie, zabieracie nam naszego sługę i odchodzicie? Z pewnością umieściliśmy tego młodzieńca w dole, ponieważ zbuntował się przeciw nam, a wy przychodzicie, wyciągacie go i zabieracie. Oddajcie nam teraz naszego sługę.”
9 A Madianici odpowiedzieli synom Jakuba: „Czy jest to wasz sługa, albo pomocnik? A może to wy wszyscy jesteście jego sługami, ponieważ on jest bardziej urodziwy i lepiej sytuowany, niż każdy z was, więc dlaczego nas okłamujecie?
10 Dlatego teraz nie posłuchamy waszych słów, ponieważ znaleźliśmy młodzieńca w dole w dziczy i zabraliśmy go. Dlatego idziemy dalej.”
11 I wszyscy synowie Jakuba podeszli do nich i rzekli: „Oddajcie nam naszego sługę, po co macie zginąć wszyscy od miecza?” A Madianici krzyknęli przeciwko nim i wyciągnęli swoje miecze i podeszli walczyć z synami Jakuba.
12 I oto Symeon powstał przeciw nim, odbił się od ziemi i wyciągnął swój miecz, podbiegł do Madianitów i wydał przed nimi okrutny krzyk, który słychać było w oddali i ziemia zatrzęsła się od krzyku Symeona.
13 A Madianici przestraszyli się Symeona i dźwięku jego krzyku i padli na twarze, wielce przerażeni.
14 A Symeon rzekł do nich: „Zaiste, jestem Symeon, syn Jakuba Hebrajczyka, który zniszczyłem, z jednym tylko bratem, miasto Sychema i miasta Amorytów. I Bóg sprawi, że, jeśli wszyscy wasi bracia, ludzie Madian, a nawet królowie Kanaan, przybędą z wami, nie będziecie w stanie stawić mi czoła.
15 Dlatego teraz oddajcie nam młodzieńca, którego zabraliście, bym nie nakarmił waszymi ciałami ptactwa z nieba i ziemskich bestii.”
16 A Madianici jeszcze bardziej bali się Symeona i podeszli do synów Jakuba ze strachem i przerażeniem i żałosnymi słowami, mówiąc:
17 „Z pewnością, powiedzieliście, że młodzieniec jest waszym sługą, że się przeciw wam zbuntował i dlatego umieściliście go w dole. Co zatem zrobicie ze sługą, który buntuje się przeciw swemu panu? Dlatego teraz, sprzedajcie go nam, a my damy wam za niego, co chcecie.” A Pan chętnie tak uczynił, by synowie Jakuba nie zabili swojego brata.
18 A Madianici widzieli, że Józef był urodziwy i dobrze sytuowany, pragnęli go w swych sercach i pilnie chcieli odkupić go od jego braci.
19 A synowie Jakuba posłuchali Madianitów i sprzedali im swego brata, Józefa, za dwadzieścia sztuk srebra, a Rubena, ich brata, nie było z nimi i Madianici zabrali Józefa i udali się w dalszą drogę do Gilead.
20 Szli drogą, a Madianici żałowali tego, co zrobili, że kupili młodzieńca i mówili do siebie: „Cośmy uczynili, zabraliśmy Hebrajczykom tego młodzieńca, który jest urodziwy i dobrze sytuowany.
21 Może został on wykradziony z ziemi Hebrajczyków i po co to uczyniliśmy? A jeśli będą go szukać i znajdą w naszych rękach, zginiemy przez niego.
22 Z pewnością sprzedali go nam ludzie zuchwali i mocni, a siłę jednego z nich
widzieliście dzisiaj. Może wykradli go z jego ziemi swoją mocą i bronią i dlatego sprzedali go nam za tak niewielką wartość, którą im daliśmy.”
23 I podczas gdy tak między sobą dyskutowali, spojrzeli i oto ta sama grupa Izmaelitów, która nadjeżdżała wcześniej, a którą widzieli synowie Jakuba, zbliżała się do Madianitów, a Madianici rzekli do siebie: „Sprzedajmy młodzieńca grupie Izmaelitów, którzy się do nas zbliżają, a weźmiemy za niego tę niewielką wartość, którą za niego zapłaciliśmy i zostaniemy wybawieni od jego zła.”
24 I tak zrobili, podeszli do Izmaelitów i Madianici sprzedali Józefa Izmaelitom za dwadzieścia sztuk srebra, które dali za niego jego braciom.
25 I Madianici ruszyli dalej w drogę do Gilead, a Izmaelici zabrali Józefa i pozwolili mu jechać na grzbiecie jednego ze swoich wielbłądów i poprowadzili go do Egiptu.
26 A Józef usłyszał, że Izmaelici udają się do Egiptu i lamentował i płakał z tego powodu, że zostanie wywieziony daleko z ziemi Kanaan, od swojego ojca i płakał gorzko jadąc na wielbłądzie, a jeden z mężczyzn zobaczył go i kazał mu zejść z wielbłąda i iść pieszo, a mimo to Józef dalej płakał i mówił: „O, mój ojcze, mój ojcze.”
27 I jeden z Izmaelitów powstał i uderzył Józefa w policzek, a on nadal płakał. I Józef był zmęczony drogą i nie mógł dalej iść z powodu smutku swojej duszy, a oni wszyscy bili go i dokuczali mu w drodze i grozili mu, by przestał płakać.
28 A Pan ujrzał upór Józefa i jego troski i Pan zesłał na tych ludzi ciemność i pomieszanie i ręka każdego, kto go uderzył, uschła.
29 I rzekli do siebie: „Cóż uczynił nam Bóg w tej drodze?” I nie wiedzieli, że spotkało ich to z powodu Józefa. I mężczyźni podróżowali dalej i przeszli drogą Efrat, gdzie pochowana była Rachela.
30 I Józef wyciągnął ręce w stronę grobu swojej matki, podbiegł do grobu swojej matki, padł na grób i płakał.
31 I Józef głośno płakał nad grobem swojej matki i rzekł: „O, moja matko, moja matko, o, ty, która mnie urodziłaś, zbudź się teraz, powstań i ujrzyj swojego syna, jak został sprzedany na niewolnika i nikt go nie żałuje.
32 O, powstań i ujrzyj swojego syna, płacz ze mną z powodu moich trosk i wejrzyj w serca moich braci.
33 Obudź się, moja matko, obudź się dla mnie ze swego snu i skieruj swe walki przeciw moim braciom. O, jakże rozebrali mnie z mojego płaszcza i już dwa razy sprzedali mnie na niewolnika i oddzielili od mojego ojca i nie ma nikogo, kto by mnie pożałował.
34 Zbudź się i przedstaw swoją sprawę przeciw nim Bogu i zobacz, kogo Bóg w swym osądzie wynagrodzi, a kogo potępi.
35 Powstań, o matko, powstań, obudź się ze swego snu i zobacz mojego ojca, jak jego dusza jest dzisiaj ze mną i pociesz go i ukoj jego serce.”
36 I Józef mówił dalej te słowa i głośno płakał i gorzko szlochał nad grobem swojej matki. I przestał mówić i z goryczy serca stał się nieruchomy jak kamień nad grobem.
37 I Józef usłyszał głos mówiący do niego spod ziemi, który odpowiedział mu z goryczą serca i ze szlochem i modląc się tymi słowami:
38 „Mój synu, mój synu, Józefie, usłyszałam twój głos pełen płaczu i lamentu, widzę twoje łzy. Znam twoje troski, mój synu i smucą mnie one i wielki smutek dodany jest do mojego smutku.
39 Dlatego teraz, mój synu, Józefie, mój synu, pokładaj w Panu nadzieję i czekaj na niego i nie bój się, ponieważ Pan jest z tobą i wybawi cię od wszystkich trosk.
40 Wstań, mój synu, idź do Egiptu ze swymi panami i nie bój się, gdyż Pan jest z tobą, mój
synu.” I dalej mówiła podobne słowa do Józefa i potem zamilkła.
41 A Józef usłyszał to i wielce się temu dziwił i dalej płakał. A potem jeden z Izmaelitów zobaczył go, jak płacze nad grobem i zapłonął w nim gniew i odciągnął go stamtąd, pobił i przeklął go.
42 A Józef zapytał mężczyzn: „Czy znajdę w waszych oczach łaskę byście zabrali mnie z
powrotem do domu mojego ojca, a on da wam obfite bogactwa.”
43 A oni odpowiedzieli mu: „Czyż nie jesteś niewolnikiem i gdzie jest twój ojciec? A jeśli
miałbyś ojca, nie zostałbyś dwa razy sprzedany jako niewolnik za tak niską cenę.” I wezbrała
przeciw niemu złość i dalej go bili i karali, a Józef gorzko płakał.
44 A Pan ujrzał cierpienia Józefa i ponownie uderzył w tych ludzi i ukarał ich i sprawił, że ogarnęła ich ciemność na ziemi, zabłysły gromy, zaryczał grzmot i zatrzęsła się ziemia na dźwięk grzmotu i wielkiego wiatru, a mężczyźni byli przerażeni i nie wiedzieli, dokąd iść.
45 A bestie i wielbłądy stały nieruchomo i próbowali oni je prowadzić, ale nie chciały iść, bili je, a one ukucnęły na ziemi, a mężczyźni rzekli do siebie: „Cóż nam czyni Bóg? Jakie są nasze przewinienia i jakie grzechy, że spotyka nas coś takiego?”
46 A jeden z nich odpowiedział i rzekł do nich: „Być może przytrafia nam się dzisiaj to dlatego, że grzeszymy trapiąc tego niewolnika. Dlatego teraz błagajmy go mocno, by nam przebaczył i wtedy będziemy wiedzieć, z czyjego powodu spotyka nas to zło i jeśli Bóg będzie miał nad nami współczucie, będziemy wiedzieć, że wszystko to spadło na nas dlatego, że grzeszymy trapiąc tego niewolnika.”
47 I mężczyźni tak uczynili i błagali go, by im wybaczył i rzekli: „Zgrzeszyliśmy wobec Pana i wobec ciebie, dlatego teraz racz prosić twojego Boga by odsunął od nas tę śmierć, ponieważ zgrzeszyliśmy przeciw niemu.”
48 I Józef postąpił zgodnie z ich słowami i Pan posłuchał Józefa i zdjął plagę, którą nasłał na tych mężczyzn z powodu Józefa, a bestie powstały z ziemi i poprowadzili je, a one poszły, a szalejąca burza osłabła, ziemia stała się spokojna i mężczyźni ruszyli dalej w podróż do Egiptu i wiedzieli, że to zło spotkało ich z powodu Józefa.
49 I mówili do siebie: „Oto wiemy, że to z powodu tego nękania spotkało nas zło. Dlatego po co teraz sprowadzamy na swe dusze tę śmierć? Naradźmy się, co czynić z tym niewolnikiem.”
50 I jeden odpowiedział: „Zaiste, powiedział nam, byśmy go odprowadzili do jego ojca, dlatego teraz chodźmy, weźmy go z powrotem i pójdźmy w to miejsce, które nam wskaże i weźmy od jego rodziny cenę, jaką daliśmy za niego i potem odejdziemy.”
51 A inny odpowiedział znów: „Oto ta rada jest bardzo dobra, lecz nie możemy tak uczynić, ponieważ jest nam nie po drodze, a nie możemy zboczyć z naszego szlaku.”
52 A jeszcze jeden odpowiedział i rzekł do nich: „Oto rada, co należy uczynić i nie wolno nam zrobić nic innego. Oto dzisiaj idziemy do Egiptu, a kiedy dotrzemy do Egiptu, sprzedamy go tam za wysoką cenę i zostaniemy wybawieni od jego zła.”
53 I zadowoliło to tych mężczyzn i tak uczynili i ruszyli z Józefem w dalszą drogę do Egiptu
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Sob 14:44, 17 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 10:30, 18 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Ciag dalszy...
Rozdział 43
1 A kiedy synowie Jakuba sprzedali swego brata Józefa Madianitom, serca ich zostały z tego powodu porażone i żałowali swych czynów i szukali go, by przyprowadzić go z powrotem, lecz nie mogli go znaleźć.
2 A Ruben powrócił do dołu, w którym umieścili Józefa, by go stamtąd wyciągnąć i oddać ojcu i Ruben stanął nad dołem, lecz nie usłyszał
ani słowa i wołał: „Józefie! Józefie!”, lecz nikt nie odezwał się ani słowem.
3 I Ruben rzekł: „Józef umarł ze strachu albo jakiś wąż spowodował jego śmierć.” I Ruben zszedł do dołu i szukał Józefa, lecz nie mógł
znaleźć go w dole i wyszedł z powrotem.
4 I Ruben rozdarł swoje ubrania i rzekł: „Nie ma tam tego dziecka, jak teraz powiem to mojemu ojcu, skoro on nie żyje?” i poszedł do swych braci
i znalazł ich pogrążonych w rozpaczy z powodu Józefa, podczas, gdy naradzali się, jak przekazać wieści o tej sytuacji swemu ojcu i Ruben rzekł do
swych braci: „Poszedłem do dołu i oto nie było tam Józefa, cóż więc powiemy naszemu ojcu, ponieważ mój ojciec będzie jedynie u mnie szukał chłopaka.”
5 A jego bracia odpowiedzieli mu mówiąc: „Tak i tak uczyniliśmy, a potem nasze serca uderzyły nas z powodu tego czynu i teraz siedzimy i szukamy rozwiązania, jak pogodzić z tym naszego ojca.”
6 A Ruben rzekł do nich: „Coście uczynili, teraz siwa głowa naszego ojca przez smutek zostanie wpędzona do grobu. Rzecz, którą zrobiliście, nie
jest dobra.”
7 I Ruben usiadł z nimi, a oni wszyscy wstali i przysięgli sobie nie mówić nic Jakubowi i wszyscy powiedzieli: „Ten, który powie o tym naszemu ojcu, albo jego gospodarstwu, albo opowie o tym któremukolwiek z potomków ziemi,
przeciwko niemu powstaniemy i zabijemy go mieczem.”
8 I synowie Jakuba bali się w tej kwestii siebie nawzajem, od najmłodszego do najstarszego i nikt nie przemówił słowem i schowali tę sprawę w swoich sercach.
9 I później usiedli, by zdecydować i wymyślić coś, co mogliby powiedzieć swemu ojcu, Jakubowi, na temat wszystkich tych wydarzeń.
10 I rzekł do nich Issachar: „Oto moja rada dla was – jeśli wydaje się wam, że dobrze będzie tak uczynić, weźcie płaszcz, który należał do Józefa i porwijcie go, zabijcie koźlę i umoczcie [płaszcz] w jego krwi.
11 I wyślijcie go do naszego ojca, a kiedy go zobaczy, powie, że zła bestia pożarła go, dlatego porwijcie jego płaszcz i oto na płaszczu będzie jego krew, a dzięki temu, że tak zrobicie, będziemy wolni od narzekań naszego ojca.”
12 I zadowoliła ich porada Issachara i posłuchali go i postąpili zgodnie ze słowem Issachara, które on im poradził.
13 I pospieszyli, wzięli płaszcz Józefa i podarli go, zabili koźlę i umoczyli płaszcz w krwi koźlęcia, a potem podeptali go w kurzu i wysłali
płaszcz do ich ojca, Jakuba, na rękach Neftaliego i kazali mu powiedzieć te słowa:
14 „Zebraliśmy bydło i doszliśmy aż do drogi do Sychem i jeszcze dalej, kiedy znaleźliśmy na drodze w dziczy ten płaszcz, brudny od krwi i kurzu. Dlatego teraz rozpoznaj, czy jest to płaszcztwojego syna, czy nie.”
15 I Neftali poszedł i przybył do swojego ojca i dał mu płaszcz i przemówił do niego tak, jak pouczyli go jego bracia.
16 A Jakub zobaczył płaszcz Józefa i rozpoznał go i padł twarzą na ziemię i stał się nieruchomy jak kamień, a potem wstał i krzyknął głośnym,
zapłakanym głosem: „To płaszcz mojego syna, Józefa!”
17 I Jakub pospieszył i wysłał kilka sług do swych synów, którzy poszli i znaleźli ich nadchodzących drogą ze stadami.
18 I synowie Jakuba przyszli do swego ojca około wieczora i oto ich szaty były podarte, a na głowach mieli kurz i znaleźli ojca krzyczącego i płaczącego donośnym głosem.
19 I Jakub powiedział do swoich synów: „Mówcie prawdę, jakie zło przynosicie mi nagle dzisiaj?”, a oni odpowiedzieli swemu ojcu, Jakubowi: „Szliśmy dzisiaj po tym, jak zebraliśmy stada i doszliśmy aż do miasta Sychem drogą w dziczy i znaleźliśmy na ziemi ten płaszcz pełen krwi i rozpoznaliśmy go i wysłaliśmy do ciebie, bo może ty też go rozpoznasz.”
20 A Jakub wysłuchał słów swoich synów i zapłakał donośnym głosem i rzekł: „Jest to płaszcz mojego syna, pożarła go zła bestia. Józef został
rozdarty na strzępy, ponieważ wysłałem go dzisiaj, by zobaczył, czy macie się dobrze wy i stada i by przyniósł mi od was słowo, a on poszedł, jak mu
kazałem i to właśnie spotkało go dzisiaj, podczas gdy ja myślałem, że jest on z wami.”
21 A synowie Jakuba odpowiedzieli, mówiąc: „Nie przyszedł do nas ani go nie widzieliśmy od czasu, kiedy wyszliśmy od ciebie do teraz.”
22 I kiedy Jakub usłyszał ich słowa znów głośno krzyknął, wstał i podarł swoje szaty, a na lędźwie założył sobie zgrzebnicę i gorzko płakał i smucił się, podniósł głos w szlochu i krzyknął te słowa:
23 „Józefie, mój synu, o, mój synu Józefie, wysłałem cię dzisiaj byś dowiedział się o samopoczucie twoich braci i oto zostałeś rozdarty
na kawałki. Poprzez moją rękę spotkało to mojego syna.
24 Smutno mi za ciebie, Józefie, mój synu, smutno mi za ciebie. Jakże byłeś mi słodki za życia, a teraz jakże bardzo gorzka jest mi twoja śmierć.
25 O, gdybym to ja umarł zamiast ciebie, Józefie, mój synu, ponieważ jest mi bardzo smutno za ciebie, mojego syna, gdzie jesteś? I gdzie
zostałeś zaciągnięty? Powstań, powstań z tego miejsca i przyjdź zobaczyć mój żal za ciebie, o, mój synu, Józefie.
26 Przyjdź teraz i policz łzy tryskające z mych oczu na policzki i zanieś je Panu by odwrócił ode mnie swój gniew.
27 O, Józefie, mój synu, jak żeś poległ, z ręki tego, przez którego nikt nigdy nie poległ od początku świata do dzisiejszego dnia. Ponieważ
zostałeś uśmiercony przez uderzenie wroga zadane podłością, lecz ja wiem, że na pewno przytrafiło się to tobie z powodu mnogości moich grzechów.
28 Powstań teraz i zobacz, jak gorzka jest moja troska o ciebie, mój synu, chociaż to nie ja ciebie wychowałem ani nie uformowałem cię ani nie
dałem ci oddechu i duszy, lecz Bóg, który ukształtował cię i dał ci kości, które pokrył ciałem i tchnął w twe nozdrza oddech życia, a potem dał ciebie mi.
29 Teraz naprawdę Bóg, który dał mi ciebie, sprawił, że spotkało cię to i zabrał mi ciebie.”
30 I Jakub dalej mówił podobne słowa dotyczące Józefa i gorzko płakał. Padł na ziemię i znieruchomiał.
31 I wszyscy synowie Jakuba, widząc troski swojego ojca, żałowali tego, co uczynili i oni również gorzko szlochali.
32 I Juda powstał i podniósł głowę swego ojca z ziemi i położył ją sobie na kolanach i otarł łzy swojego ojca z jego policzków i zaniósł się wielkim szlochem, podczas gdy głowa jego ojca spoczywała na jego kolanach, nieruchoma, jak kamień.
33 I synowie Jakuba ujrzeli troski swego ojca i podnieśli głosy i płakali, a Jakub nadal leżał na ziemi nieruchomy, jak kamień.
34 I wszyscy jego synowie, sługi i dzieci jego sług, podnieśli się i stanęli wokół niego by go pocieszać, a on nie chciał pocieszenia.
35 I całe domostwo Jakuba powstało i pogrążyło się w głębokiej żałobie z powodu Józefa i trosk ich ojca i wieści dosięgły Izaaka, syna Abrahama, ojca Jakuba i płakał on gorzko z powodu Józefa, on i całe jego domostwo i wyszedł on z miejsca swojego zamieszkania w Hebronie, a jego ludzie z nim i pocieszał Jakuba, swego syna, a ten odmawiał pocieszenia.
36 A następnie Jakub wstał z ziemi i łzy płynęły mu po policzkach i rzekł do swoich synów: „Powstańcie, weźcie swoje miecze i łuki, idźcie na pole, poszukajcie ciała mojego syna i przynieście je do mnie, bym mógł je pochować.
37 Szukajcie także, proszę was, pośród bestii i polujcie na nie, a tę, którą pierwszą znajdziecie, złapcie i przynieście do mnie, może Pan dzisiaj
pożałuje mego nieszczęścia i da wam tę, która rozszarpała mojego syna na kawałki i przyprowadźcie ją do mnie, a ja pomszczę sprawę mojego syna.”
38 I jego synowie uczynili tak, jak kazał im ich ojciec, wstali wcześnie rano i każdy wziął w rękę swój miecz i swój łuk i poszli na pole szukać bestii.
39 A Jakub dalej głośno krzyczał i płakał i chodził po domu w tę i z powrotem i uderzał ręką w rękę mówiąc: „Józefie, mój synu, Józefie, mój synu.”
40 A synowie Jakuba ruszyli w dzicz, by złapać bestię i oto podeszła do nich wilczyca i pochwycili ją, przynieśli do ojca i rzekli do niego: „Ją pierwszą znaleźliśmy i przynieśliśmy do ciebie tak, jak nam kazałeś, a ciała twojego syna nie mogliśmy znaleźć.”
41 A Jakub wziął bestię z rąk swoich synów i krzyknął głośnym, płaczącym głosem, trzymając w rękach bestię i z gorzkim sercem rzekł do bestii:
„Dlaczego pożarłaś mojego syna Józefa i dlaczego nie czułaś strachu przed Bogiem ziemi ani przed moimi troskami o mojego syna Józefa?
42 I pożarłaś mojego syna za nic, ponieważ nie dopuścił się żadnej przemocy, a tym samym uczyniłaś mnie winnym z jego powodu, dlatego
Bóg chce, by został pomszczony.”
43 A Pan otworzył usta bestii, by pocieszyć Jakuba jej słowami i odpowiedziała Jakubowi i przemówiła tymi słowami:
44 „Jak żyje Bóg, który stworzył nas na ziemi i jak żyje twoja dusza, mój panie, nie widziałam twojego syna ani nie rozszarpałam go na kawałki,
lecz przybywam z dalekiej krainy również w poszukiwaniu mojego syna, który dzisiaj ode mnie odszedł i nie wiem, czy żyje, czy jest martwy.
45 I dzisiaj przybyłam na pole szukać mojego syna, a twoi synowie znaleźli mnie i pojmali i wzmogli moją rozpacz i dzisiaj przywiedli mnie przed twoje oblicze i teraz mówię do ciebie te słowa.
46 Dlatego teraz, o synu człowieczy! jestem w twoich rękach i uczyń mi dzisiaj, co wydaje się słuszne w twych oczach, lecz na życie Boga, który
mnie stworzył, nie widziałam twojego syna ani nie rozszarpałam go na kawałki ani nigdy w moim życiu nie miałam w ustach ludzkiego mięsa.”
47 I kiedy Jakub usłyszał słowa bestii, wielce był zdziwiony i uwolnił bestię ze swej ręki, a ona odeszła.
48 A Jakub nadal głośno krzyczał i płakał za Józefem dzień po dniu i na wiele dni pogrążył się w żałobie po swym synu.
Rozdział 44
1 A synowie Izmaela, którzy kupili Józefa od Madianitów, którzy kupili go od jego braci, poszli z Józefem do Egiptu i dotarli do granic Egiptu i kiedy doszli blisko Egiptu, spotkali czterech mężczyzn z synów Medana, syna Abrahama, którzy ruszyli w podróż z ziemi egipskiej.
2 I Izmaelici rzekli do nich: „Czy chcecie kupić od nas tego niewolnika?” A tamci odrzekli: „Przyprowadźcie go do nas.” I przyprowadzili oni do nich Józefa, a ci zobaczyli, że był bardzo urodziwym młodzieńcem i kupili go za
dwadzieścia szekli.
3 I Izmaelici ruszyli dalej w swoją podróż do Egiptu, a Medanimi również wrócili tego dnia do Egiptu i rzekli do siebie: „Oto słyszeliśmy, że Potifar, oficer Faraona, kapitan straży, szuka dobrego sługi, który będzie przed nim stał i mu służył i [Potifar] chce uczynić go nadzorcą jego domu i wszystkich, którzy do niego należą.
4 Dlatego teraz chodźmy i sprzedajmy mu go za cenę, jakiej zapragniemy, jeśli będzie w stanie dać nam tyle, ile będziemy od niego chcieli.”
5 I ci Medanimi poszli do domu Potifara i rzekli do niego: „Słyszeliśmy, że szukasz dobrego sługi dla siebie, oto mamy sługę, który cię zadowoli,
jeśli możesz dać nam to, czego zapragniemy, a my go tobie sprzedamy.”
6 A Potifar rzekł: „Przyprowadźcie go do mnie, obejrzę go i jeśli mi się spodoba, dam wam za niego to, czego zażądacie.”
7 I Medanimi poszli i przyprowadzili Józefa i postawili go przed Potifarem, a on go zobaczył i bardzo mu się spodobał i Potifar rzekł do nich:
"Powiedzcie, co chcecie za tego młodzieńca?”
8 A oni rzekli: „Chcemy za niego czterysta sztuk srebra”, a Potifar odrzekł: „Dam je wam, jeśli przyniesiecie mi dowód jego kupna i opowiecie mi jego historię, gdyż być może został uprowadzony, ponieważ ten młodzieniec nie jest ani niewolnikiem ani synem niewolnika, lecz dostrzegam w nim wygląd cechy szanowanej i przystojnej.”
9 A Medanimi poszli i przyprowadzili do niego Izmaelitów, którzy go im sprzedali i powiedzieli do niego: „Jest to niewolnik i my go im sprzedaliśmy.”
10 A Potifar usłyszał słowa Ismaelitów i dał im srebro, a Medanimi wzięli je i ruszyli w swoją podróż, a Izmaelici również wrócili do domu.
11 I Potifar wziął Józefa i zaprowadził do siebie do domu, by ten mu służył i Józef znalazł w oczach Potifara uznanie, a ten pokładał w nim pewność i uczynił nadzorcą swego domu, a wszystkich, którzy do niego należeli umieścił pod jego nadzorem.
12 A Pan był z Józefem i stał się on bogatym mężczyzną i dla dobra Józefa Pan błogosławił domostwu Potifara.
13 I Potifar zostawił wszystko, co miał, w rękach Józefa i Józef był tym, który sprawiał, że rzeczy przychodziły i były odprowadzane i w domu Potifara wszystko było regulowane według jego życzenia.
14 A Józef miał osiemnaście lat, był młodzieńcem o pięknych oczach i ładnym
wyglądzie i nie było mu podobnego w całej ziemi egipskiej.
15 W tym czasie, kiedy był w domu swego pana, przychodząc i wychodząc, doglądając swego pana, Zulejkha, żona jego pana, podniosła oczy na Józefa
i spojrzała na niego i oto był on młodzieńcem pięknym i dobrze sytuowanym.
16 I pożądała w swym sercu tego piękna i jej dusza skupiona była na Józefie i kusiła go dzień po dniu i codziennie Zulejkha nęciła Józefa, lecz on nie podniósł oczu, by spojrzeć na żonę swego pana.
17 I Zulejkha powiedziała do niego: „Jakże przystojne są twój wygląd i postura, naprawdę, przyjrzałam się wszystkim niewolnikom, ale nie widziałam tak pięknego, jak ty.” A Józef odpowiedział jej: „Z pewnością ten, który
stworzył mnie w łonie mojej matki, stworzył cały rodzaj ludzki.”
18 A ona odpowiedziała: „Jak piękne są twoje oczy, którymi oczarowałeś mieszkańców Egiptu, mężczyzn i kobiety.” A on rzekł do niej: „Jak
piękne są one kiedy żyjemy, lecz gdybyś spojrzała na nie w grobie, na pewno odwróciłabyś się od nich.”
19 A ona powiedziała do niego: „Jak piękne i przyjemne są wszystkie twoje słowa. Teraz proszę, weź harfę, która jest w domu i graj swymi rękoma, niech usłyszymy twe słowa.”
20 A on rzekł do niej: „Jak piękne i przyjemne są moje słowa kiedy mówię pochwały dla mojego Boga i jego łaski.” A ona rzekła do niego: „Jak
bardzo piękne są włosy na twej głowie, spójrz oto na złoty grzebień, który jest w domu, weź go, proszę, i uczesz włosy na swojej głowie.”
21 A on odrzekł do niej: „Jak długo będziesz mówić te słowa? Przestań wypowiadać do mnie te słowa, wstań i zajmij się twoimi domowymi sprawami.”
22 A ona rzekła do niego: „Nikogo nie ma w moim domu i nie ma się czym zająć, lecz tylko twoimi słowami i twoimi życzeniami.” Lecz mimo wszystko, nie mogła przekonać Józefa do siebie, ani nie spojrzał on na nią, lecz kierował oczy w ziemię.
23 A Zulejkha w swym sercu pożądała Józefa, żeby się z nią położył i podczas gdy Józef siedział w domu wykonując swoją pracę, Zulejkha
przychodziła i siadała przed nim i swoją mową kusiła go codziennie, by się z nią położył lub na nią spojrzał, ale Józef nigdy nie chciał jej posłuchać.
24 I rzekła do niego: „Jeśli nie posłuchasz moich słów, ukarzę cię śmiercią i położę na ciebie żelazne jarzmo.”
25 A Józef odpowiedział jej: „Z pewnością Bóg, który mnie stworzył, rozluźnia kajdany więźniów i to on wybawi mnie z twojego więzienia i osądu.”
26 I kiedy nie mogła nad nim przeważyć, przekonać go, z duszą ciągle skupioną na nim, jej pragnienie sprawiło, że zapadła na ciężką chorobę.
27 I wszystkie kobiety Egiptu przychodziły, by ją odwiedzać i mówiły do niej: „Dlaczego jesteś w tak złym stanie? Ty, której nic nie brakuje. Z pewnością twój mąż jest wielkim i docenianym księciem w oczach króla, czy brakuje ci
czegokolwiek, czego pożąda twoje serce?”
28 A Zulejkha odpowiedziała im, mówiąc: „Dzisiaj dowiecie się, skąd pochodzi ta dolegliwość.” I rozkazała swym służącym przygotować jedzenie dla wszystkich kobiet i wyprawiła dla nich ucztę i wszystkie kobiety jadły w domy Zulejkhi.
29 I dała im noże by obierały cytrusy do jedzenia i rozkazała im ubrać Józefa w kosztowne szaty i kazała mu pojawić się przed nimi i Józef przyszedł i stanął przed ich oczami i wszystkie kobiety spojrzały na Józefa i nie mogły spuścić z niego wzroku i wszystkie pozacinały się w ręce nożami, które trzymały, a wszystkie cytrusy, które trzymały, wypełniły się krwią.
30 I nie wiedziały, co zrobiły, lecz dalej patrzyły na piękno Józefa i nie odwracały od niego wzroku.
31 A Zulejkha zobaczyła, co zrobiły i rzekła do nich: „Coście uczyniły? Oto daję wam do jedzenia cytrusy, a wy wszystkie tniecie sobie ręce.”
32 I wszystkie kobiety spojrzały sobie na ręce i oto były one całe we krwi i krew spływała im na szaty i rzekły do niej: „Ten niewolnik w twoim
domu opętał nas i nie mogłyśmy odwrócić od niego wzroku z powodu jego piękna.”
33 I rzekła do nich: „Z pewnością stało się to wam w chwili, kiedy na niego spojrzałyście i nie mogłyście się mu oprzeć. A jak ja mam się powstrzymać, kiedy jest on ciągle w moim domu i widzę go dzień po dniu jak wchodzi i wychodzi z mojego domu? Jak ma mi się nie pogarszać z powodu tego wszystkiego?”
34 A one rzekły do niej: „Prawdziwe są te słowa, gdyż któż mógłby widzieć tę piękną postać w domu i powstrzymywać się przed nim, a czy nie jest on niewolnikiem i sługą w twoim domu, dlaczego więc nie powiesz mu tego, co masz w sercu i cierpisz śmierć duszy przez tę sytuację?”
35 A ona powiedziała do nich: „Codziennie staram się go przekonać, a on nie chce przystać na me życzenia, a ja obiecałam mu wszystko, co jest dobre i nadal nie spotkała mnie z jego strony wzajemność. Dlatego jestem w złym stanie, jak widzicie.”
36 I Zulejkha bardzo rozchorowała się z powodu swego pragnienia Józefa i była chora z miłości, a wszyscy ludzie w domu Zulejkhi i jej męża nie wiedzieli nic o tej sprawie, że Zulejkha była chora z powodu swej miłości do Józefa.
37 I wszyscy ludzie w domu pytali ją: "Dlaczego jesteś chora i pogarsza ci się, mimo że nic ci nie brakuje?” A ona mówiła do nich: „Nie wiem, co sprawia, że co dzień jest gorzej.”
38 I wszystkie kobiety i jej przyjaciółki codziennie przychodziły ją odwiedzić i
rozmawiały z nią, a ona mówiła do nich: „Może tak być tylko przez miłość do Józefa”, a one mówiły do niej: „Uwiedź go i pojmaj go w
tajemnicy, być może posłucha cię i zabierze cię śmierci.”
39 I kobiecie pogarszało się z miłości do Józefa i coraz gorzej się czuła, aż prawie nie miała siły, by stanąć.
40 I pewnego dnia Józef wykonywał prace swego pana w domu, a Zulejkha podkradła się do niego i niespodziewanie na niego skoczyła, a Józef
powstał przeciw niej, a był silniejszy, niż ona i sprowadził ją na ziemię.
41 I Zulejkha płakała, gdyż pragnęło go jej serce i błagała go szlochając, a łzy płynęły jej po policzkach i przemówiła do niego głosem błagania
w zgorzkniałości duszy mówiąc:
42 „Czyż nie słyszałeś nigdy, nie widziałeś ani nie znałeś kobiety tak pięknej, jak ja, albo lepszej, niż ja, która codziennie do ciebie mówi, popada w
chorobę przez miłość do ciebie, przyznaje ci te wszystkie honory, a ty nadal nie chcesz posłuchać mojego głosu?
43 A jeśli to przez strach przed karą twojego pana, jak żyje król, nie spotka cię żadna krzywda z rąk twojego pana przez ten czyn. Dlatego teraz
zechciej mnie wysłuchać i zgódź się na honor, który tobie przyznałam i ocal mnie od tej śmierci i po co mam umierać dla ciebie?” I przestała mówić.
44 A Józef odpowiedział jej: „Powstrzymaj się ode mnie i zostaw tę sprawę mojemu panu. Oto mój pan nie wie, co się dzieje ze mną w jego domu, gdyż wszystko, co do niego należy, złożył na moje ręce, więc jak mogę czynić coś takiego w domu mojego pana?
45 Ponieważ on tak wielce mnie uhonorował w swoim domu, uczynił mnie także nadzorcą swego domu i wywyższył mnie i nie ma w tym domu
ważniejszego ode mnie i mój pan nie odmawia mi niczego, oprócz ciebie, która jesteś jego żoną, więc jak możesz mówić do mnie te słowa i jak ja
mógłbym uczynić to wielkie zło i grzech wobec Boga i twojego męża?
46 Dlatego teraz powstrzymaj się ode mnie i nie mów więcej słów takich, jak te, ponieważ nie posłucham ich.” Lecz Zulejkha nie chciała słuchać Józefa, kiedy mówił do niej te słowa i codziennie kusiła go, by jej posłuchał.
47 I następnie źródło Egiptu wypełniło się ponad brzegi i wszyscy mieszkańcy, jak również król i książęta, ruszyli z tamburynami i tańcami,
ponieważ była to wielka radość w Egipcie i święto w czasie wylewu morza Sihor, więc ruszyli radować się cały dzień.
48 I kiedy Egipcjanie wyruszyli do rzeki, by się radować, jak mieli w zwyczaju, wszyscy ludzie z domu Potifara poszli z nimi, lecz Zulejkha nie
chciała z nimi iść, ponieważ mówiła: „Jestem niedysponowana.” I została w domu i nie było z nią nikogo innego.
49 I wstała ona i zeszła do świątyni w domu i ubrała się w kosztowne szaty, a na głowie umieściła cenne kamienie onyksu inkrustowane srebrem i złotem i upiększyła twarz i skórę różnymi rodzajami kobiecych płynów oczyszczających i wypachniła świątynię i dom kasją i żywicą olibanową, rozpyliła mirrę i aloes, a następnie usiadła u wejścia do świątyni, w
przejściu do domu, którym Józef przechodził do pracy i oto Józef przyszedł z pola i wszedł do domu, by wykonać prace dla swojego pana.
50 I doszedł do miejsca, którym musiał przejść i ujrzał wszystko to, co wykonała Zulejkha i zawrócił.
51 A Zulejkha zobaczyła, jak się od niej odwrócił i zawołała do niego: „Co cię dręczy, Józefie? Idź do pracy, a ja przesunę się, aż przejdziesz na swoje miejsce.”
52 I Józef wrócił i wszedł do domu, przeszedł na swoje miejsce i usiadł, by jak zwykle wykonać prace dla swojego pana i oto Zulejkha przyszła do
niego i stanęła przed nim w kosztownych szatach, a zapach jej ubrań unosił się na odległość.
53 I pospieszyła i złapała Józefa i jego szaty i powiedziała do niego: „Jak żyje król, jeśli nie wykonasz mojej prośby, dzisiaj umrzesz” i pospieszyła i wyciągnęła swą drugą rękę i spod swoich szat wydobyła miecz, przystawiła go do szyi Józefa i rzekła: „Wstań i wykonaj moją prośbę, inaczej dzisiaj zginiesz.”
54 A Józef bał się jej, kiedy tak uczyniła i wstał by od niej uciec, a ona złapała za przód jego ubrań i w ferworze jego ucieczki szata, którą złapała Zulejkha, podarła się i Józef zostawił ją w ręku Zulejkhi i wybiegł, ponieważ się bał.
55 I kiedy Zulejkha zobaczyła, że podarła się szata Józefa i że zostawił ją w jej ręku, a sam uciekł, bała się o swoje życie, w razie, gdyby rozeszły się wieści dotyczące jej, wstała i w przebiegłości zdjęła szaty, które miała na sobie i przebrała się w swój zwykły strój.
56 I wzięła szatę Józefa i położyła ją obok siebie, poszła i usiadła tam, gdzie spoczywała w trakcie swej choroby, zanim ludzie z jej domu
wyruszyli nad rzekę i zawołała młodego chłopaka, który był wtedy w domu i kazała mu zawołać do siebie mieszkańców.
57 A kiedy ich zobaczyła, głośno i pełna lamentu powiedziała do nich: „Zobaczcie, co uczynił mi Hebrajczyk, którego wasz pan sprowadził mi do domu, przyszedł dzisiaj, by się ze mną położyć.
58 Ponieważ kiedy wy wyszliście, on przyszedł do domu i widząc, że nikogo nie ma, podszedł do mnie i złapał mnie, by ze mną spać.
59 A ja złapałam jego szaty, podarłam je i wykrzyknęłam głośno przeciw niemu, a kiedy podniosłam głos, wystraszył się o swoje życie, zostawił swe ubranie przede mną i uciekł.”
60 A ludzie z jej domu nie powiedzieli nic, lecz zapalił się w nich wielki gniew przeciw Józefowi, poszli do jego pana i powtórzyli mu słowa jego żony.
61 I Potifar wrócił do domu i był zły, a jego żona zawołała do niego: „Cóż mi uczyniłeś, przyprowadzając hebrajskiego sługę do mojego domu, ponieważ dzisiaj przyszedł do mnie, by ze mną spać. Tak mi dzisiaj uczynił.”
62 A Potifar wysłuchał słów swojej żony i rozkazał, żeby Józef został ukarany ciężką chłostą i tak mu uczyniono.
63 I podczas gdy go bili, Józef krzyczał donośnym głosem i wzniósł oczy do nieba i powiedział: „O, Panie Boże, ty wiesz, że jestem niewinny, więc dlaczego miałbym zginąć dzisiaj z powodu kłamstwa, z rąk tych nieobrzezanych, podłych ludzi, których ty znasz?”
64 A podczas, gdy ludzie Potifara bili Józefa, on nadal krzyczał i płakał, a było tam dziecko w wieku jedenastu miesięcy, a Pan otworzył usta dziecka i rzekło ono te słowa przed ludźmi Potifara, którzy bili Józefa:
65 „Czego chcecie od tego człowieka i dlaczego czynicie mu to zło? Moja matka mówi kłamstwa. Oto, co zaszło.”
66 I dziecko powiedziało im, co się naprawdę zdarzyło i przytoczyło im wszystkie słowa, które dzień po dniu mówiła do Józefa Zulejkha.
67 I wszyscy ludzie usłyszeli słowa dziecka i wielce się im dziwili, a dziecko przestało mówić.
68 A Potifar był bardzo zawstydzony słowami swojego syna i rozkazał swym ludziom nie bić więcej Józefa, a oni przestali.
69 I Potifar wziął Józefa i kazał postawić go przed kapłanami, by go osądzili, a byli oni kapłanami należącymi do króla.
70 I Potifar przybył z Józefem przed kapłanów, którzy byli sędziami króla i rzekł do nich: „Zdecydujcie, proszę, jaki należy się mojemu słudze osąd, ponieważ tak uczynił.”
71 A kapłani rzekli do Józefa: „Dlaczego uczyniłeś tak swemu panu?”, a Józef odpowiedział im: „Nie tak, moi panowie, lecz tak wygląda sprawa.” A Potifar rzekł do Józefa: „Z pewnością w zaufaniu oddałem w twoje ręce wszystko, co do mnie należy i nie zabroniłem tobie niczego, prócz mojej żony, więc jak mogłeś wyrządzić mi takie zło?”
72 A Józef odpowiedział: „Nie tak, mój panie, jak żyje Pan i jak żyje twoja dusza, mój panie, słowa, które usłyszałeś od swojej żony są nieprawdziwe, ponieważ tak wyglądały sprawy tamtego dnia.
73 Minął rok, od kiedy zamieszkałem w twoim domu. Czyż widziałeś we mnie jakąkolwiek niegodziwość, czy cokolwiek, co mogłoby spowodować, że teraz pragniesz mojej śmierci?”
74 A kapłani rzekli do Potifara: „Poślij, prosimy, niech przyniosą rozdartą szatę Józefa, byśmy zobaczyli dziurę i jeśli będzie ona z przodu
szaty, będzie to oznaczało, że jego twarz była naprzeciw jej i złapała go ona, by do niej podszedł i za pomocą oszustwa dokonała tego wszystkiego,
co powiedziała.”
75 I przyniesiono szatę Józefa przed kapłanów, którzy byli sędziami i ujrzeli i oto dziura była z przodu i wszyscy kapłani wiedzieli, że to ona
naciskała na Józefa i rzekli: „Nie należy się temu niewolnikowi wyrok śmierci, ponieważ nie uczynił nic, lecz jego wyrokiem jest umieszczenie go w więzieniu z powodu wieści, które z jego powodu zostały rozesłane przeciw twojej żonie.”
76 I Potifar wysłuchał ich słów i umieścił go w więzieniu, tam, gdzie zamykani są więźniowie króla i Józef spędził tam dwanaście lat.
77 A mimo tego żona jego pana nie odwróciła się od niego i nie przestała do niego mówić dzień po dniu, by jej posłuchał i po trzech miesiącach Zulejkha nadal przychodziła codziennie do Józefa do więzienia i kusiła go, by jej posłuchał i powiedziała do Józefa: „Jak długo będziesz pozostawał w tym więzieniu? Posłuchaj mojego głosu, a wyciągnę cię stąd.”
78 A Józef odpowiedział jej: „Lepiej będzie dla mnie, jeśli pozostanę tutaj, niż jeśli posłucham twych słów i zgrzeszę przeciw Bogu.” A ona
powiedziała do niego: Jeśli nie spełnisz mojej prośby, wydłubię ci oczy, założę na nogi kajdany i oddam w ręce tych, których nigdy nie znałeś.”
79 A Józef odpowiedział jej: „Oto Bóg całej ziemi wybawi mnie od wszystkiego, co możesz mi uczynić, ponieważ on otwiera oczy ślepcom,
uwalnia skrępowanych i chroni wszystkich przybyszów, którzy nie znają tego kraju.”
80 I kiedy Zulejkha nie była w stanie przekonać Józefa, by jej posłuchał, przestała go kusić. A Józef nadal był uwięziony. A Jakub, ojciec Józefa i
wszyscy jego bracia, którzy byli w kraju Kanaan, nadal pogrążeni byli w żałobie i płakali w tych dniach z powodu Józefa, ponieważ Jakub nie chciał pocieszenia po swoim synu Józefie i głośno krzyczał i płakał i pogrążał się w żałobie przez wszystkie te dni.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 10:38, 21 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Ciag dalszy...
Rozdział 45
1 I w tym czasie w tym roku, a był to rok, w którym Józef udał się do Egiptu po tym, jak sprzedali go jego bracia, Ruben, syn Jakuba, wyruszył do Timnah i wziął sobie za żonę Eliuram, córkę Awiego Kananejczyka i przyszedł do niej.
2 I Eliuram, żona Rubena, powiła mu Henocha, Pallu, Chesrona i Karmiego, czterech synów. A Symeon, jego brat, wziął za żonę swą siostrę, Dinę, a ona powiła mu Memuela, Jamina, Ohada, Jakina i Sochara, pięciu synów.
3 A następnie udał się do Buny, kananejskiej kobiety, tej samej Buny, którą Symeon wziął w niewolę z miasta Sychema i Buna była przed Diną i służyła jej i Symeon przyszedł do niej i urodziła mu Szaula.
4 A Juda udał się w tym czasie do Adulam i poszedł do człowieka z Adulam, któremu na imię było Chira i Juda zobaczył tam córkę człowieka z Kanaan, a na imię jej było Alijat, córka Szuy i wziął ją, przyszedł do niej i Alijat urodziła Judzie Era, Onana i Szelę, trzech synów.
5 A Lewi i Issachar udali się do ziemi na wschodzie i wzięli sobie za żony córki Jobaba, syna Joktana, syna Ebera. A Jobab, syn Joktana, miał dwie córki. Starsza miała na imię Adina, a młodsza Arida.
6 I Lewi wziął Adinę, a Issachar Aridę i przyszli do kraju Kanaan, do domu swego ojca i Adina urodziła Lewiemu Gerszona, Kehata i Merariego, trzech synów.
7 A Arida urodziła Issacharowi Tolę, Puwwę, Joba i Szimrona, czterech synów. A Dan udał się do krainy Moab i wziął za żonę Aflalet, córkę
Chamudana Moabity i przyprowadził ją do kraju Kanaan.
8 A Aflalet była niepłodna, nie miała potomstwa, a Bóg zapamiętał Aflalet, żonę Dana i poczęła i urodziła syna, którego nazwała Chuszim.
9 A Gad i Neftali poszli do Charanu i stamtąd
wzięli za żony córki Amurama, syna Uza, syna
Nachora.
10 A oto imiona córek Amurama: starsza miała na imię Merima, a młodsza Uzit. Neftali wziął Merimę, a Gad wziął Uzit. I przyprowadzili je do kraju Kanaan, do domu swego ojca.
11 I Merima urodziła Neftaliemu Jachseela, Guniego, Jazera i Salema, czterech synów. A Uzit urodziła Gadowi Sifiona, Chaggiego, Szuniego,
Ezbona, Eriego, Arodiego i Areliego, siedmiu synów.
12 A Aser poszedł i wziął za żonę Adon, córkę Aflala, syna Hadada, syna Izmaela i przyprowadził ją do kraju Kanaan.
13 I Adon, żona Asera, zmarła w tych dniach. Nie miała potomstwa i po jej śmierci Aser poszedł na drugą stronę rzeki i wziął za żonę Hadurę, córkę
Abimaela, syna Ebera, syna Sema.
14 I ta młoda kobieta była urodziwa i mądra i była żoną Malkiela, syna Elama, syna Sema.
15 I Hadura urodziła Malkielowi córkę, którą ten nazwał Serach, a Malkiel następnie umarł i Hadura poszła i pozostała w domu swojego ojca.
16 I po śmierci swojej żony Aser poszedł i wziął Hadurę za żonę i przyprowadził ją do kraju Kanaan i Serach, jej córkę, również zabrał ze
sobą, a miała ona trzy lata i została przyprowadzona do domu Jakuba.
17 I dama ta była urodziwa i szła uświęconymi ścieżkami potomków Jakuba. Niczego jej nie brakowało, a Pan dał jej mądrość i wiedzę.
18 A Hadura, żona Asera, powiła mu Jimnę, Jiszwę, Jiszwiego i Berię, czterech synów.
19 A Zabulon poszedł do Medanimów i wziął za żonę Meriszę, córkę Molada, syna Abidy, syna Medana i przyprowadził ją do kraju Kanaan.
20 A Merisza urodziła Zabulonowi Sereda, Elona i Jachleela, trzech synów.
21 A Jakub poszedł do Arama, syna Zoby, syna Teracha i dla swojego syna Beniamina wziął Mechalię, córkę Arama i przyszła ona do kraju Kanaan, do domu Jakuba. A Beniamin miał dziesięć lat, kiedy wziął za żonę Mechalię, córkę Arama.
22 I Mechalia poczęła i urodziła Beniaminowi Belę, Bekera, Aszbela, Gerę i Naamana, pięciu synów, a następnie Beniamin poszedł i wziął jako swoją drugą żonę Aribat, córkę Szimrona, syna Abrahama, a miał osiemnaście lat. I Aribat urodziła Beniaminowi Echiego, Rosza, Muppima, Chuppima i Arda, pięciu synów.
23 A w tych dniach Juda poszedł do domu Sema i wziął Tamar, córkę Elama, syna Sema, na żonę dla swojego pierworodnego Era.
24 A Er przyszedł do swojej żony Tamar i została jego żoną, a kiedy do niej przyszedł, zmarnował swoje nasienie na zewnątrz, a czyn ten w oczach Pana był zły i Pan zabił go.
25 I po śmierci Era, pierworodnego Judy, Juda rzekł do Onana: „Idź do żony swojego brata i poślub ją jako najbliższy krewny i wychowaj
potomstwo twego brata.”
26 I Onan wziął Tamar za żonę i przyszedł do niej, lecz postąpił tak samo, jak jego brat, a czyn ten by zły w oczach Pana i jego również zabił.
27 I kiedy zmarł Onan, Juda rzekł do Tamar: „Pozostań w domu twojego ojca, aż mój syn Szela dorośnie.” Lecz Juda nie chciał dać Tamar Szeli, ponieważ rzekł: „Być może on także umrze, jak jego bracia.”
28 I Tamar powstała i poszła i została w domu swojego ojca i była tam przez jakiś czas.
29 I po upływie roku Alijat, żona Judy, zmarła. I Juda zaznał pocieszenia po swojej zonie i po śmierci Alijat poszedł do swojego przyjaciela Chiry do Timnah by ostrzyc ich owce.
30 A Tamar usłyszała, że Juda udał się do Timnah, by ostrzyc owce i że Szela jest dorosły, a Juda nie miał w niej upodobania.
31 I Tamar powstała i zdjęła szaty wdowy, zakryła się welonem, poszła i usiadła na publicznej drodze, która prowadzi do Timnah.
32 I Juda przechodząc zobaczył ją, wziął ją i przyszedł do niej, a ona poczęła i oto w jej łonie były bliźnięta i pierwszemu dała na imię Peres, a drugiemu Zerach.
Rozdział 46
1 W tych dniach Józef był wciąż uwięziony w Egipcie.
2 W tym czasie sługi Faraona stanęli przed nim, główny podczaszy i główny piekarz, którzy należeli do króla Egiptu.
3 I podczaszy wziął wino i postawił przed swym królem, by ten wypił, a piekarz położył przed królem chleb, by ten zjadł, a król wypił wino i zjadł chleb wraz ze swymi sługami i ministrami, którzy jedli przy królewskim stole.
4 A podczas, gdy jedli i pili, podczaszy i piekarz pozostali tam, a ministrowie Faraona znaleźli wiele much w winie, które przyniósł podczaszy, a w chlebie piekarza znaleziono kamienie nitrytu.
5 I kapitan straży ustanowił Józefa sługą oficerów Faraona, a oficerowie Faraona byli w więzieniu przez jeden rok.
6 I po upływie roku oboje mieli sny jednej nocy w więzieniu, w którym przebywali, a rano Józef przyszedł do nich by służyć im, jak zwykle, i ujrzał
ich, a oto ich oblicza były przygnębione i smutne.
7 I Józef zapytał ich: „Dlaczego wasze oblicza są dzisiaj smutne i przygnębione?”, a oni odpowiedzieli mu: „Mieliśmy sny i nie ma nikogo, kto mógłby je zinterpretować.” A Józef powiedział
do nich: „Opowiedzcie mi, proszę, swoje sny, a Bóg da wam odpowiedź spokoju, jak pragniecie.”
8 I podczaszy opowiedział swój sen Józefowi i rzekł: „Oto w moim śnie widziałem wielką winorośl, a na niej zobaczyłem trzy gałęzie i
winorośl szybko zakwitła i osiągnęła wielką wysokość, a jej pąki dojrzały i stały się winogronami.
9 I wziąłem winogrona i wycisnąłem je do kubka i włożyłem do ręki Faraona, a on wypił.” A Józef odpowiedział mu: „Trzy gałęzie na
winorośli to trzy dni.
10 I w ciągu trzech dni król rozkaże, by cię wypuszczono i przywróci cię na twój urząd, a ty dasz królowi wino do picia, tak, jak na początku, kiedy byłeś jego podczaszym. Lecz niech znajdę w twych oczach łaskę, że wspomnisz mnie Faraonowi, kiedy będzie tobie dobrze i uczyń mi dobro i spraw, bym wyszedł z więzienia, ponieważ zostałem uprowadzony z kraju Kanaan i
sprzedany jako niewolnik w to miejsce.
11 I również to, co powiedziano ci odnośnie żony mojego pana jest nieprawdą, gdyż wtrącono mnie do tego lochu za nic.” A podczaszy
odpowiedział Józefowi: „Jeśli król dobrze ze mną postąpi, tak, jak mi powiedziałeś, uczynię tak, jak pragniesz i wyciągnę cię z tego lochu.”
12 A piekarz, widząc, że Józef poprawnie zinterpretował sen podczaszego, również podszedł i opowiedział Józefowi cały swój sen.
13 I rzekł do niego: „W moim śnie widziałem trzy białe kosze nad moją głową i spojrzałem i oto w najwyżej położonym koszu były wszelkie
rodzaje pieczonego mięsa dla Faraona i oto ptaki zjadały je z mojej głowy.”
14 A Józef powiedział mu: „Trzy kosze, które widziałeś to trzy dni i w ciągu trzech dni Faraon zetnie ci głowę i powiesi cię na drzewie, a ptaki
zjedzą z ciebie mięso, tak, jak widziałeś w swoim śnie.”
15 W tamtych dniach królowa spodziewała się dziecka i urodziła królowi Egiptu syna i ogłoszono, że król ma pierworodnego syna i wszyscy ludzie Egiptu, wraz z oficerami i sługami Faraona wielce się radowali.
16 I trzeciego dnia po narodzinach Faraon wyprawił ucztę dla swych oficerów i sług, dla straży kraju Zoar i ziemi egipskiej.
17 I wszyscy ludzie Egiptu i słudzy Faraona przybyli, by jeść i pić z królem na uczcie na cześć jego syna i by radować się szczęściem króla.
18 I wszyscy oficerowie króla i jego sługi radowali się w tym czasie na uczcie przez osiem dni i weselili się przy dźwiękach różnych instrumentów, z tamburynami i tańcami w domu króla przez osiem dni.
19 A podczaszy, któremu Józef zinterpretował sen, zapomniał o Józefie i nie wspomniał o nim królowi, jak obiecał, a spowodował to Pan by ukarać Józefa za to, że zaufał człowiekowi.
20 I Józef pozostał po tym w więzieniu jeszcze przez dwa lata, aż razem upłynęło dwanaście lat.
Rozdział 47
1 A Izaak, syn Abrahama, nadal w tych dniach mieszkał w kraju Kanaan. Był bardzo wiekowy, miał sto osiemdziesiąt lat, a Ezaw, jego syn, brat Jakuba, przebywał w kraju Edom i on i jego synowie mieli tam swój dobytek pośród potomków Seir.
2 I Ezaw usłyszał, że czas jego ojca zbliża się ku końcowi i wraz ze swymi synami i dobytkiem przybył do kraju Kanaan, do domu jego ojca, a
Jakub i jego synowie udali się z miejsca, w którym żyli w Hebronie i przyszli wszyscy do swego ojca Izaaka i zastali w namiocie Ezawa i jego synów.
3 I Jakub i jego synowie usiedli przed swym ojcem Izaakiem, a Jakub ciągle opłakiwał swego syna Józefa.
4 I Izaak rzekł do Jakuba: „Przyprowadź mi tu swoich synów, a pobłogosławię im.” I Jakub przyprowadził jedenaścioro swych dzieci przed
swego ojca Izaaka.
5 I Izaak położył swe ręce na synach Jakuba i uścisnął ich i pocałował jednego po drugim i Izaak pobłogosławił im tego dnia i rzekł do nich: „Niech
Bóg waszych ojców błogosławi wam i rozmnoży wasze nasienie jak gwiazdy na niebie.”
6 I Izaak pobłogosławił również synom Ezawa, mówiąc: „Niech Bóg sprawi, że będziecie siali strach pośród wszystkich tych, którzy was ujrzą i pośród waszych wrogów.”
7 I Izaak zawołał Jakuba i jego synów i przyszli wszyscy i usiedli przed Izaakiem, a Izaak rzekł do Jakuba: „Pan Bóg całej ziemi powiedział mi: Kraj
ten daję nasieniu twemu w dziedzictwo, jeśli twoi potomkowie dotrzymają moich przykazań i moich ścieżek, ja spełnię im przyrzeczenie, które dałem
twemu ojcu Abrahamowi.
8 Dlatego teraz, mój synu, naucz swoich potomków i ich dzieci, by bały się Pana i szły dobrymi ścieżkami, które zadowolą Pana twojego Boga, ponieważ jeśli dotrzymasz ścieżek Pana i jego przykazań, Pan również dotrzyma przymierza z Abrahamem i będzie czynił dobro tobie i twemu nasieniu przez wszystkie dni.”
9 I kiedy Izaak skończył pouczać Jakuba i jego dzieci, umarł i został oddany swoim ludziom.
10 A Jakub i Ezaw padli na twarz swego ojca Izaaka i szlochali, a Izaak miał sto osiemdziesiąt lat, kiedy umarł w kraju Kanaan w Hebronie i jego synowie zanieśli go do jaskini w Makpela, którą Abraham kupił od potomków Hetyta na miejsce pochówku.
11 I wszyscy królowie kraju Kanaan poszli z Jakubem i Ezawem, by pochować Izaaka i wszyscy królowie Kanaan okazali Izaakowi wielki szacunek w dniu jego śmierci.
12 A synowie Jakuba i synowie Ezawa chodzili wokół boso lamentując, aż doszli do Kireath-arba.
13 A Jakub i Ezaw pochowali swego ojca Izaaka w jaskini Makpela, czyli w Kireath-arba w Hebronie i pochowali go z wielkim szacunkiem, jak przy pogrzebie króla.
14 A Jakub i jego synowie oraz Ezaw i jego synowie i wszyscy królowie Kanaan pogrążyli się w ciężkiej żałobie i pochowali go i opłakiwali przez wiele dni.
15 A po swojej śmierci Izaak zostawił swoje bydło, dobytek i wszystko, co do niego należało, swoim synom. A Ezaw rzekł do Jakuba: „Oto, proszę cię, wszystko to, co zostawił nam nasz ojciec, podzielimy na dwie części i ja będę
wybierał.” A Jakub odpowiedział: „Tak zrobimy.”
16 I Jakub wziął to wszystko, co Izaak zostawił w kraju Kanaan, bydło i dobytek i podzielił na dwie części przed Ezawem i jego synami i rzekł do Ezawa: „Oto wszystko to jest przed tobą. Wybierz połowę, którą weźmiesz.”
17 I Jakub rzekł do Ezawa: „Proszę, wysłuchaj tego, co ci powiem. Pan Bóg nieba i ziemi przemówił do naszych ojców Abrahama i Izaaka
mówiąc: Twemu nasieniu dam ten kraj w dziedzictwo na zawsze.
18 Dlatego teraz wszystko, co zostawił nam nasz ojciec, jest przed tobą i oto cały kraj jest przed tobą. Wybierz dla nich to, czego pragniesz.”
19 Jeśli pragniesz całego kraju, weź go dla siebie i swoich dzieci na zawsze, a ja wezmę te bogactwa, a jeśli chcesz bogactw, weź je, a ja wezmę ten kraj dla swoich dzieci na wieczne dziedzictwo.
20 A Nebajot, syn Izmaela, był w tym czasie w kraju ze swymi dziećmi i Ezaw poszedł tego dnia do niego, by się z nim naradzić, mówiąc:
21 „Tak oto rzekł do mnie Jakub, teraz daj mi radę, a posłuchamy.”
22 A Nebajot rzekł: „Cóż powiedział ci Jakub? Oto wszystkie dzieci Kanaan mieszkają bezpiecznie w swym kraju, a Jakub mówi, że odziedziczy go ze swym nasieniem na zawsze.
23 Dlatego idź teraz i weź wszystkie bogactwa twego ojca, a swojego brata zostaw w kraju, tak, jak powiedział.”
24 I Ezaw powstał i wrócił do Jakuba i zrobił wszystko, co poradził Nebajot, syn Izmaela. I Ezaw wziął wszystkie bogactwa, które zostawił Izaak, ludzi, bestie, bydło i dobytek i wszystkie bogactwa. Nic nie dal swemu bratu Jakubowi. A Jakub wziął cały kraj Kanaan, od źródła Egiptu po rzekę Eufrat. I wziął go na wieczne posiadanie i dla swego potomstwa i dla nasienia po nim, na zawsze.
25 Jakub wziął również od swego brata Ezawajaskinię Makpela, czyli Hebron, którą Abraham kupił na miejsce pochówku dla siebie i swego nasienia na zawsze.
26 I Jakub zapisał to wszystko w księdze zakupu i podpisał ją i poświadczył to wszystko przy czterech wiarygodnych świadkach.
27 A oto słowa, które Jakub zapisał w księdze: „Kraj Kanaan i wszystkie miasta Hetytów, Chiwwitów, Jebysytów, Amorytów, Peresytów i Gergaszitów, wszystkich siedmiu narodów od rzeki Egiptu po rzekę Eufrat.
28 I miasto Hebron Kireath-arba i jaskinię, która się w nim znajduje, całość kupił Jakub od swego brata Ezawa za cenę, na własność i
dziedzictwo dla swojego nasienia po nim, na zawsze.”
29 I Jakub wziął księgę zakupu, podpis, przykazanie i ustalenia oraz ujawnioną księgę i umieścił je w naczyniu w ziemi, by zachowały się
przez długi czas i oddał je w ręce swoich potomków.
30 Ezaw wziął od Jakuba wszystko, co po śmierci zostawił mu ojciec i zabrał cały dobytek, od człowieka po bestię, wielbłąda i osła, wołu i jagnię, srebro i złoto, kamienie i wonną żywicę i wszystkie bogactwa, które należały do Izaaka, syna Abrahama. Nie pozostało nic, czego Ezaw sobie nie zabrał, ze wszystkiego, co po śmierci pozostawił Izaak.
31 I Ezaw wziął to wszystko i on i jego potomkowie wrócili do domu, do kraju Seira Choryty, z dala od jego brata Jakuba i jego dzieci.
32 I Ezaw miał dobytek pośród potomków Seira i od tamtego dnia nie powrócił do kraju Kanaan.
33 I cały kraj Kanaan stał się dziedzictwem potomkowie Izraela na zawsze, a Ezaw i wszystkie jego dzieci odziedziczyli górę Seir.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 14:34, 07 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Rozdział 48
1 W tych dniach, po śmierci Izaaka, Pan zesłał
głód na całą ziemię.
2 W tym czasie Faraon, król Egiptu, który
zasiadał na swym tronie w ziemi egipskiej, położył
się do łóżka i śnił sny i Faraon zobaczył w swoim
śnie, że stoi nad brzegiem rzeki Egipt.
3 I podczas gdy stał, spojrzał i oto z rzeki
wyszło siedem tłustych i dorodnych krów.
4 I siedem innych krów, chudych i marnych,
wyszło po nich z rzeki i połknęło siedem tłustych,
lecz ich wygląd nadal był niezdrowy, jak na
początku.
5 I obudził się, a potem znów zasnął i śnił po
raz drugi i zobaczył i oto siedem kłosów zboża
weszło na jedną łodygę, pełnych i wyrośniętych, a
siedem mizernych kolb przywianych wschodnim
wiatrem, skoczyło za nimi i chude kolby połknęły
pełne i Faraon obudził się z tego snu.
6 I rano król przypomniał sobie sny i jego dusza
zaniepokoiła się z powodu tych snów i król
pospiesznie posłał po wszystkich magików w
Egipcie i po mędrców, a oni przybyli i stanęli
przed Faraonem.
7 A król rzekł do nich: „Miałem sny i nie ma
komu ich zinterpretować.” A oni rzekli do króla:
„Opowiedz swoje sny swym sługom, niech je
usłyszymy.”
8 I król opowiedział im swoje sny, a oni
wszyscy opowiedzieli i jednym głodem rzekli do
króla: „Żyj wiecznie, królu. Oto interpretacja
twoich snów.
9 Siedem dorodnych krów, które widziałeś,
oznacza siedem córek, które się tobie w
przyszłości urodzą, a siedem krów, które, jak
widziałeś, rzuciły się na nie i połknęły je, są
znakiem, że córki, które się tobie urodzą, umrą za
życia króla.
10 A oto interpretacja tego, co widziałeś w
drugim śnie o siedmiu pełnych kłosów zboża
wchodzących na łodygę: zbudujesz sobie w
późniejszych dniach siedem miast na ziemi
egipskiej. A to, że widziałeś siedem kłosów zboża
przywianych wiatrem, które skoczyły na nie i
połknęły je, podczas gdy patrzyłeś na nie swymi
oczyma, znaczy, że miasta, które zbudujesz zostaną
wszystkie zniszczone za życia króla.”
11 I kiedy rzekli te słowa do króla, ten nie
skłonił do ich słów swych uszu ani nie skupił na
nich swego serca, gdyż król wiedział w swej
mądrości, że nie przedstawili mu prawidłowej
interpretacji snów. A kiedy skończyli wypowiadać
się przed królem, ten odpowiedział im, mówiąc:
„Co wy mówicie? Z pewnością
wypowiedzieliście kłamstwa, dlatego teraz dajcie
mi prawidłową interpretację moich snów, a nie
zginiecie.”
12 I następnie król wydał rozkaz i posłał
ponownie po innych mędrców, a ci przybyli i
stanęli przed królem i opowiedział im on swoje
sny, a oni odpowiedzieli zgodnie z pierwszą
interpretacją i w królu zapłonęła złość i był on
wielce rozgniewany i król rzekł do nich: „Z
pewnością, wszystko, co mówicie, jest
kłamstwem.”
13 I król rozkazał, by po całej ziemi egipskiej
rozesłano rozporządzenie mówiące o tym, że król i
jego wielmoża postanawiają, że jakikolwiek
mędrzec, który zna i rozumie interpretację snów, a
nie stawi się tego dnia przed królem, zginie.
14 A człowiek, który przedstawi królowi
właściwą interpretację jego snów, otrzyma od
króla wszystko, czego będzie mu trzeba. I wszyscy
mędrcy ziemi egipskiej stanęli przed królem razem
ze wszystkimi magikami i czarodziejami, którzy
byli w Egipcie oraz w Goshen, Rameses,
Tachpanches, Zoar i we wszystkich miejscach
graniczących z Egiptem i przybyli przed oblicze
króla.
15 I wszyscy wielmoża i książęta oraz sługi
należące do króla zebrali się ze wszystkich miast
Egiptu i usiedli przed królem, który opowiedział
swoje sny mędrcom i książętom, a wszyscy, którzy
siedzieli przed królem, byli zdziwieni wizją.
16 I wszyscy mędrcy, którzy siedzieli przed
królem, byli podzieleni w swej interpretacji jego
snów. Niektórzy mówili: „Siedem tłustych krów to
siedmiu królów, którzy z rozkazu króla zostaną
wyniesieni nad Egipt.
17 A siedem chudych krów to siedem książąt,
którzy powstaną przeciwko nim w późniejszych
dniach i zniszczą ich. A siedem kłosów zboża to
siedem wielkich książąt należących do Egiptu,
którzy wpadną w ręce siedmiu słabszych książąt,
ich wrogów, w wojnach naszego pana króla.”
18 A inni interpretowali sny króla w ten sposób:
„Siedem tłustych krów to silne miasta Egiptu, a
siedem chudych to siedem narodów kraju Kanaan,
które powstaną przeciw siedmiu miastom Egiptu w
późniejszych dniach i zniszczą je.
19 A to, co widziałeś w drugim śnie o siedmiu
dorodnych i mizernych kłosach zboża, jest
znakiem, że rządy nad Egiptem powrócą ponownie
do twego potomka, jak na początku.
20 I za jego rządów ludzie Egiptu zwrócą się
przeciw siedmiu miastom Kanaan, które są
silniejsze, niż oni i zniszczą je, a rządy nad
Egiptem wrócą do twego potomka.”
21 A niektórzy mówili królowi: „Oto
interpretacja twoich snów: siedem tłustych krów to
siedem królowych, które w późniejszych dniach
weźmiesz za żony, a siedem chudych krów
oznacza, że wszystkie te kobiety umrą za życia
króla
22 A siedem dorodnych i mizernych kłosów
zboża, które widziałeś w drugim śnie to
czternaścioro dzieci i w późniejszych dniach
powstaną i będą walczyć między sobą i siedmioro
z nich pobije siedmioro silniejszych.”
23 A jeszcze inni mówili do króla takie słowa:
„Siedem tłustych krów oznacza siedmioro dzieci,
które się tobie urodzą i zabiją one siedmioro z
dzieci twoich dzieci, które urodzą się w
późniejszych dniach. A siedem dorodnych kłosów
zboża, które widziałeś w drugim śnie to ci
książęta, przeciw którym walczyć będzie i których
zniszczy w późniejszych dniach siedem słabszych
książąt, którzy pomszczą sprawę twoich dzieci, a
rządy powrócą ponownie do twego potomstwa.”
24 I król wysłuchał wszystkich słów mędrców
Egiptu i ich interpretacji jego snów, a żadna z nich
nie zadowoliła króla.
25 I w swej mądrości król wiedział tego dnia,że
w ogóle nie mówili poprawnie tych wszystkich
słów, ponieważ wyszło to od Pana, by pomieszać
słowa mędrców Egiptu, aby Józef mógł wyjść ze
swego więzienia i by stał się w Egipcie wielki.
26 I król spostrzegł, że nikt spośród mędrców i
magów Egiptu nie mówił do niego poprawnie i
zapalił się w królu gniew i płonęła w nim złość.
27 I król zarządził, że wszyscy mędrcy i
magowie mają zejść mu z oczu, a oni odeszli, w
hańbie i wstydzie.
28 I król rozkazał, by rozesłano po całym
Egipcie rozporządzenie, by zabito wszystkich
magów, którzy byli w Egipcie i by nie
oszczędzono ani jednego.
29 I kapitanowie straży królewskich powstali i
każdy z nich wyciągnął miecz i poczęli uderzać w
magów Egiptu i mędrców.
30 I następnie Merod, główny podczaszy króla,
przyszedł, ukłonił się królowi i usiadł przed nim.
31 I podczaszy powiedział do króla: „Niech
król żyje na zawsze, a jego rząd będzie
wywyższony w tej ziemi.
32 Czułeś gniew na swego sługę w tych dniach,
dwa lata temu i umieściłeś mnie w celi, a ja byłem
w niej przez jakiś czas wraz z głównym
piekarzem.
33 I był tam z nami hebrajski sługa o imieniu
Józef, należący do kapitana straży, gdyż jego pan
rozgniewał się na niego i umieścił go w więzieniu,
gdzie [Józef] nam służył.
34 I po jakimś czasie od zamknięcia nas w celi,
jednej nocy śniliśmy sen, ja i główny piekarz.
Każdy z nas zgodnie z interpretacją swojego snu.
35 I rano opowiedzieliśmy je słudze, a on
poprawnie zinterpretował nam nasze sny.
36 I stało się tak, jak nam zinterpretował, żadne
z jego słów nie było na próżno.
37 I dlatego teraz, mój panie i królu, nie morduj
ludzi Egiptu za nic. Oto niewolnik ten jest nadal
uwięziony przez kapitana straży, swego pana.
38 Jeśli król pragnie, niech pośle po niego, by
przyszedł przed oblicze króla, a on da ci
prawidłową interpretację snu, który śniłeś.”
39 I król usłyszał słowa podczaszego i rozkazał,
by nie mordować mędrców Egiptu.
40 I król rozkazał swym sługom by
przyprowadzili do niego Józefa i rzekł do nich:
„Idźcie do niego, ale nie straszcie go, by nie
pomieszać mu zmysłów tak, że nie będzie w stanie
mówić.”
41 I sługi króla poszli do Józefa i pospiesznie
przyprowadzili go z lochu i ogolili go, a on
przebrał się z szat więziennych i przybył przed
oblicze króla.
42 A król siedział na swym tronie w kosztownej
szacie przepasanej złotą kamizelką i mieniło się na
niej wspaniałe złoto, a karbunkuł, rubin i
szmaragd, razem ze wszystkimi kamieniami
szlachetnymi, które widniały na głowie króla,
zachwycały oko i Józef wielce się dziwił królowi.
43 A tron, na którym siedział król, pokryty
złotem i srebrem i kamieniami onyksu, miał
siedemdziesiąt schodów.
44 I zwyczajem w ziemi egipskiej było to, że
ktokolwiek przybył mówić z królem, czy był
księciem, czy jednym z poważanych przez króla,
wspinał się do królewskiego tronu na trzydziesty
pierwszy stopień, a król schodził na trzydziesty
szósty stopień by z nim mówić.
45 Jeśli był jednym z pospolitych, wchodził na
trzeci stopień, a król schodził na czwarty stopień
by z nim mówić, a poza tym zwyczajem było, że
człowiek, który rozumiał wszystkie siedemdziesiąt
języków, wchodził na siedemdziesiąty stopień i
wspinał się i mówił aż dosięgnął króla.
46 I ktokolwiek nie mógł dojść
siedemdziesiątego stopnia, wspinał się tak
wysoko, jak pozwalały mu języki, w których
mówił.
47 I zwyczajem w Egipcie w tamtejszych
czasach było, że kto nie znał siedemdziesięciu
języków, nie mógł rządzić.
48 I kiedy Józef stanął przed królem, skłonił się
do ziemi przed królem i wszedł na trzeci stopień, a
król usiadł na czwartym stopniu i mówił z
Józefem.
49 I rzekł król do Józefa: „Miałem sen i nie ma
nikogo, kto umiałby go poprawnie zinterpretować i
tamtego dnia rozkazałem wszystkim magom Egiptu
i wszystkim mędrcom, by przybyli do mnie i
opowiedziałem im moje sny, lecz nikt ich
poprawnie nie zinterpretował.
50 A następnie dzisiaj usłyszałem o tobie, że
jesteś mądrym człowiekiem i umiesz poprawnie
interpretować każdy sen, o jakim słyszysz.”
51 A Józef odpowiedział Faraonowi: „Niech
Faraon opowie mi swoje sny, na pewno
interpretacje należą do Boga.” I Faraon
opowiedział sny Józefowi, sen o krowach i sen o
kłosach zboża i król zamilkł.
52 A wtedy Józef połączył się z duchem Bożym
przed obliczem króla i odgadł wszystkie rzeczy,
które napotkają króla i znał właściwą interpretację
jego snów i przemówił.
53 I Józef znalazł w oczach króla przychylność i
król skłonił swe uszy i swe serce i wysłuchał
wszystkich słów Józefa. A Józef powiedział
królowi: „Nie myśl, że są to dwa sny, gdyż jest to
tylko jeden sen, a pokazane jest w nim to, co Bóg
zdecydował uczynić tej krainie, a oto prawidłowa
interpretacja twego snu:
54 Siedem tłustych krów i kłosów zboża to
siedem lat, a siedem chudych krów i kłosów zboża
to także siedem lat, ponieważ jest to jeden sen.
55 Oto przez siedem nadchodzących lat będzie
w tej krainie dostatek, a po nich nastąpi siedem lat
głodu, bardzo ciężkiego głodu i cały dostatek
zostanie zapomniany, a głód pochłonie wszystko,
co żyje w tej krainie.
56 Król śnił jeden sen i był on powtórzony
królowi, ponieważ zostało to ustanowione przez
Boga i wkrótce spełni on sen.
57 Dlatego teraz dam ci radę i wybawię twoją
duszę i dusze mieszkańców tej krainy od zła głodu:
znajdź w swym królestwie człowieka dyskretnego
i mądrego, który zna wszystkie sprawy rządu i
zatrudnij go, by sprawował pieczę nad ziemią
egipską.
58 I niech człowiek, którego postawisz ponad
Egiptem, wybierze sobie oficerów, by zebrali całe
jedzenie z tłustych lat, które nadejdą i niech zbiorą
zboże i złożą je w wybranych przez ciebie
magazynach.
59 I niech trzymają to jedzenie przez siedem lat
głodu, by mogło być dostępne dla ciebie i twych
ludzi i całej twojej krainy i byś ani ty ani twoja
ziemia nie zginęli z głodu.
60 Rozkaż wszystkim mieszkańcom twojego
kraju, by każdy zebrał wszystkie owoce swego
pola, ze wszystkich rodzajów jedzenia podczas
siedmiu tłustych lat i umieścił w swych
magazynach, by mógł z tego korzystać w latach
głodu i z tego żyć.
61 Oto właściwa interpretacja twego snu i
porada dana twej duszy i duszom wszystkich twych
poddanych.”
62 A król odpowiedział Józefowi: „Któż mówi
i któż wie, że twe słowa są prawidłowe?” A ten
odpowiedział królowi: „Niech to będzie znakiem
dla ciebie, że wszystkie moje słowa są
prawdziwe, a moja rada dla ciebie dobra.
63 Oto twoja żona rodzi dzisiaj i urodzi ci syna,
a ty będziesz się nim radował. Kiedy twoje
dziecko wyjdzie z łona swej matki, twój
pierworodny, który urodził się tobie dwa lata
wcześniej, umrze, a ty będziesz pocieszony synem,
który urodzi ci się tego dnia.
64 I Józef skończył mówić te słowa do króla,
ukłonił się mu i wyszedł i kiedy Józef zszedł z
widoku króla, znaki, które Józef przepowiedział
królowi spełniły się tego dnia.
65 I królowa urodziła tego dnia syna i król
radował się usłyszawszy dobre wieści na temat
swojego syna, ale kiedy przynoszący dobre wieści
zszedł z widoku króla, jego sługi znaleźli
pierworodnego króla martwego na ziemi.
66 I w domu króla nastał wielki lament i hałas,
a król usłyszał go i rzekł: „Co to za lament słyszę
w domu?” I powiedziano królowi, że jego
pierworodny syn umarł. Wtedy król wiedział, że
wszystkie słowa, które rzekł do niego Józef, były
poprawne i król został pocieszony swym nowym
dzieckiem, które urodziło mu się tego dnia, kiedy
Józef przemówił.
Rozdział 49
1 Po tym wszystkim król posłał i zebrał
wszystkich swoich oficerów i sługi i wszystkie
książęta i wielmoży należących do króla, a oni
wszyscy stawili się przed królem.
2 I król rzekł do nich: „Oto widzieliście i
słyszeliście wszystkie słowa tego Hebrajczyka i
wszystkie znaki, które zapowiedział i żadne jego
słowo nie było na próżno.
3 Wiecie, że dał prawidłową interpretację snu i
na pewno się on spełni, dlatego teraz słuchajcie
rady i wiedzcie, co macie robić i jak kraj zostanie
wybawiony od głodu.
4 Szukajcie teraz takiego, w którego sercu jest
mądrość i wiedza, a ja ustanowię go nadzorcą
kraju.
5 Ponieważ słyszeliście, co doradził Hebrajczyk
odnośnie tego, by ratować kraj od głodu, a ja
wiem, że kraj zostanie wybawiony od głodu tylko
dzięki poradzie Hebrajczyka, tego, który mi
doradził.”
6 A oni wszyscy odpowiedzieli królowi:
„Porada, którą w tej sprawie dał ci Hebrajczyk,
jest dobra. Dlatego teraz, nasz panie i królu, oto
cały kraj spoczywa w twoich rękach. Zrób, co
wydaje ci się słuszne.
7 Ten, którego wybierzesz i którego w swej
mądrości rozpoznasz, jako mądrego i zdolnego do
wybawienia kraju swoją mądrością, tego niech
król wyznaczy, jako następnego po sobie ponad
krajem.”
8 I król rzekł do wszystkich oficerów: „Myślę,
że skoro Bóg sprawił, że Hebrajczyk wiedział
wszystko to, o czym mówił, nie ma drugiego tak
dyskretnego i mądrego w całym kraju, jak on. Jeśli
w waszych oczach wydaje się to dobre, umieszczę
go ponad krajem, ponieważ on ocali go swoją
mądrością.”
9 I wszyscy oficerowie odpowiedzieli królowi:
„Lecz z pewnością jest zapisane w egipskim
prawie i nie powinno zostać naruszone, że nikt nie
będzie rządził Egiptem ani nie będzie drugi po
królach, oprócz tego, który zna wszystkie języki
synów człowieczych.
10 Dlatego teraz, nasz panie i królu, oto ten
Hebrajczyk zna tylko język hebrajski, więc jak
może być ponad nami drugi w rządzie, człowiek,
który nie zna nawet naszego języka?
11 Teraz prosimy cię, poślij po niego, niech
stanie przed tobą i sprawdź go we wszystkim i
zrób, jak uważasz za słuszne.”
12 A król powiedział: „Stanie się to jutro, a
rzecz, którą powiedzieliście, jest słuszna.” I tego
dnia wszyscy oficerowie stawili się przed królem.
13 I tej nocy Bóg zesłał jednego ze swych
aniołów duszpasterzy i przybył on do ziemi
egipskiej do Józefa i stanął nad Józefem i oto Józef
leżał w łóżku w domu swego pana w lochu,
ponieważ jego pan umieścił go z powrotem w
lochu z powodu swojej żony.
14 A anioł podniósł go ze snu i Józef wstał i
stanął na dwóch nogach. I oto anioł Pański stał
naprzeciw niego. I anioł Pański rozmawiał z
Józefem i nauczył go wszystkich języków
człowieka tej nocy i nazwał go imieniem Jehozef.
15 I anioł Pański odszedł od niego, a Józef
wrócił do łóżka i był zdziwiony wizją, którą miał.
16 A rano król posłał po wszystkich swych
oficerów i sługi, a oni wszyscy przybyli i usiedli
przed królem, a ten rozkazał, by przyprowadzono
Józefa i sługi królewskie poszły i przyprowadziły
Józefa przed oblicze króla.
17 I król podszedł do przodu i zszedł po
schodach tronu, a Józef przemówił do króla we
wszystkich językach i Józef szedł do góry i mówił
do króla, aż stanął przed królem na
siedemdziesiątym stopniu i usiadł przed królem.
18 I król wielce radował się z powodu Józefa, a
wszyscy oficerowie króla wielce radowali się z
królem, kiedy usłyszeli słowa Józefa.
19 I rzecz ta zdała się dobra w oczach króla i
wszystkich oficerów, by mianować Józefa drugim
po królu ponad całą ziemią egipską i król rzekł do
Józefa:
20 „Dałeś mi radę, by mianować mądrego
człowieka nad ziemią egipską, by jego mądrość
uratowała kraj od głodu. Dlatego teraz, ponieważ
Bóg sprawił, że znasz to wszystko i wszystkie
słowa, które wypowiedziałeś, nie ma w całym
kraju człowieka dyskretnego i mądrego, jak ty.
21 I na imię nie będzie tobie już Józef, lecz
Safnat Paneach. Będziesz drugi po mnie i zgodnie z
twoim słowem dziać się będzie w rządzie i na
twoje słowo moi ludzie będą wchodzić i
wychodzić.
22 Również od ciebie będą moje sługi i
oficerowie otrzymywać swoją miesięczną wypłatę
i tobie będą się kłaniać wszyscy mieszkańcy kraju.
Tylko ja, na swoim tronie, będę większy od
ciebie.”
23 I król zdjął z dłoni swój pierścień i włożył
go na palec Józefowi i ubrał go w kosztowną
szatę, na głowie umieścił mu złotą koronę, a na
szyi złoty łańcuch.
24 I król rozkazał swym sługom, a oni wozili go
w drugim rydwanie należącym do króla, który
jechał po przeciwnej stronie rydwanu króla i dał
mu jeździć na wielkim i silnym królewskim koniu i
prowadzono go po ulicach ziemi Egipskiej.
25 I król rozkazał, żeby wszyscy grający na
tamburynach, harfach i innych instrumentach
muzycznych, szli z Józefem. Tysiąc tamburynów,
tysiąc mecholoth i tysiąc nebalim szło za nim.
26 I pięć tysięcy ludzi z wyciągniętymi
mieczami lśniącymi w ich dłoniach, szło i grało
przed Józefem, a dwadzieścia tysięcy wielmoży
króla w skórzanych pasach pokrytych złotem
maszerowało z prawej strony Józefa i dwadzieścia
tysięcy z jego lewej, a wszystkie kobiety i damy
weszły na dachy lub stały na ulicach grając i
radując się z Józefa i patrzyły na postać Józefa i
jego piękno.
27 A ludzie króla szli przed nim i za nim
perfumując drogę żywicą olibanową, kasją i
różnymi rodzajami wspaniałych perfum i
rozrzucali mirrę i aloes po drodze, a dwudziestu
ludzi głosiło przed nim te słowa donośnym głosem
po całej krainie:
28 „Czy widzicie tego człowieka, którego król
wybrał na drugiego po sobie? Wszystkie sprawy
rządu będą regulowane przez niego, a ten, kto
sprzeciwi się jego rozkazom lub nie pokłoni mu
się do ziemi, umrze, ponieważ zbuntuje się
przeciw królowi i drugiemu po nim.”
29 I kiedy heroldowie przestali głosić, wszyscy
ludzie Egiptu pokłonili się do ziemi przed Józefem
i rzekli: „Niech żyje król i niech drugi po nim
żyje.” I wszyscy mieszkańcy Egiptu pokłonili się
na całej drodze, a kiedy zbliżyli się do nich
heroldowie, kłaniali się i radowali się z pomocą
tamburynów, mechol i nebal przed Józefem.
30 A Józef na swym koniu wzniósł oczy ku
niebu i zawołał: „On wynosi biedaka z kurzu,
podnosi potrzebujących z błota. O, Panie Hostii,
szczęśliwy człowiek, który tobie ufa.”
31 I Józef przeszedł przez ziemię egipską ze
sługami i oficerami Faraona, a oni pokazali mu
całą ziemię egipską i wszystkie skarby króla.
32 I Józef powrócił i stanął tego dnia przed
Faraonem, a król dał Józefowi w posiadanie pola i
winnice i dał król Józefowi trzy tysiące srebrnych
talentów i tysiąc złotych talentów i kamienie
onyksu i wonną żywicę i wiele darów.
33 A następnego dnia król rozkazał, by wszyscy
mieszkańcy Egiptu przynieśli Józefowi ofiary i
podarki i żeby ten, kto sprzeciwi się rozkazowi
króla, zginął. I wyznaczyli miejsce na jednej z ulic
miasta i rozłożyli tam szaty, a ktokolwiek przyniósł
coś dla Józefa, kładł to na tymże miejscu.
34 I każdy człowiek Egiptu rzucił coś na to
miejsce, jeden złoty kolczyk, a inni pierścionki i
kolczyki i różne naczynia złote i srebrne, kamienie
onyksu i wonną żywicę. Każdy dał coś, co
posiadał.
35 A Józef wziął wszystko i umieścił pośród
swych skarbów i wszyscy oficerowie i wielmoża
wywyższyli Józefa i dali mu wiele prezentów,
widząc, że król wybrał go na drugiego po sobie.
36 A Król posłał po Poti Ferę, syna Ahirama,
kapłana On i wziął jego młodą córkę Asenat i dał
ją Józefowi za żonę.
37 A dama ta była bardzo urodziwa, była
dziewicą, taka, której nie znał mężczyzna i Józef
wziął ją za żonę. A król powiedział do Józefa: „Ja
jestem Faraon i prócz ciebie nikt nie waży się
podnieść ręki lub stopy by rządzić ludźmi w ziemi
egipskiej.”
38 A Józef miał trzydzieści lat, kiedy stanął
przed Faraonem i stał się drugim po królu w
Egipcie.
39 A król dał Józefowi dwieście sług, by
asystowali mu w jego domu i Józef także posłał i
kupił wiele sług, którzy pozostali w jego domu.
40 Józef wybudował sobie wspaniały dom
królów, przed dworem królewskiego pałacu, a w
domu utworzył wielką świątynię, bardzo elegancką
i wygodną do mieszkania. Józef spędził trzy lata na
budowie swego domu.
41 I Józef wzniósł sobie bardzo elegancki tron
bogaty w złoto i srebro i pokrył go kamieniami
onyksu i wonną żywicą i umieścił na nim
podobiznę całej ziemi egipskiej i podobiznę rzeki
Egipt, która dawała wodę całemu Egiptowi i Józef
siedział bezpiecznie na swym tronie w swoim
domu, a Pan powiększał jego mądrość.
42 I wszyscy mieszkańcy Egiptu i sługi Faraona
i jego książęta bardzo kochali Józefa, ponieważ
rzecz ta uczyniona została Józefowi przez Pana.
43 I Józef miał armię i poszedł na wojnę, idąc
w zastępach i oddziałach w ilości czterdziestu
tysięcy sześciuset ludzi zdolnych nieść broń, by
asystować królowi i Józefowi przeciwko wrogom,
oprócz niezliczonych królewskich oficerów, jego
sług i mieszkańców Egiptu.
44 I Józef dał swym silnym ludziom i całym
swoim zastępom tarcze i oszczepy, nakrycia głowy
i zbroje oraz kamienie do miotania.
Rozdział 50
1 W tym czasie potomkowie Tarszisza ruszyli
przeciw synom Izmaela i wypowiedzieli im wojnę
i potomkowie Tarszisza gromili Izmaelitów przez
długi czas.
2 A potomkowie Izmaela byli w tych czasach
nieliczni i nie mogli przeważyć nad potomkami
Tarszisza i byli boleśnie uciskani.
3 I starcy Izmaelitów wysłali pismo do króla
Egiptu, mówiąc: „Twoje sługi błagają cię, byś
przysłał im oficerów i zastępy, by pomogli nam
walczyć przeciw dzieciom Tarszisza, ponieważ
już długi czas jesteśmy nękani.”
4 I Faraon wysłał Józefa z siłaczami i zastępem,
który był z nim, jak również siłaczy z domu króla.
5 I ruszyli do kraju Hayilah, do potomków
Izmaela, by wspomóc ich przeciwko potomkom
Tarszisza i potomkowie Izmaela poszli i walczyli
z potomkami Tarszisza i Józef uderzył w
Tarsziszitów i podporządkował sobie całą ich
ziemię i potomkowie Izmaela mieszkają tam po
dziś dzień.
6 I kiedy ziemia Tarszisz została podbita,
wszyscy Tarsziszitowie uciekli i przybyli do
granic swoich braci, potomków Jawana, a Józef i
wszyscy jego siłacze i zastępy wrócili do Egiptu,
nie straciwszy żadnego człowieka.
7 A po upływie roku, w drugim roku rządów
Józefa nad Egiptem, Pan hojnie obdarowywał cały
kraj przez siedem lat, tak, jak przepowiedział
Józef, ponieważ Pan błogosławił wszystkim
owocami ziemi w tych dniach, a oni jedli i byli
bardzo nasyceni.
8 A Józef miał w tych czasach pod sobą
oficerów i zbierali oni całe jedzenie w tłustych
latach i składowali zboże rok po roku i
umieszczali wszystko w skarbcach Józefa.
9 I za każdym razem, kiedy zbierali jedzenie,
Józef kazał im przynosić zboże w kłosach, a razem
z nią trochę ziemi z pola, by się nie zepsuła.
10 I Józef czynił tak rok po roku i zebrał tyle
zboża, ile piasku morskiego, ponieważ jego
magazyny były olbrzymie i mogły pomieścić
niezliczone obfitości.
11 I mieszkańcy Egiptu także zbierali różne
rodzaje jedzenia w swych magazynach w wielkiej
obfitości podczas siedmiu tłustych lat, lecz nie
czynili z nim tego, co Józef.
12 I całe jedzenie, które Józef i Egipcjanie
zebrali podczas siedmiu lat obfitości, zostało
zabezpieczone dla kraju w magazynach na siedem
lat głodu, by utrzymać cały kraj.
13 I każdy mieszkaniec Egiptu wypełniał swój
magazyn i swe skrytki zbożem, by mieć co jeść w
czasie głodu.
14 A Józef umieścił całe jedzenie, które zebrał,
w każdym mieście Egiptu i zamknął wszystkie
magazyny i umieścił na przy nich straże
15 A żona Józefa, Asenat, córka Poti Fery,
urodziła mu dwóch synów, Manassesa i Efraima, a
Józef miał trzydzieści cztery lata, kiedy ich
spłodził.
16 I chłopcy rośli i szli jego ścieżkami i według
jego instrukcji, nie zbaczali z drogi, której nauczył
ich ich ojciec, ani w prawo, ani w lewo.
17 A Pan był z chłopcami, a oni rośli i mieli
zrozumienie i umiejętności w całej mądrości i
wszystkich sprawach rządu i wszyscy oficerowie
króla i jego wielmoża z mieszkańców Egiptu
wywyższali chłopców i byli oni wychowywani
pośród dzieci króla.
18 I skończyło się siedem lat obfitości na ziemi
egipskiej i po nich nastało siedem lat głodu, jak
zapowiedział Józef i głód nastał w całym kraju.
19 I wszyscy Egipcjanie zobaczyli, że zaczął się
głód w Egipcie i wszyscy ludzie Egiptu otworzyli
swe magazyny, ponieważ opanował ich głód.
20 I odkryli, że całe jedzenie w ich magazynach
było pełne robactwa i niezdatne do jedzenia, a
głód szalał po całym kraju i wszyscy mieszkańcy
Egiptu przyszli i płakali przed Faraonem,
ponieważ głód był im bardzo dotkliwy.
21 I powiedzieli do Faraona: „Daj swym
sługom jedzenie, dlaczego mielibyśmy umrzeć z
głodu na twoich oczach, my i nasze dzieci?”
22 A Faraon odpowiedział im: „Dlaczego to
przede mną płaczecie? Czy Józef nie kazał wam
składować zboże przez siedem lat obfitości na lata
głodu? Dlaczego nie usłuchaliście jego głosu?”
23 A ludzie Egiptu odpowiedzieli królowi: „Jak
żyje twoja dusza, nasz panie, twoje sługi zrobiły
wszystko, co kazał Józef, ponieważ sługi twoje
zebrały wszystkie owoce swych pól w czasie
siedmiu lat obfitości i składowały je do dzisiaj w
magazynach.
24 I kiedy rozszalał się głód, twoje sługi
otworzyły magazyny i oto cała żywność pełna była
robactwa i niezdatna do jedzenia.”
25 I kiedy król usłyszał o wszystkim, co
spotkało mieszkańców Egiptu, bardzo wystraszył
się z powodu głodu i bardzo się bał. I
odpowiedział ludziom Egiptu: „Ponieważ
przytrafiło się wam to wszystko, idźcie do Józefa,
zróbcie wszystko, co wam każe, nie sprzeciwiajcie
się jego rozkazom.”
26 I wszyscy ludzie Egiptu przybyli do Józefa i
powiedzieli do niego: „Daj nam jedzenie,
dlaczego mielibyśmy umrzeć z głodu na twoich
oczach? Ponieważ zbieraliśmy nasze plony przez
siedem lat, jak nam kazałeś i składowaliśmy w
magazynie, a oto co nas spotkało.”
27 I kiedy Józef usłyszał słowa ludzi Egiptu i to,
co ich spotkało, otworzył wszystkie swoje
magazyny pełne plonów i sprzedał je ludziom
Egiptu.
28 I głód szalał po całym kraju i we wszystkich
państwach, lecz w ziemi egipskiej były plony na
sprzedaż.
29 I wszyscy mieszkańcy Egiptu przychodzili do
Józefa kupować zboże, ponieważ ogarnął ich głód,
a całe ich zboże było zepsute i Józef codziennie
sprzedawał ją ludziom Egiptu.
30 I mieszkańcy kraju Kanaan i Filistyńczycy i
ci za Jordanem i potomkowie wschodu i wszystkie
miasta krajów dalekich i bliskich usłyszały, że w
Egipcie jest zboże i wszyscy przybywali do
Egiptu, by kupić zboże, ponieważ cierpieli głód.
31 A Józef otworzył swe magazyny ze zbożem i
umieścił przy nich oficerów, a oni codziennie stali
i sprzedawali wszystkim, którzy przychodzili.
32 I Józef wiedział, że również jego bracia
przybędą do Egiptu kupić zboże, ponieważ głód
szalał na całej ziemi. I Józef rozkazał wszystkim
swym ludziom, żeby rozgłosili po ziemi egipskiej
jak następuje:
33 „Jest życzeniem króla, drugiego po nim i ich
wielmoży, by każdy, kto chce kupić w Egipcie
zboże, nie przysyłał od Egiptu swych sług, lecz
swych synów. Również jeśli jakikolwiek
Egipcjanin, czy Kananejczyk, który wyjdzie z
magazynów po zakupie zboża, sprzeda ją
gdziekolwiek, zginie, ponieważ można kupować ją
tylko po to, by utrzymać własne gospodarstwo.
34 I ktokolwiek będzie prowadził dwie lub
więcej bestii, zginie, ponieważ człowiek powinien
prowadzić jedynie swoją bestię.”
35 I Józef umieścił straże u bram Egiptu i
rozkazał im: „Ktokolwiek przybędzie kupić zboże,
nie może wejść, dopóki nie zostanie zapisane jego
imię, imię jego ojca i ojca jego ojca, a wszystkie
imiona spisane w ciągu dnia przyślijcie
wieczorem do mnie, bym znał je wszystkie.”
36 I Józef umieścił oficerów na całej ziemi
egipskiej i kazał im czynić wszystkie te rzeczy.
37 I Józef czynił to wszystko i ustanowił
wszystkie te ustawy, by wiedzieć, kiedy do Egiptu
przybędą jego bracia kupić zboże. A ludzie Józefa
codziennie pilnowali, aby głoszono w Egipcie
zgodnie ze słowami i ustawami, które nakazał
Józef.
38 I wszyscy mieszkańcy wschodnich i
zachodnich krain i całej ziemi słyszeli o ustawach
i regulacjach, które Józef wprowadził w Egipcie i
mieszkańcy najdalszych części ziemi przybywali i
dzień po dniu kupowali zboże w Egipcie i
odchodzili.
39 A wszyscy oficerowie czynili, jak rozkazał
Józef i wszyscy, którzy przybywali do Egiptu kupić
zboże, podawali u bram swe imiona i imiona
swych ojców i ojców ich ojców, a straże codziennie wieczorem zanosili je Józefowi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 8:57, 15 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Ciąg dalszy...
Rozdział 51
1 A następnie Jakub usłyszał, że w Egipcie jest
zboże i zwołał swoich synów, by poszli do Egiptu
i kupili zboże, ponieważ na nich również spadł
głód, zawołał więc swoich synów i powiedział:
2 „Oto słyszę, że w Egipcie jest zboże i wszyscy
ludzie na ziemi idą tam, by ją kupić, dlatego teraz
po co udajecie przed całą ziemią, że nic wam nie
trzeba? Idźcie i wy do Egiptu i kupcie nam trochę
zboża pośród tych, którzy również tam idą, byśmy
nie pomarli.”
3 I synowie Jakuba posłuchali słów swego ojca
i powstali, by iść do Egiptu i kupić zboże pośród
reszty ludzi, którzy tam szli.
4 A Jakub, ich ojciec, rozkazał im: „Kiedy
dojdziecie do miasta, nie wchodźcie wszyscy
jedną bramą, z powodu mieszkańców tej krainy.”
5 I synowie Jakuba poszli do Egiptu i zrobili
wszystko, co kazał im ich ojciec, a Jakub nie
posłał Beniamina, jak powiedział: „W razie,
gdyby miał mu się w drodze przydarzyć wypadek,
tak, jak jego bratu”. I dziesięciu synów Jakuba
ruszyło w drogę.
6 I podczas gdy synowie Jakuba szli drogą,
żałowali tego, co uczynili Józefowi i mówili do
siebie: „Wiemy, że nasz brat Józef udał się do
Egiptu i teraz poszukamy go tam, dokąd idziemy i
znajdziemy go i zabierzemy za okup od jego pana,
a jeśli nie, siłą i zginiemy za niego.”
7 I synowie Jakuba zgodzili się tak uczynić i
umacniali się z powodu Józefa, by wybawić go z
rąk jego pana i synowie Jakuba szli do Egiptu, a
kiedy doszli, rozdzielili się i weszli dziesięcioma
bramami Egiptu, a strażnicy spisali tego dnia ich
imiona i wieczorem zanieśli je Józefowi.
8 A Józef przeczytał imiona z rąk strażników
bram miasta i rozkazał wtedy, żeby ogłoszono w
ziemi egipskiej, mówiąc:
9 „Idźcie, strażnicy magazynów, zamknijcie
wszystkie składy zboża i niech tylko jeden zostanie
otwarty, żeby to z niego kupowali wszyscy
przybyli.”
10 I oficerowie Józefa tak wtedy uczynili i
zamknęli wszystkie magazyny, zostawiając tylko
jeden.
11 A Józef dał spisane imiona swoich braci
temu, który stał na straży otwartego magazynu i
powiedział do niego: „Każdego, kto przyjdzie do
ciebie kupić zboże, pytaj o imię, a kiedy mężczyźni
o tych imionach przyjdą do ciebie, pojmaj ich i
przyślij” i tak uczynili.
12 I kiedy synowie Jakuba przybyli do miasta,
połączyli się w mieście, by szukać Józefa, zanim
kupili sobie zboże.
13 I przyszli do murów nierządnic i szukali tam
Józefa przez trzy dni, gdyż myśleli, że Józef
poszedł do nierządnic, ponieważ był urodziwy i
dobrze sytuowany i synowie Jakuba szukali Józefa
przez trzy dni, lecz nie mogli go znaleźć.
14 A człowiek, którego postawiono na straży
otwartego magazynu, szukał tych imion, które
podał mu Józef, lecz nie mógł ich znaleźć.
15 I posłał do Józefa, mówiąc „Minęły trzy dni,
a mężczyźni, których imiona mi podałeś, nie
pojawili się.” I Józef wysłał sługi, by szukali
mężczyzn w całym Egipcie i przyprowadzili ich
przed oblicze Józefa.
16 A sługi Józefa poszły do Egiptu i nie mogli
ich znaleźć, poszli do Goshen i tam też ich nie
było, a potem poszli do miasta Rameses i nie
mogli ich znaleźć.
17 I Józef posłał szesnaście sług, by szukali jego
braci, a oni poszli i rozdzielili się na cztery strony
miasta, a czterech z nich poszło do domu
nierządnic i znaleźli tam dziesięciu mężczyzn
poszukujących swego brata.
18 I tych czterech ludzi pojmało ich i
przyprowadziło przed niego, a oni pokłonili się mu
do ziemi, a Józef siedział na tronie w swojej
świątyni, ubrany w kosztowne szaty, a na jego
głowie spoczywała wielka złota korona i wszyscy
wielmoża siedzieli naokoło niego.
19 I synowie Jakuba zobaczyli Józefa, a jego
postać, urok i dostojność rysów wydały im się w
ich oczach wspaniałe i ponownie skłonili mu się
do ziemi.
20 A Józef ujrzał swoich braci i rozpoznał ich,
lecz oni go nie rozpoznali, ponieważ Józef zdał się
im wielki, dlatego nie rozpoznali go.
21 I Józef przemówił do nich: „Skąd
przybywacie?”, a oni wszyscy odpowiedzieli:
„Twoje sługi przybyły z kraju Kanaan kupić zboże,
ponieważ po ziemi szaleje głód i sługi twoje
usłyszały, że w Egipcie jest zboża, dlatego
przybyły pośród innych, by kupić zboże na swoje
utrzymanie.”
22 A Józef odpowiedział im: „Jeśli przybyliście
kupić, jak mówicie, dlaczego weszliście przez
dziesięć różnych bram miasta? Z pewnością
przybyliście szpiegować w tej ziemi.”
23 A oni wszyscy razem odpowiedzieli
Józefowi: „Nie, mój panie, jesteśmy prawi, twoje
sługi nie są szpiegami, lecz przyszliśmy kupić
zboże, ponieważ jesteśmy wszyscy braćmi, synami
jednego człowieka w kraju Kanaan, a nasz ojciec
rozkazał nam, mówiąc: Kiedy dotrzecie do miasta,
nie wchodźcie razem jedną bramą z powodu
mieszkańców tej krainy.”
24 I Józef ponownie odpowiedział im, mówiąc:
„Oto, co wam powiedziałem, przyszliście tu
szpiegować, dlatego wszyscy weszliście
dziesięcioma bramami miasta, przybyliście
zobaczyć nagość tej ziemi.
25 Z pewnością każdy, kto przybywa kupić
zboże, idzie w swoją stronę, a wy już trzy dni
jesteście w mieście i cóż robicie za murami
nierządnic, gdzie byliście przez trzy dni? Z
pewnością, tak postępują szpiedzy.”
26 A oni rzekli do Józefa: „Nasz pan jest daleki
od prawdy, ponieważ jesteśmy dwunastoma
braćmi, synami naszego ojca Jakuba w kraju
Kanaan, syna Izaaka, syna Abrahama Hebrajczyka,
a oto najmłodszy jest dzisiaj z naszym ojcem w
kraju Kanaan, a jeden z nas nie, ponieważ
straciliśmy go i pomyśleliśmy, że może będzie on
w tej ziemi, dlatego szukamy go po całej krainie i
poszliśmy nawet do domu nierządnic, by tam go
szukać.”
27 A Józef odpowiedział im: „A czy szukaliście
go w takim razie po całej ziemi, że pozostał wam
tylko Egipt? A poza tym, co miałby robić wasz
brat w domu nierządnic, gdyby był w Egipcie?
Czyż nie powiedzieliście sami, że jesteście synami
Izaaka, syna Abrahama, i co mieliby synowie
Jakuba robić w takim razie w domu nierządnic?”
28 A oni rzekli do niego: „Ponieważ
słyszeliśmy, że wykradli go nam Izmaelici i
powiedziano nam, że sprzedali go do Egiptu, a
sługa twój, nasz brat, jest bardzo urodziwy i
dobrze sytuowany, dlatego pomyśleliśmy, że z
pewnością będzie w domu nierządnic, dlatego
sługi twoje poszły tam, by go szukać i dać za niego
okup.”
29 A Józef odpowiedział im jeszcze: „Z
pewnością kłamiecie, mówiąc o sobie, żeście
synami Abrahama. Jak żyje Faraon, jesteście
szpiegami, dlatego poszliście do domu nierządnic,
by się nie ujawniać.”
30 I Józef powiedział do nich: „I teraz, jeśli go
znajdziecie, a jego pan zażąda od was wysokiej
ceny, zapłacicie ją za niego?” A oni odrzekli:
„Zapłacimy.”
31 A on rzekł do nich: „A jeśli jego pan nie
zgodzi się go oddać za wysoką cenę, co mu
zrobicie z jego powodu?”, a oni odrzekli: „Jeśli go
nam nie odda, zabijemy go, zabierzemy naszego
brata i odejdziemy.”
32 A Józef odpowiedział im: „To właśnie wam
powiedziałem – jesteście szpiegami, ponieważ
przybyliście zabijać mieszkańców tego kraju, gdyż
słyszeliśmy, że dwóch waszych braci pobiło
mieszkańców Sychem w kraju Kanaan, z powodu
waszej siostry, a teraz przybywacie, by podobnie
czynić w Egipcie z powodu swojego brata.
33 Tylko w ten sposób będę wiedział, że
jesteście prawymi ludźmi: jeśli poślecie do domu
jednego z was, by przyprowadził od waszego ojca
waszego najmłodszego brata i oddacie go mnie,
tylko w ten sposób będę wiedział, że jesteście
prawi.”
34 I Józef zawołał do siedemdziesięciu swoich
siłaczy i rzekł do nich: „Weźcie tych ludzi i
zaprowadźcie do aresztu”
35 I siłacze wzięli dziesięciu mężczyzn,
pochwycili ich i umieścili w areszcie i przebywali
oni tam trzy dni.
36 I trzeciego dnia Józef kazał ich wypuścić z
aresztu i rzekł do nich: „Zróbcie to dla siebie, jeśli
jesteście prawymi ludźmi, abyście przeżyli, jeden
z waszych braci będzie zamknięty w areszcie,
podczas gdy wy pójdziecie i zabierzecie do domu
zboże dla waszego gospodarstwa w kraju Kanaan i
przyprowadzicie waszego najmłodszego brata i
oddacie mi go. Po tym, jak to wykonacie, będę
wiedział, żeście prawymi ludźmi.”
37 I Józef wyszedł do komnaty i bardzo płakał,
ponieważ wzbudzili oni jego litość i umył twarz i
wrócił do nich, wziął Symeona i rozkazał by go
spętano, lecz Symeon nie chciał dać się związać, a
był silnym mężczyzną i nie mogli go spętać.
38 I Józef zawołał swoich siłaczy i przybyło
siedemdziesięciu dzielnych ludzi z wyciągniętymi
mieczami w rękach, a synowie Jakuba wystraszyli
się ich.
39 I Józef rzekł do nich: „Pochwyćcie tego
człowieka i zamknijcie w więzieniu, aż nie wrócą
po niego jego bracia.” I mężni siłacze Józefa
pospiesznie schwytali Symeona, by go spętać, a
Symeon wydał z siebie donośny okrzyk, który
słychać było z oddali.
40 I wszyscy dzielni siłacze Józefa przestraszyli
się na dźwięk krzyku i padli na twarze, bardzo się
bali i uciekli.
41 I wszyscy ludzie, którzy byli z Józefem,
uciekli, ponieważ bardzo bali się o swoje życie i
zostali tylko Józef i Manasses, jego syn i
Manasses, syn Józefa, ujrzał siłę Symeona i bardzo
się rozgniewał.
42 I Manasses, syn Józefa, powstał przeciwko
Symeonowi i uderzył go mocno pięścią w kark, a
Symeon zamarł w swej wściekłości.
43 A Manasses pochwycił Symeona i
gwałtownie go złapał, spętał i zaprowadził do
więzienia, a wszyscy synowie Jakuba byli
zaskoczeni czynem młodzieńca.
44 A Symeon rzekł do swych braci: „Niech nikt
z was nie waży się mówić, że była to walka
Egipcjanina – z pewnością była to walka domu
mojego ojca.”
45 A następnie Józef kazał zawołać tego, który
pełnił straż przed magazynem, by wypełnił ich
worki zbożem, tyle, ile zdołają udźwignąć i by
oddał każdemu mężczyźnie pieniądze i by dał im
zapasy na drogę i tak im uczynił.
46 I Józef rozkazał im, mówiąc: „Zważajcie,
jeśli sprzeciwicie się moim rozkazom i nie
przyprowadzicie swojego brata, jak wam kazałem,
a dopiero kiedy przyprowadzicie go, będę
wiedział, żeście prawymi ludźmi i będziecie mogli
poruszać się po tym kraju, a ja zwrócę wam
waszego brata i pójdziecie w pokoju z powrotem
do waszego ojca.”
47 A oni odrzekli, mówiąc: „Postąpimy zgodnie
ze słowem naszego pana” i pokłonili mu się do
ziemi.
48 I każdy z mężczyzn załadował swe zboże na
swego osła i wyruszyli do kraju Kanaan do swego
ojca. I przybyli do gospody i Lewi rozłożył swój
worek, by nakarmić osła, kiedy ujrzał i oto jego
pieniądze były nadal w jego worku.
49 I mężczyzna bardzo się wystraszył i rzekł do
swoich braci: „Moje pieniądze zostały mi
zwrócone, mało tego, są w moim worku.” I
mężczyźni bardzo się bali i rzekli: „Cóż to jest, co
Bóg nam czyni?”
50 I wszyscy powiedzieli: „A gdzież jest
dobroć Pana wobec naszych ojców, Abrahama,
Izaaka i Jakuba, że Pan dzisiaj oddał nas w ręce
króla Egiptu, by działać przeciw nam?”
51 A Juda rzekł do nich: „Z pewnością,
jesteśmy winnymi grzesznikami w oczach Pana
naszego Boga za to, że sprzedaliśmy naszego brata,
naszą własną krew, a wy pytacie, gdzie jest
dobroć naszego Pana wobec naszych ojców?”
52 A Ruben powiedział im: „Czyż nie mówiłem
wam: nie grzeszcie przeciw chłopakowi, a wy nie
chcieliście mnie słuchać? Teraz Bóg nas za niego
karze i jak śmiecie pytać, gdzie jest dobroć Pana
wobec naszych ojców, podczas gdy zgrzeszyliście
przeciw Panu?”
53 I zostali w tym miejscu na noc, a wcześnie
rano wstali, załadowali na osły swoje zboże,
poprowadzili je w drogę i dotarli do domu swego
ojca w kraju Kanaan.
54 A Jakub wraz z gospodarstwem wyszedł
powitać swych synów i Jakub ujrzał i oto ich brata
Symeona nie było z nimi i rzekł do swoich synów:
„Gdzie jest wasz brat Symeon, którego nie
widzę?” A jego synowie opowiedzieli mu, co
spotkało ich w Egipcie.
Rozdział 52
1 I weszli do domu i każdy mężczyzna otworzył
swój worek i ujrzał plik pieniędzy należący do
niego, na co oni i ich ojciec bardzo się
przestraszyli.
2 I Jakub rzekł do nich: „Cóż mi uczyniliście?
Wysłałem waszego brata Józefa, by zapytał was o
zdrowie i powiedzieliście mi: pożarła go dzika
bestia.
3 Symeon poszedł z wami kupić jedzenie, a wy
mówicie, że król Egiptu zamknął go w więzieniu i
chcecie wziąć Beniamina, by i jego zabić i
ściągnąć smutek na moją siwą głowę i wpędzić
mnie do grobu z powodu Beniamina i jego brata
Józefa.
4 Dlatego teraz mój syn nie pójdzie z wami,
ponieważ jego brat nie żyje i został on sam i po
drodze może spotkać go nieszczęście sądząc po
tym, jak się zachowujecie, tak, jak spotkało jego
brata.”
5 A Ruben rzekł do swego ojca: „Będziesz mógł
zabić moich dwóch synów, jeśli nie przyprowadzę
i nie postawię przed tobą twego syna.” A Jakub
rzekł do swych synów: „Słuchajcie mnie i nie
idźcie do Egiptu, ponieważ mój syn nie pójdzie z
wami ani nie umrze, jak jego brat.”
6 A Juda rzekł do nich: „Nie nagabujcie go,
dopóki nie skończy się zboże, wtedy powie on:
Weźcie swojego brata, kiedy spostrzeże, że życie
jego i jego gospodarstwa jest zagrożone z powodu
głodu.”
7 A w tych dniach głód był bolesny w całym
kraju i wszyscy ludzie na ziemi szli do Egiptu
kupować jedzenie, ponieważ głód bardzo im
doskwierał, a synowie Jakuba pozostawali w
Kanaan przez rok i dwa miesiące, kiedy skończyło
im się zboże.
8 I stało się tak, że kiedy skończyło się im
zboże, całe gospodarstwo Jakuba cierpiało głód i
wszystkie dzieci synów Jakuba zebrały się i
otoczyły Jakuba i powiedziały: „Daj nam chleb,
dlaczego mamy wszyscy zginąć na twoich oczach z
głodu?”
9 Jakub wysłuchał słów dzieci swoich synów i
zaczął bardzo płakać i obudziła się w nim litość
dla nich i Jakub zawołał po swoich synów, a oni
wszyscy przyszli i usiedli przed nim.
10 I Jakub rzekł do nich: „Czyż nie widzieliście,
jak wasze dzieci dzisiaj płakały u mnie, mówiąc:
Daj nam chleb, a chleba nie ma? Dlatego teraz
idźcie z powrotem i kupcie nam trochę jedzenia.”
11 A Juda odpowiedział swemu ojcu: „Jeśli
wyślesz z nami naszego brata, pójdziemy i kupimy
dla ciebie zboża, a jeśli go z nami nie wyślesz, nie
pójdziemy, ponieważ z pewnością król Egiptu
zalecił nam: Nie ujrzycie mojej twarzy, chyba że
wasz brat będzie z wami, gdyż król Egiptu jest
silnym i mocnym królem i oto jeśli pójdziemy bez
naszego brata, czeka nas śmierć.
12 Czy nie wiesz i czy nie słyszałeś, że król
Egiptu jest potężny i mądry i nie ma na całej ziemi
drugiego takiego, jak on? Oto my widzieliśmy
królów ziemi, a takiego, jak ten, nie widzieliśmy
ani jednego. Z pewnością pośród wszystkich
królów na ziemi nie ma większego niż Abimelek,
król Filistynów, lecz król Egiptu jest większy i
potężniejszy, niż on, a Abimelek równa się tylko
jednemu z jego oficerów.
13 Ojcze, nie widziałeś jego pałacu i jego tronu
i wszystkich jego sług stojących przed nim. Nie
widziałeś tego króla na jego tronie w jego
przepychu i królewskiej postaci, ubranego w
swoje królewskie szaty, z wielką złotą koroną na
głowie. Nie widziałeś honoru i łaski, które zesłał
na niego Bóg, ponieważ na całej ziemi nie ma
drugiego takiego, jak on.
14 Ojcze, nie widziałeś mądrości, zrozumienia i
wiedzy, którą dał jego sercu Bóg, ani nie słyszałeś
jego słodkiego głosu, kiedy do nas mówił.
15 Nie wiemy, ojcze, kto powiedział mu nasze
imiona i opowiedział o tym, co nas spotkało,
jednak zapytał nas o ciebie, mówiąc: Czy wasz
ojciec nadal żyje i czy wszystko z nim dobrze?
16 Nie widziałeś spraw egipskiego rządu, które
reguluje, bez pytania Faraona, jego pana. Nie
widziałeś podziwu i strachu, które wzbudza we
wszystkich Egipcjanach.
17 Ponadto, wychodząc od niego zagroziliśmy,
że uczynimy w Egipcie to samo, co w innych
miastach Armorytów i byliśmy bardzo rozgniewani
wszystkimi jego słowami, które mówił o nas jako
szpiegach, a teraz, kiedy znów staniemy przed nim,
ogarnie nas strach i żaden z nas nie będzie w stanie
przemówić do niego ani małych, ani wielkich
rzeczy.
18 Dlatego teraz, ojcze, błagamy, wyślij z nami
chłopaka, a my pójdziemy i kupimy tobie jedzenie
dla naszego utrzymania i nie umrzemy z głodu.” A
Jakub powiedział: „Dlaczego tak mi
zaszkodziliście i powiedzieliście królowi, że
macie brata? Cóż mi uczyniliście?”
19 A Juda odpowiedział Jakubowi, swemu
ojcu: „Oddaj chłopaka pod moją opiekę i
wstaniemy i ruszymy do Egiptu kupić zboże, a
potem wrócimy, a jeśli po powrocie chłopaka nie
będzie z nami, będę dźwigał winę na zawsze.
20 Czy widziałeś nasze niemowlęta, kiedy tobie
płakały z głodu, a w twych rękach nie ma mocy, by
je nasycić? Niech obudzi się twoja litość, wyślij z
nami naszego brata, a pójdziemy.
21 Ponieważ jak może zostać okazana tobie
wdzięczność Pana wobec naszych przodków,
skoro mówisz, że król Egiptu zabierze ci syna? Jak
żyje Pan, nie opuszczę go, dopóki nie
przyprowadzę go przed twoje oblicze. Lecz módl
się za nas do Pana, by obchodził się z nami
łaskawie i by sprawił, że zostaniemy przez króla
Egiptu i jego ludzi przyjęci życzliwie i
przychylnie, ponieważ gdyby nie opóźnienie, już
byśmy tam powrócili z twoim synem.”
22 A Jakub rzekł do swoich synów: „Ufam Panu
Bogu, że wybawi was i da wam przychylność w
oczach króla Egiptu i wszystkich jego ludzi.”
23 Dlatego teraz powstańcie i idźcie do tego
człowieka, a zabierzcie dla niego w swych
dłoniach ogromny prezent z tego, co można
wydobyć z ziemi i zanieście mu. I niech Bóg
Wszechmogący okaże wam przed nim łaskę i
przyśle z wami Symeona i Beniamina, waszych
braci.”
24 I wszyscy mężczyźni wstali i wzięli swego
brata Beniamina i w swe dłonie wzięli wielki
prezent z najlepszych owoców kraju, jak również
podwójną porcję srebra.
25 A Jakub dał swoim synom surowe rozkazy
dotyczące Beniamina, mówiąc: „Baczcie na niego
w podróży, w którą się udajecie i nie oddzielajcie
się od niego ani na drodze ani w Egipcie.”
26 I Jakub wstał od swoich synów, wyciągnął
ręce i modlił się do Pana za swoich synów,
mówiąc: „O, Panie Boże nieba i ziemi, pamiętaj
przymierze z naszym ojcem Abrahamem, pamiętaj
je z moim ojcem Izaakiem i obchodź się łaskawie z
moimi synami, nie oddawaj ich w ręce króla
Egiptu. Uczyń to, błagam cię, o Boże, przez swoją
łaskę i odkup wszystkie moje dzieci i uratuj je od
mocy egipskiej i przyślij im ich dwóch braci.”
27 I wszystkie żony synów Jakuba i ich dzieci
podniosły oczy ku niebu i wszystkie płakały przed
Panem i wołały do niego, by wybawił ich ojców z
rąk króla Egiptu.
28 A Jakub napisał pismo i złożył je na ręce
Judy i na ręce swoich synów dla króla Egiptu, a
było w nim napisane:
29 „Od twojego sługi Jakuba, syna Izaaka, syna
Abrahama Hebrajczyka, księcia Boga, do silnego i
mądrego króla, odgadującego tajemnice, króla
Egiptu, z pozdrowieniami.
30 Jak wiadomo mojemu panu, królowi Egiptu,
dopadł nas bolesny głód w kraju Kanaan i
wysłałem do ciebie moich synów, by dla naszego
utrzymania kupili od ciebie trochę jedzenia.
31 Ponieważ synowie moi otoczyli mnie, a ja,
będąc już bardzo stary, nie widzę na oczy,
ponieważ stały się one z wiekiem bardzo ciężkie,
również przez codzienny płacz za moim synem,
Józefem, którego straciłem i rozkazałem moim
synom, by nie wchodzili przez bramy miasta, kiedy
dotrą do Egiptu, z powodu mieszkańców kraju.
32 Rozkazałem im również, by chodzili po
Egipcie szukać mojego syna, Józefa, a może by go
tam znaleźli i tak uczynili, a ty wziąłeś ich za
szpiegów w tym kraju.
33 Czyż nie słyszeli oni na twój temat, że
zinterpretowałeś sen Faraona i powiedziałeś mu
prawdę? Dlaczego więc nie wiedziałeś w swej
mądrości, czy moi synowie są szpiegami, czy nie?
34 Dlatego teraz, mój panie i królu, oto
przysłałem do ciebie mojego syna, tak jak kazałeś
moim synom. Błagam cię, byś miał go w swojej
opiece, dopóki nie wróci on do mnie w pokoju ze
swoimi braćmi.
35 Ponieważ czy nie wiesz, albo czy nie
słyszałeś o tym, co nasz Bóg uczynił Faraonowi,
kiedy tamten zabrał moją matkę, Sarę i co uczynił
Abimelekowi, królowi Filistynów z jej powodu
oraz co nasz ojciec uczynił dziewięciu królom
Elam, jak ich wszystkich pobił z kilkoma ludźmi,
którzy z nim byli?
36 Oraz co moi synowie Symeon i Lewi uczynili
w ośmiu miastach Amorytów, jak zniszczyli je z
powodu ich siostry, Diny?
37 Również dzięki swojemu bratu Beniaminowi
znaleźli pocieszenie po stracie swego brata Józefa.
Cóż więc uczynią dla niego, kiedy zobaczą nad
sobą rękę jakichkolwiek ludzi?
38 Jak to możliwe, że nie wiedziałeś, o królu
Egiptu, że jest z nami moc Boga i że Bóg zawsze
słyszy nasze modlitwy i nigdy nas nie opuszcza?
39 I kiedy moi synowie opowiedzieli mi, jak się
z nimi obszedłeś, nie zawołałem do Pana z
twojego powodu, ponieważ wtedy zginąłbyś ze
swoimi ludźmi, zanim mój syn Beniamin stanąłby
przed tobą, lecz pomyślałem, że skoro Symeon,
mój syn, jest w twoim domu, może obejdziesz się z
nim łaskawie, dlatego nie zrobiłem ci tego.
40 Dlatego teraz oto Beniamin, mój syn,
przybywa do ciebie z moimi synami, bacz na niego
i miej go w swojej opiece, a wtedy Bóg będzie
miał w swojej opiece ciebie i całe twoje
królestwo.
41 Teraz powiedziałem tobie wszystko, co
wypełnia moje serce i oto moi synowie idą do
ciebie ze swym bratem, zbadaj dla nich
powierzchnię całej ziemi i wyślij ich z powrotem
w pokoju z ich braćmi.”
42 I Jakub dał pismo swoim synom, w opiekę
Judzie, by dali go królowi Egiptu.
Rozdział 53
1 I synowie Jakuba wstali i wzięli Beniamina i
wszystkie dary, poszli do Egiptu i stanęli przed
Józefem.
2 A Józef ujrzał z nimi swego brata Beniamina i
pozdrowił ich i mężczyźni poszli do domu Józefa.
3 I Józef rozkazał nadzorcy tego domu by dał im
jeść, co tamten uczynił.
4 A w południe Józef posłał po mężczyzn, by
stanęli przed nim z Beniaminem, a mężczyźni
powiedzieli nadzorcy domu Józefa o srebrze, które
mieli w workach, a on im powiedział: „Wszystko
będzie z wami dobrze, nie bójcie się.” I
przyprowadził do nich ich brata Symeona.
5 A Symeon rzekł do swoich braci: „Pan
Egipcjan obchodził się ze mną bardzo łaskawie,
nie trzymał mnie spętanego, jak widzieliście na
własne oczy. Ponieważ kiedy wyszliście z miasta,
oswobodził mnie i obchodził się ze mną łaskawie
w swoim domu.”
6 A Juda wziął Beniamina za rękę i stanęli
przed Józefem i pokłonili mu się do ziemi.
7 I mężczyźni dali Józefowi prezent i wszyscy
usiedli przed nim, a Józef rzekł do nich: „Czy
dzieje się dobrze wam, waszym dzieciom i
waszemu wiekowemu ojcu?”, a oni odrzekli:
„Dobrze się dzieje.” I Juda wziął list, który
przysłał Jakub i dał go Józefowi.
8 A Józef przeczytał list i rozpoznał pismo
swojego ojca i chciał płakać, więc poszedł do
wewnętrznej izby i gorzko płakał, po czym
wrócił.
9 I podniósł wzrok i ujrzał swego brata
Beniamina i powiedział: „Czy to wasz brat, o
którym mi mówiliście?” I Beniamin podszedł do
Józefa, a Józef położył mu na głowie dłoń i rzekł
do niego: „Niech Bóg będzie dla ciebie łaskawy,
mój synu.”
10 I Kiedy Józef zobaczył swego brata, syna
swojej matki, znów chciał płakać i wszedł do
komnaty i tam płakał, umył twarz, wrócił i
powstrzymał się od płaczu i powiedział:
„Przygotujcie jedzenie.”
11 I Józef miał puchar, z którego pił, a był on
piękny, ze srebra, wysadzany kamieniami onyksu i
bdelium i Józef podniósł puchar na oczach swoich
braci, podczas gdy siadali, by z nim zjeść.
12 I Józef powiedział do mężczyzn: „Po tym
pucharze wiem, że pierworodny Ruben, Symeon,
Lewi, Juda, Issachar i Zabulon są dziećmi z jednej
matki, usiądźcie i jedzcie zgodnie z waszym
urodzeniem.”
13 I resztę także posadził zgodnie z ich
urodzeniem i powiedział: „Wiem, że ten wasz
najmłodszy brat nie ma brata i ja, jak on, nie mam
brata, dlatego usiądzie on i będzie jadł ze mną.”
14 I Beniamin podszedł do Józefa i usiadł na
tronie, a mężczyźni ujrzeli czyny Józefa i byli nimi
zdziwieni. I mężczyźni jedli i pili w tym czasie z
Józefem, a potem dał on im prezenty i Józef dał
jeden prezent Beniaminowi, a Manasses i Efraim
zobaczyli czyny swojego ojca i również dali mu
prezenty i Asenat dała mu jeden prezent i razem
było pięć prezentów w rękach Beniamina.
15 I Józef przyniósł im wino do picia, a oni nie
chcieli pić i powiedzieli: „Od dnia, kiedy zaginął
Józef, nie piliśmy wina ani nie jedliśmy
przysmaków.”
16 A Józef zaklinał ich i mocno na nich naciskał
i wypili z nim tego dnia dużo, a Józef następnie
zwrócił się do swego brata Beniamina, by z nim
pomówić, a Beniamin nadal siedział przed
Józefem na tronie.
17 I Józef rzekł do niego: „Czy począłeś jakieś
dzieci?”, a ten odpowiedział mu: „Twój sługa ma
dziesięciu synów, a oto ich imiona: Bela, Beker,
Aszbel, Gera, Naaman, Echi, Rosz, Muppim,
Chuppim i Ard i nazwałem ich po moim bracie,
którego nie widziałem.”
18 I rozkazał, by przyniesiono jego mapę
gwiazd, z której odczytywał czas i Józef rzekł do
Beniamina: „Słyszałem, że Hebrajczycy znają się
na wszelkich mądrościach, czy wiesz coś o tym?”
19 A Beniamin odpowiedział: „Twój sługa jest
również obeznany w całej mądrości, której nauczył
mnie mój ojciec”, a Józef rzekł do Beniamina:
„Spójrz więc na ten przyrząd i rozpoznaj, gdzie w
Egipcie przebywa twój brat Józef.”
20 I Beniamin spojrzał na przyrząd z mapą
gwiazd na niebie, a był mądry i spojrzał, by
zobaczyć, gdzie jest jego brat. I Beniamin podzielił
całą ziemię egipską na cztery części i odkrył, że
ten, kto siedział z nim na tronie to jego brat Józef i
Beniamin wielce się dziwił, a kiedy Józef
spostrzegł, że jego brat Beniamin jest tak bardzo
zdziwiony, zapytał Beniamina: „Cóż zobaczyłeś i
dlaczego jesteś zdziwiony?”
21 A Beniamin odpowiedział Józefowi: „Widzę
z tego, że mój brat Józef siedzi ze mną tutaj na
tronie”, a Józef rzekł do niego: „Ja jestem Józef,
twój brat, nie zdradź tego twoim braciom. Oto
wyślę cię z nimi, kiedy będą ruszać i rozkażę, by
zostali przyprowadzeni z powrotem do miasta i
zabiorę cię im.
22 A jeśli zaryzykują życie i będą o ciebie
walczyć, wtedy będę wiedział, że żałują tego, co
mi uczynili i ujawnię się im, a jeśli opuszczą cię,
kiedy cię im zabiorę, wtedy zostaniesz ze mną, a z
nimi pozostanę w sporze, oni odejdą i nie ujawnię
się im.”
23 W tym czasie Józef rozkazał swojemu
oficerowi, by wypełnił ich worki jedzeniem i by
każdemu mężczyźnie włożył do worka pieniądze, a
do worka Beniamina puchar i by dał im prowiant
na drogę i tak uczyniono.
24 I następnego dnia mężczyźni wstali wcześnie
rano, załadowali osły zboże i ruszyli z
Beniaminem w stronę kraju Kanaan.
25 Nie odeszli daleko od Egiptu, kiedy Józef
wydał rozkaz temu, który zarządzał jego domem,
mówiąc: „Powstań i udaj się w pogoń za tymi
mężczyznami, zanim odejdą zbyt daleko od Egiptu
i powiedz do nich: Dlaczego ukradliście puchar
mojego pana?”
26 I oficer Józefa wstał i dogonił ich i
przemówił do nich słowami Józefa. A kiedy
usłyszeli oni tę rzecz, bardzo się rozgniewali i
rzekli: „Ten, u którego zostanie znaleziony puchar
twojego pana, zginie, a my staniemy się
niewolnikami.”
27 I każdy z nich pospiesznie zajrzał do
swojego worka, a puchar został znaleziony w
worku Beniamina i wszyscy oni poszarpali swe
własne szaty i wrócili do miasta, po drodze bijąc
Beniamina, aż doszedł do miasta i stanęli przed
Józefem.
28 A w Judzie płonął gniew i rzekł on: „Ten
człowiek ściągnął mnie dzisiaj z powrotem po to,
bym zniszczył Egipt.”
29 I mężczyźni poszli do domu Józefa i zastali
go siedzącego na swym tronie i wszystkich jego
mocarzy po jego prawej i lewej stronie.
30 I Józef rzekł do nich: „Cóż za czynu
dokonaliście, wzięliście mój srebrny puchar i
odeszliście? Lecz wiem, że wzięliście ten puchar
by w ten sposób dowiedzieć się, w której części
kraju jest wasz brat.”
31 A Juda rzekł: „Cóż mamy powiedzieć
naszemu panu, jak mamy się usprawiedliwić, Bóg
znalazł dzisiaj w twych sługach niegodziwość,
dlatego uczynił nam dzisiaj tę rzecz.”
32 A Józef wstał i złapał Beniamina i siłą
zabrał go jego braciom, wszedł do domu i
zakluczył przed nimi drzwi i Józef rozkazał temu,
który nadzorował jego dom, by powiedział im:
„Tak mówi król: idźcie w pokoju do waszego
ojca, oto wziąłem mężczyznę, w którego ręku
znaleziono mój puchar.”
Rozdział 54
1 I kiedy Juda zobaczył, jak wobec nich
postępuje Józef, podszedł do niego, wyłamał
drzwi i ze swoimi braćmi stanął przed Józefem.
2 I Juda rzekł do Józefa: „Niech nie wydaje się
to w oczach pana straszne, czy sługa może prosić o
słowo?” A Józef rzekł do niego: „Mów.”
3 I Juda przemówił przed Józefem, a jego bracia
stali przed nimi i Juda rzekł do Józefa: „Z
pewnością, kiedy pierwszy raz przybyliśmy do
naszego pana, by kupić jedzenie, ty wziąłeś nas za
szpiegów i przyprowadziliśmy do ciebie
Beniamina, a ty nadal stroisz sobie z nas dzisiaj
żarty
4 Niech oto teraz król usłyszy moje słowa i
proszę, niech pośle z nami naszego brata, by mógł
wrócić z nami do naszego ojca, w przeciwnym
razie twoja dusza zginie dzisiaj wraz z duszami
mieszkańców Egiptu.
5 Czy nie wiesz, co dwaj moi bracia, Symeon i
Lewi, uczynili w mieście Sychema i siedmiu
miastach Amorytów z powodu naszej siostry Diny
i co jeszcze uczyniliby dla swojego brata
Beniamina?
6 A ja ze swoją siłą, który jestem większy i
mocniejszy niż oni oboje, ruszę dzisiaj na ciebie i
twą ziemię, jeśli nie zechcesz odesłać naszego
brata.
7 Czy nie słyszałeś, co nasz Bóg, który nas
wybrał, uczynił Faraonowi z powodu Sary, naszej
matki, którą tamten zabrał naszemu ojcu, że zesłał
na niego i jego gospodarstwo ciężkie plagi, o
których nawet po dziś dzień opowiadają sobie w
zdziwieniu Egipcjanie? Tak samo Bóg uczyni tobie
z powodu Beniamina, którego dzisiaj zabrałeś jego
ojcu i z powodu złych uczynków, których się
dzisiaj wobec nas dopuszczasz na twojej ziemi.
Ponieważ nasz Bóg zapamięta swe przymierze z
naszym ojcem Abrahamem i ześle na ciebie
nieszczęście, gdyż dzisiaj zasmuciłeś duszę
naszego ojca.
8 Dlatego teraz posłuchaj moich słów, które
dzisiaj do ciebie mówię i pozwól naszemu bratu
odejść, inaczej ty i ludzie z twojej ziemi zginiecie
od miecza, ponieważ nie zwyciężysz ze mną.”
9 A Józef odpowiedział Judzie, mówiąc:
„Dlaczego otwierasz usta i pysznisz się przed nami
mówiąc, że siła jest z tobą? Jak żyje Faraon, jeśli
rozkażę wszystkim moim dzielnym ludziom
walczyć z tobą, ty i twoi bracia z pewnością
ugrzęźniecie w bagnie.”
10 A Juda rzekł do Józefa: „Z pewnością ty i
twoi ludzie wystraszycie się mnie. Jak żyje Pan,
jeśli raz wyciągnę miecz, nie schowam go, dopóki
dzisiaj nie wybiję całego Egiptu, a zacznę od
ciebie i skończę na twym panu Faraonie.”
11 A Józef odpowiedział mu: „Z pewnością nie
tylko do ciebie należy siłą. Jestem silniejszy i
mocniejszy niż ty. Z pewnością, jeśli wyciągniesz
swój miecz, przyłożę go do szyi twojej i twoich
braci.”
12 A Juda odpowiedział mu: „Z pewnością,
jeśli otworzę przeciw tobie usta, połknę cię i
zginiesz z powierzchni ziemi i z twojego
królestwa.” A Józef rzekł: „Z pewnością, jeśli
otworzysz usta, ja mam moc i siłę, by je zamknąć
kamieniem, aż nie będziesz w stanie
wypowiedzieć słowa. Zobacz, ile kamieni leży
przed nami, na pewno mogę wziąć jeden kamień,
wcisnąć go tobie w usta i złamać twe szczęki.”
13 A Juda rzekł: „Bóg jest nam świadkiem, że
nie chcieliśmy aż dotąd walczyć z tobą, daj nam
tylko naszego brata, a odejdziemy.” A Józef
odpowiedział: „Jak żyje Faraon, gdyby wszyscy
królowie Kanaan przybyli z tobą, nie odbierzesz
go z mych rąk.
14 Dlatego teraz idź do swojego ojca, a twój
brat zostanie ze mną jako niewolnik, ponieważ
okradł dom króla.” A Juda rzekł: „Czymże jest to
dla ciebie lub dla króla? Z pewnością król rozsyła
ze swego domu po całej krainie srebro i złoto jako
prezenty lub zapłatę, a ty wciąż mówisz o
pucharze, który włożyłeś do torby naszego brata i
mówisz, że go tobie ukradł.
15 Boże broń, żeby nasz brat Beniamin i
ktokolwiek z potomstwa Abrahama zrobił coś
takiego i kradł tobie, czy komukolwiek innemu,
królowi, księciu lub innemu człowiekowi.
16 Dlatego teraz zaprzestań swych oskarżeń,
inaczej cała ziemia usłyszy twoje słowa, że za
odrobinę srebra król Egiptu spierał się z ludźmi,
oskarżył ich, a ich brata wziął na niewolnika.”
17 A Józef odpowiedział, mówiąc: „Weź ten
puchar i odejdź ode mnie i zostaw twojego brata
jako niewolnika, ponieważ karą dla złodzieja jest
niewola.”
18 A Juda rzekł: „Dlaczego nie wstydzisz się
swoich słów, zostawić brata i wziąć twój puchar?
Z pewnością, jeśli dasz nam swój puchar, a nawet
tysiąc razy więcej, nie zostawimy naszego brata za
srebro, które może mieć każdy, byśmy za niego nie
zginęli.”
19 A Józef odpowiedział: „A dlaczego
porzuciliście swojego brata i sprzedaliście go za
dwadzieścia sztuk srebra po dziś dzień i dlaczego
nie zrobicie tego samego z tym bratem?”
20 A Juda rzekł: „Pan jest świadkiem między
mną i tobą, że nie chcemy walki z tobą. Dlatego
teraz oddaj nam naszego brata, a my odejdziemy
bez sporu.”
21 A Józef odpowiedział: „Nawet jeśli zbiorą
się wszyscy królowie tej krainy, nie będą w stanie
wyrwać twojego brata z moich rąk.” A Juda
powiedział: „Co mamy powiedzieć naszemu ojcu,
kiedy zobaczy, że nasz brat nie wrócił z nami i
będzie po nim rozpaczał?”
22 A Józef odpowiedział: „Oto, co powiesz
waszemu ojcu – lina została pociągnięta za
wiadrem.”
23 A Juda rzekł: „Z pewnością jesteś królem,
więc dlaczego mówisz takie rzeczy i wydajesz
fałszywy osąd? Biada królowi, który jest do ciebie
podobny.”
24 A Józef odpowiedział: „W słowach, które
wypowiedziałem o twoim bracie Józefie nie ma
fałszywego osądu, ponieważ wszyscy
sprzedaliście go Medanimom za dwadzieścia sztuk
srebra i wyparliście się tego przed swoim ojcem i
powiedzieliście mu – Zła bestia pożarła go, Józef
został rozszarpany na kawałki.”
25 A Juda rzekł: „Oto ogień Sem płonie w moim
sercu, teraz spalę cały twój kraj.” A Józef
odpowiedział: „Z pewnością twoja szwagierka
Tamar, która zabiła twoich synów, ugasiła ogień
Sychem.”
26 A Juda rzekł: „Jeśli wyrwę ze swego ciała
choćby jeden włos, zaleję krwią cały Egipt.”
27 A Józef odpowiedział: „W twoim zwyczaju
jest czynić tak, jak uczyniłeś swemu bratu, którego
sprzedałeś, umoczyłeś jego szatę we krwi i
zaniosłeś swojemu ojcu, by powiedzieć mu, że
pożarła go dzika bestia i oto jego krew.”
28 A kiedy Juda usłyszał to, był niezmiernie
rozgniewany i zapłonęła w nim złość, a przed nim
w tym miejscu leżał kamień, który ważył około
czterystu szekli, a w Judzie płonął gniew i
podniósł kamień jedną ręką, podrzucił go do
niebios i złapał lewą ręką.
29 I ułożył go sobie u stóp, usiadł na nim z całą
swoją siłą, a kamień obrócił się w pył pod
wpływem siły Judy.
30 A Józef ujrzał czyn Judy i bardzo się
wystraszył, lecz pouczył Manassesa, swego syna, a
ten także uczynił z innym kamieniem to samo, co
Juda, a Juda rzekł do swoich braci: „Niech żaden z
was nie mówi, że ten człowiek jest Egipcjaninem,
lecz po czynie tym widać, że należy do rodziny
naszego ojca.”
31 I Józef rzekł: „Nie tylko wam dana jest siła,
ponieważ my także jesteśmy mocnymi ludźmi,
więc dlaczego chwalisz się przed nami
wszystkimi?” A Juda rzekł do Józefa: „Proszę się,
przyślij naszego brata i nie niszcz dzisiaj swego
kraju.”
32 A Józef odpowiedział im: „Idźcie i
powiedzcie swemu ojcu: Pożarła go dzika bestia,
tak, jak powiedzieliście odnośnie waszego brata
Józefa.”
33 I Juda powiedział swojemu bratu
Neftaliemu: „Biegnij szybko i policz wszystkie
ulice w Egipcie i przyjdź mi powiedzieć.” A
Symeon rzekł do niego: Niech ta rzecz cię nie
kłopocze. Pójdę na wzgórze, wezmę jeden wielki
kamień, zrzucę go na mieszkańców Egiptu i zabiję
wszystkich.”
34 A Józef usłyszał te słowa, które
wypowiedzieli przed nim jego bracia, a nie
wiedzieli oni, że Józef ich rozumiał, ponieważ
wyobrażali sobie, że Józef nie znał hebrajskiego.
35 I Józef bardzo wystraszył się słów swoich
braci, że może zniszczą Egipt i rozkazał swojemu
synowi Manassesowi, mówiąc: „Idź, spiesz się i
zbierz u mnie wszystkich mieszkańców Egiptu i
wszystkich dzielnych mężczyzn i niech przybędą
do mnie konno i pieszo i ze wszystkimi
instrumentami muzycznymi.” I Manasses poszedł i
tak uczynił.
36 A Neftali poszedł, jak kazał mu Juda,
ponieważ Neftali był zwinny niczym szybki rumak
i mógł wdrapać się na kłosy zboża, a one nie
złamałyby się pod nim.
37 I pobiegł i policzył wszystkie ulice w
Egipcie, a było ich dwanaście i przybiegł i
powiedział Judzie, a Juda rzekł do swych braci:
„Spieszcie i załóżcie na lędźwia miecze, ruszymy
na Egipt, pobijemy ich wszystkich i nikt nie
pozostanie przy życiu.”
38 I Juda rzekł: „Oto zniszczę swoją siłą trzy
ulice, a każdy z was zniszczy jedną.” I kiedy Juda
mówił to, oto podeszli do nich mieszkańcy Egiptu i
wszyscy mocarze z różnymi instrumentami
muzycznymi i głośno krzycząc.
39 A było ich pięciuset konnych i dziesięć
tysięcy pieszych i czterystu ludzi, którzy potrafili
walczyć bez użycia miecza czy włóczni, tylko
swoimi rękoma i siłą.
40 I wszyscy mocarze przybyli z wielkim
szturmem i krzykiem i wszyscy otoczyli synów
Jakuba i wystraszyli ich, a ziemia trzęsła się od
dźwięku ich krzyków.
41 I kiedy synowie Jakuba zobaczyli te
oddziały, ogromnie wystraszyli się o swoje życie,
a Józef uczynił to, by wystraszyć swych braci i by
się uspokoili.
42 A Juda, widząc, że niektórzy z jego braci są
przerażeni, rzekł do nich: „Dlaczego się boicie,
podczas gdy łaska Boga jest z nami?” I Juda ujrzał
otaczających ich na rozkaz Józefa wszystkich ludzi
Egiptu, by ich wystraszyć, tylko Józef rozkazał im:
Nie tknijcie żadnego z nich.”
43 Wtedy Juda pospiesznie wyciągnął miecz i
wydał głośny, gorzki okrzyk i uderzył swym
mieczem, odbił się od ziemi i dalej krzyczał
przeciw wszystkim tym ludziom.
44 I kiedy to uczynił, Pan sprawił, że strach
Judy i jego braci spadł na mężnych ludzi i
wszystkich ludzi otaczających ich.
45 I wszyscy uciekli na dźwięk krzyku i byli
przerażeni i poprzewracali się jeden na drugiego i
wielu z nich poumierało kiedy upadli i wszyscy
uciekli od Judy i jego braci oraz od Józefa.
46 I podczas gdy uciekali, Juda i jego bracia
gonili ich do domu Faraona, a wszyscy oni uciekli,
a Juda ponownie usiadł przed Józefem i zaryczał
na niego jak lew.
47 I krzyk ten słychać było w oddali i słyszeli
go wszyscy mieszkańcy Sukkot, a cały Egipt
zatrząsnął się na dźwięk tego krzyku, również mury
Egiptu i kraju Goshen upadły od trzęsienia ziemi, a
Faraon spadł ze swego tronu na ziemię, a również
wszystkie ciężarne kobiety w Egipcie i Goshen
poroniły, kiedy usłyszały dźwięk trzęsienia,
ponieważ okropnie się bały.
48 A Faraon pytał: „Co dzieje się dzisiaj w
Egipcie?” I opowiedziano mu o wszystkim, od
początku do końca, a Faraon zaniepokoił się,
dziwił się i bardzo się bał.
49 A jego strach wzmógł się, kiedy usłyszał o
tym wszystkim i posłał do Józefa, mówiąc: „To ty
ściągnąłeś na mnie Hebrajczyków, by zniszczyli
cały Egipt, cóż uczynisz z tym złodziejskim
niewolnikiem? Odeślij go i niech idzie ze swymi
braćmi i nie pozwól nam zginąć przez ich zło,
nawet nam, tobie i całemu Egiptowi.
50 A jeśli nie zechcesz tak uczynić, odrzuć
wszystkie moje kosztowności i idź z nimi do ich
kraju, jeśli tego chcesz, ponieważ oni dzisiaj
zniszczą cały mój kraj i wybiją wszystkich moich
ludzi, nawet wszystkie kobiety Egiptu poroniły
przez ich krzyki. Widzisz, co uczynili tylko
krzycząc i mówiąc, ponadto jeśli będą walczyć
mieczem, zniszczą kraj. Dlatego teraz wybieraj,
czego pragniesz, mnie, czy tych Hebrajczyków,
Egipt, czy kraj Hebrajczyków.”
51 I powtórzono Józefowi wszystkie słowa
Faraona, które odnośnie jego wypowiedział i Józef
bardzo wystraszył się słów Faraona, a Juda i jego
bracia wciąż stali przed Józefem, oburzeni i
wściekli i wszyscy synowie Jakuba ryczeli na
Józefa, niczym ryk morza i jego fal.
52 I Józef bardzo bał się swych braci z powodu
Faraona i postanowił ujawnić się swoim braciom
w razie, gdyby zniszczyli cały Egipt.
53 I Józef pouczył swego syna Manassesa, a ten
podszedł do Judy i położył mu rękę na ramieniu i
gniew Judy ustał.
54 I Juda rzekł do swoich braci: „Niech nikt z
was nie mówi, że jest to czyn egipskiego
młodzieńca, ponieważ jest to dzieło domu mojego
ojca.”
55 A Józef, widząc i wiedząc, że ustał gniew
Judy, podszedł do Judy by przemówić do niego
łagodną mową.
56 I Józef rzekł do Judy: „Z pewnością mówisz
prawdę i dzisiaj zweryfikowałeś swoje
zapewnienia dotyczące twej siły i niech Bóg, który
ma w tobie zachwyt, powiększy twój dobrobyt.
Lecz powiedz mi prawdę, dlaczego spośród
wszystkich twoich braci to ty spierasz się ze mną z
powodu chłopaka, a żaden z nich nie odezwał się
do mnie słowem w jego sprawie.”
57 A Juda odpowiedział Józefowi, mówiąc: „Z
pewnością musisz wiedzieć, że jestem
zabezpieczeniem chłopaka u jego ojca. Jeśli nie
przyprowadzę go z powrotem, na zawsze będę
splamiony jego winą.
58 Dlatego spośród moich braci to ja
podszedłem do ciebie, ponieważ zobaczyłem, że
nie jesteś chętny pozwolić mu odejść od ciebie.
Dlatego czy teraz mogę szukać łaski w twoich
oczach, byś posłał go z nami, a oto pozostanę w
zamian za niego, by ci służyć w czym tylko
pragniesz, ponieważ gdziekolwiek mnie poślesz,
tam pójdę i z wielką energią będę ci służył.
59 Poślij mnie teraz do wielkiego króla, który
się przeciw tobie odwrócił i zobaczysz, co zrobię
jemu i jego krajowi, mimo że może mieć jeźdźców
i piechotę, czy wielu mocarzy, zabiję ich
wszystkich i przyniosę tobie głowę króla.
60 Czy nie wiesz, albo czy nie słyszałeś, że nasz
ojciec Abraham ze swym sługą Eliezerem jednej
nocy pobił wszystkich królów Elam i ich armie i
nie pozostawili nikogo? I od tego dnia siła naszego
ojca dawana nam była w spadku, nam i naszemu
potomstwu, na zawsze.”
61 A Józef odpowiedział: „Mówisz prawdę i
fałsz nie wypływa z twych ust, ponieważ również
nam powiedziano, że Hebrajczycy mają moc i że
uwielbia ich Pan ich Bóg, więc w takim razie, któż
może się im przeciwstawić?
62 Jednakże oddam ci brata jedynie pod
warunkiem, że przyprowadzisz mi jego brata, syna
jego matki, o którym mówiłeś mi, że odszedł od
was do Egiptu. I kiedy przyprowadzicie mi jego
brata, wezmę go w zamian za niego, ponieważ
żaden z was nie jest za niego zabezpieczeniem u
waszego ojca, a kiedy on do mnie przyjdzie, poślę
z wami jego brata, za którego jesteś
zabezpieczeniem.”
63 I w Judzie zapłonął gniew przeciw Józefowi,
kiedy to powiedział i oczy zaszły mu krwią ze
złości i rzekł do swoich braci: „Dlaczego ten
człowiek szuka dzisiaj własnego zniszczenia i
zniszczenia całego Egiptu?”
64 A Symeon odpowiedział Józefowi: „Czyż nie
mówiliśmy ci za pierwszym razem, że nie znamy
dokładnego miejsca, dokąd się udał i nie wiemy,
czy żyje, więc dlaczego, mój panie, mówisz takie
rzeczy?”
65 A Józef, widząc oblicze Judy, dostrzegł, ze
zaczyna płonąć w nim złość, kiedy powiedział:
„Przyprowadźcie do mnie waszego drugiego brata,
zamiast tego brata.”
66 I Józef rzekł do swych braci: „Z pewnością
powiedzieliście, że wasz brat albo umarł albo
zaginął, teraz gdybym po niego posłał i stanąłby
przed wami, czy dalibyście mi go w zamian za
jego brata?”
67 I Józef zaczął wołać: „Józefie, Józefie, chodź
dzisiaj do mnie i ukaż się twoim braciom i usiądź
przed nimi.”
68 I kiedy Józef powiedział do nich te słowa,
każdy spojrzał w inną stronę, by zobaczyć, skąd
przyjdzie do nich Józef.
69 A Józef obserwował ich i rzekł do nich:
„Dlaczego się rozglądacie? Ja jestem Józef,
którego sprzedaliście do Egiptu, dlatego teraz nie
smućcie się tym, że mnie sprzedaliście, ponieważ
Bóg zesłał mnie wam jako wsparcie podczas
głosu.”
70 A jego braci wystraszyli się, kiedy usłyszeli
słowa Józefa, a Judę ogarnęło wielkie
przerażenie.
71 I kiedy Beniamin usłyszał słowa Józefa, był
w środkowej części domu i Beniamin podbiegł do
swego brata Józefa, objął go i rzucił mu się na
szyję i oboje płakali.
72 I kiedy bracia Józefa zobaczyli, że Beniamin
rzucił się na szyję swego brata i płakał, również
podbiegli do Józefa i objęli go i płakali z Józefem
rzewnymi łzami.
73 A w domu słychać było głos, że są to bracia
Józefa i bardzo zadowoliło to Faraona, ponieważ
bał się, że zniszczą oni Egipt.
74 I Faraon wysłał swe sługi do Józefa, by
powinszować mu, że przybyli do niego jego
bracia, a wszyscy kapitani armii i oddziały, które
były w Egipcie, przybyły radować się z Józefem i
cały Egipt wielce radował się z powodu braci
Józefa.
75 I Faraon wysłał swe sługi do Józefa,
mówiąc: „Powiedz swym braciom, by
przyprowadzili wszystkich do nich należących i
niech przyjdą do mnie, a ja umieszczę ich w
najlepszej części Egiptu.” I tak zrobili.
76 A Józef rozkazał temu, który stał na czele
jego domu, by przyniósł jego braciom podarunki i
szaty, a ten dał im wiele szat, które były
królewskimi sukniami i wiele podarków i Józef
rozdzielił je między swoich braci.
77 I dał każdemu ze swych braci ubrania na
zmianę ze złota i srebra i trzysta sztuk słota i Józef
rozkazał im wszystkim, by ubrali się w te szaty i
by zaprowadzono ich przed Faraona.
78 A Faraon, widząc, że bracia Józefa są
dzielnymi ludźmi o pięknym wyglądzie, bardzo się
uradował.
79 A następnie wyszli od Faraona do kraju
Kanaan, do swego ojca, a ich brat Beniamin był z
nimi.
80 A Józef wstał i dał im jedenaście rydwanów
od Faraona i dał im swój rydwan, którym jechał
tego dnia, kiedy ukoronowano go w Egipcie, by
przywieźli swego ojca do Egiptu. I Józef wysłał
także wszystkim dzieciom swoich braci ubrania,
zgodnie z ich liczbą i po sto sztuk srebra dla
każdego, jak również szaty dla żon swych braci z
szat żon króla.
81 I każdemu ze swych braci dał dziesięciu
ludzi, by poszli z nimi do kraju Kanaan, by służyli
im, ich dzieciom i wszystkim, którzy do nich
należeli, przy przeprowadzce do Egiptu.
82 I Józef na ręce swojego brata Beniamina
złożył dziesięć kompletów ubrań dla jego
dziesięciu synów, oprócz tego, co dostali razem z
resztą dzieci synów Jakuba.
83 I każdemu wysłał po pięćdziesiąt sztuk
srebra i dziesięć rydwanów od Faraona, a do
swego ojca wysłał dziesięć osłów załadowanych
luksusowymi towarami z Egiptu i dziesięć osłów
załadowanych zbożem i chlebem i żywnością dla
swego ojca i wszystkich, którzy z nim byli, by
mieli prowiant na drogę.
84 A swojej siostrze Dinie wysłał ubrania ze
srebra i złota oraz żywicę i mirrę, aloes i ozdoby
kobiece w wielkich ilościach i to samo wysłał od
żon Faraona do żon Beniamina.
85 I wszystkim swoim braciom i ich żonom dał
różnego rodzaju kamienie onyksu i żywicę oraz
wartościowe przedmioty od wszystkich wielkich
ludzi Egiptu, nie zostało nic z kosztowności,
oprócz tego, co Józef wysłał do gospodarstwa
swojego ojca.
86 I odesłał swych braci i odeszli, a ich brata
Beniamina posłał z nimi.
87 A Józef wyszedł z nimi, by im towarzyszyć w
drodze do granic Egiptu, a odnośnie ich ojca i jego
gospodarstwa, rozkazał im przybyć do Egiptu.
88 I rzekł do nich: „Nie kłóćcie się po drodze,
ponieważ od Pana wyszło to, by uchronić wielki
naród przed śmiercią głodową, ponieważ będzie
jeszcze pięć lat głodu w tym kraju.”
89 I pouczył ich, mówiąc: „Kiedy dotrzecie do
kraju Kanaan, nie zaskakujcie tą sprawą mojego
ojca, lecz kierujcie się mądrością.”
90 I Józef skończył ich pouczać, odwrócił się i
wrócił do Egiptu, a synowie Jakuba udali się do
kraju Kanaan z radością i weselem do swego ojca
Jakuba.
91 I dotarli do granic swego kraju i rzekli do
siebie: „Cóż zrobimy przed naszym ojcem w tej
sprawie, ponieważ jeśli go zaskoczymy i o tym
powiemy, wystraszy się bardzo naszych słów i
nam nie uwierzy.”
92 I szli dalej, aż dotarli blisko swych domów i
zastali Serach, córkę Asera, która wyszła im na
spotkanie, a dama ta była bardzo dobra i delikatna
i umiała grać na harfie.
93 I zawołali do niej, a ona stanęła przed nimi i
pocałowała ich, a oni wzięli ją, dali jej harfę i
rzekli: „Idź teraz do naszego ojca, usiądź przed
nim, zagraj na harfie i wypowiedz te słowa.”
94 i Pouczyli ją by poszła do ich domu, a ona
wzięła harfę i pospieszyła przed nimi i przyszła i
usiadła przed Jakubem.
95 I pięknie grała i śpiewała słodkimi słowami:
„Józef, mój wuj, żyje i rządzi w Egipcie i nie jest
martwy.”
96 I dalej wyśpiewywała te słowa, a Jakub
słuchał ich i były one dla niego przyjemne.
97 Słuchał, podczas gdy ona powtórzyła je dwa
i trzy razy i do jego serca wlała się radość pod
wpływem słodyczy jej słów, a nad nim był duch
Boga i wiedział, że słowa te są prawdziwe.
98 I Jakub pobłogosławił Serach, kiedy
wypowiedziała przed nim te słowa i rzekł do niej:
„Moja córko, niech nie pokona cię nigdy śmierć,
ponieważ wskrzesiłaś mojego ducha, tylko mów
dalej przede mną, jak mówiłaś do tej pory,
ponieważ uszczęśliwiłaś mnie swoimi słowami.”
99 A ona dalej śpiewała te słowa, a Jakub
słuchał i sprawiało mu to radość i cieszył się, a
duch Boga był nad nim.
100 Podczas gdy z nią rozmawiał, oto przyszli
do niego jego synowie z końmi i rydwanami i w
królewskich szatach i ze sługami biegnącymi przed
nimi.
101 I powstał im na spotkanie i ujrzał swych
synów w królewskich szatach i zobaczył wszystkie
skarby, które przysłał im Józef.
102 A oni rzekli do niego: „Wiedz, że nas brat
Józef żyje i to on rządzi na ziemiach Egiptu i to on
powiedział nam to, co mówimy tobie.”
103 I Jakub wysłuchał wszystkich słów swoich
synów, a serce zabiło mu na te słowa, ponieważ
nie mógł uwierzyć, aż zobaczył wszystko to, co dał
im Józef i co im przysłał i wszystkie znaki, które
Józef im powiedział.
104 A oni otworzyli przed nim i pokazali mu to
wszystko, co Józef przysłał, dali mu wszystko, co
Józef przysłał, a on wiedział, że mówią prawdę i
wielce radował się z powodu swojego syna.
105 I Jakub rzekł: „Wystarczy mi to, że mój syn
Józef żyje, pójdę i zobaczę go, zanim umrę.
106 A jego synowie opowiedzieli mu wszystko,
co ich spotkało, a Jakub rzekł: „Pójdę do Egiptu i
zobaczę mojego syna i jego potomstwo.”
107 I Jakub powstał i ubrał szaty, które przysłał
im Józef i kiedy się umył i zgolił włosy, ubrał na
głowę turban, który przysłał mu Józef.
108 A wszyscy ludzie z domu Jakuba i ich żony,
ubrali szaty, które przysłał im Józef i wielce
radowali się z tego, że Józef nadal żyje i rządzi w
Egipcie.
109 I wszyscy mieszkańcy Kanaan usłyszeli o
tym i przyszli i bardzo radowali się z Jakubem, że
Józef nadal żyje.
110 A Jakub wyprawił dla nich trzydniową
ucztę i wszyscy królowie Kanaan i wielmoża kraju
jedli i pili i radowali się w domu Jakuba.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|